Norbert Góźdź znany jest przede wszystkim jako aktor Lubelskiej Teatroterapii. Nie wszyscy wiedzą, że teatr to nie jedyna pasja Norberta – dzisiaj zechciał nam o swoich zainteresowaniach opowiedzieć.
Moje pasje to: rzeźbienie, teatr, zbieranie różnych rzeczy. Od podstawówki zbieram karty telefoniczne, puszki po piwie, pudełka po zapałkach, zapalniczki. Wymieniamy się ze znajomym. Nie mam swoich ulubionych. Wszystkie mi się podobają. Nie mam też swojej ulubionej pasji. Wszystkie są ulubione. Zawsze się coś robi ciekawego, a to na święta, a to do spektaklu, a to jakieś inne projekty.
Mam już całą kolekcję wykonanych przez siebie wypalanych na sklejce obrazków. Pierwszą swoją wypalankę zrobiłem na obozie w Stegnie. Mieliśmy tam różne zajęcia. Jak spacerowałem po plaży, to zobaczyłem, proszę Ciebie, że morze wyrzuciło na brzeg deskę i tak sobie pomyślałem, co można by było z tej deski zrobić ciekawego. I zaplanowałem sobie, że może Jezusa z niej wyrzeźbię. I to właśnie ten Jezus, który tu wisi u mnie na ścianie. Od tamtej pory dużo rzeczy już zrobiłem – i mniejszych, i większych.
Tutaj pokażę Ci, zrobiłem dom z zapałek. Moja największa kompozycja: 75cm długości, a szerokość ma 85cm. Jest to pracochłonne i potrzeba dużo czasu. Precyzyjna robota. Najpierw trzeba to sobie zaplanować. A potem przykleja się zapałki do patyczków od lodów lub do tektury. Kleiłem to wolnym czasie, kiedy był jakiś moment, kiedy nie było nic innego do roboty. Najczęściej wieczorami, czasem do późnych godzi wieczornych. Zajęło to właściwie trzy lata – mam napisane, kiedy zacząłem: 2020. Zużyłem około trzech tysięcy zapałek. Ten domek się podświetla – mogę sobie włączać i wyłączać światełka – tak to zaplanowałem. Najpierw projekt powstaje mi w głowie, potem go rysuję w zeszycie, a potem już wykonanie.
Wcześniej zbierałem pudełka od zapałek. Kupowałem różne, mam kilka kolekcji na różne tematy. Każdy temat spakowany jest do oddzielnego pudełka. Sam też na niektóre pudełka robiłem etykietki i mam swoje kolekcje. A potem, żeby te zapałki tak nie leżały, to pomyślałem, że można z nich coś zrobić. Mam też całą kolekcję pudełek z obrazkami mojej własnej roboty. Naklejam etykietki, które sam przygotowałem. Jak mam ochotę to sam dla siebie takie robię. Czasem kumpel mi radzi, co mógłbym jeszcze zbierać. Mam też całą kolekcje dłutek do rzeźbienia.
W tym roku wpadłem na pomysł kolejnego projektu – rzeźbienia w korze. Dostałem w prezencie kiedyś od mojego kolegi rzeźbiarza kawałek kory i w niej wyrzeźbiłem takiego Harnasia. Z jednego kawałka kory. Kilka lat ta kora leżała i zastanawiałem się, co by z niej zrobić. Zacząłem od czapki i głowy, potem reszta ciała. Teraz sam zbieram korę, a potem jednym nożykiem, jednym dłutkiem rzeźbię. Może w następnym roku zrobię jakąś wystawę? Najczęściej rzeźbię w sośnie, ale korzystałem też z kory z kasztana. Gotową prace konserwuję olejem roślinnym, który tak ładnie w drewno wsiąka i ono wtedy zmienia kolor. Mam też prace, w których zostawiam kawałek naturalnej kory i na fragmencie tylko coś rzeźbię – tak jak w tej pracy, którą Ci pokazałem – naokoło naturalna kora, a w środku twarz Maryi i małego Jezuska. To jest taka mieszana technika i widać przy okazji, z czego to jest zrobione.
Najczęściej rzeźbię z pamięci. Przyglądam się korze i zastanawiam, co z tego mogłoby wyjść. Gdzie głowa, gdzie nogi i tak dalej. Czasem mam wydrukowane rysunki, na wzór.
Z drewna robię jeszcze małe toporki, siekierki – takie breloczki. Robiłem też aniołki z aureolką na święta. Co można zrobić z jednego kawałka? Tułów, głowę, skrzydełka i aureolkę. Zrobiłem sobie też do tego specjalne narzędzia – śrubokręt i młoteczek. Z elementów starej latarki. Widziałem, że znajomi takie mają, więc sobie zrobiłem coś podobnego. Używam ich tylko do aniołków. Różne rzeczy, wymyślam, zawsze coś nowego. Mam teraz kupione nowe dłutka. Teraz dostałem od mojej Ani kawał lipy, kantówki takie. Na pewno coś z tego wykombinuję. Zacząłem rzeźbić krasnala, ale jeszcze go nie skończyłem.
Zrobiłem sobie w garażu pracownię, mam tam wszystkie swoje dłutka, różne rzeźby Nikt mi nie przeszkadza, idę sobie tam i dłubię, jak mam czas. Moim marzeniem jest jeszcze, żeby sobie porządny warsztat wybudować. Kiedyś moim marzeniem było założyć sobie zakład kaletniczy. Jestem kaletnikiem po szkole. Umiem to robić. Ale takich zakładów już nie ma.
No i oczywiście mam zrobioną własną imienną pieczątkę. Przystawiam ją na pracach- tak właśnie mają rzeźbiarze – żeby było wiadomo, kto wykonał konkretną pracę.
Kiedy wystawiamy nowy spektakl tworzę taką metalową scenkę, makietę do każdej sztuki. Teraz mam zamiar zrobić coś takiego do najnowszej „Poskromienie złośnicy”. Jeszcze nie wiem, jak to wyjdzie, bo nie mam pomysłu, z czego zrobię te chodziki, których używamy w przedstawieniu.
Prowadzę taki dziennik, kronikę, w której notuję, co akurat robię. Zapisuję, co i kiedy. Wczoraj na przykład zrobiłem laskę dla mojej znajomej. Ona chodzi z parasolką. Pomyślałem „nie będziesz chodziła z parasolką, bo ją złamiesz”. Powiedziałem „Zrobię Ci prezent na Mikołaja”. Miałem czas wieczorem. Znalazłem odpowiedni kij, wyciąłem, rączka też jest zrobiona. I teraz jest to zapakowane i czeka, kiedy jej dam, na pewno się ucieszy.
Jak mam coś zrobić, to się trochę nad tym głowię, wymyślam, co i jak. Kiedyś kolega, już nieżyjący Stasio, jak poszedłem do niego na praktyki powiedział, że mam talent i sam potrafię dużo rzeczy wykonać.
Jestem również sportowcem – byłem w kadrze narodowej Taekwondo, ale teraz lekarz mi zabronił dalszych treningów. Jeżdżę na rowerze – w czerwcu u nas zawsze jest Święto Rowerów. Znajomi przyjeżdżają i razem sobie jeździmy po wyznaczonych trasach. Ja jestem kapitanem. Wybieramy jedną z wyznaczonych tras. Potem są puchary, koszulki i dyplomy. Znajoma też kiedyś zaproponowała mi nordic walking, żeby nie siedzieć w domu, poznawać różnych ludzi. Zdarzało mi się w zawodach zajmować pierwsze, drugie miejsca. W tym roku brałem udział w olimpiadzie osób niepełnosprawnych.
No i do tego jest jeszcze teatr. Trafiłem tu dzięki mojej koleżance, Dominice Mendel. Ona razem z Mamą mnie namówiły, powiedziały, że jest miejsce w warsztatach i tu przyszedłem. Wcześniej po szkole, 3 lata siedziałem w domu, zanim trafiłem do Teatroterapii i jestem tu już 23 lata. Grałem w wielu spektaklach – na przykład „Isadora”, „Malowany ptak”, „Opera kartoflana” czy teraz „Poskromienie złośnicy” – to chyba najtrudniejsza moja rola. Najpierw czytam, potem uczę się na pamięć.
Dzięki teatrowi jestem odważniejszy i przede wszystkim nie nudzę się. Jakbym się nudził w domu, to chyba bym zwariował. A tak codziennie coś się dzieje.
Bardzo lubię podróżować. Od pierwszej podróży za granicę do Francji bardzo mi się to spodobało.
Jakie mam marzenia? Założyć rodzinę, ożenić się. To jest moje marzenie. Albo wyprowadzić się do Ani albo zamieszkać tu. Mieć więcej samodzielności. Żeby już być na swoim.
To, co robię; to, co umiem to dar od Boga. Tylko popatrzę na coś i już wiem, jak coś zrobić. W małym paluszku mam wiedzę, co i jak. W domu też jestem złotą rączką, reperuję różne rzeczy.
Lubię też fotografować. Robię zdjęcia różnym widokom, mam do tego oko. Zdjęcia trzymam w komputerze, na dysku. Też na naszych wystawach i wydarzeniach robię zdjęcia. Jak ktoś chce mieć, zdjęcie, to wystarczy, że mnie poprosi.
Właśnie mam zamiar jeszcze zrobić takie muzeum, żeby tam były moje wszystkie eksponaty. Taką izbę pamięci, jak ma Adam Małysz. Bo chciałbym, żeby został taki ślad po mnie, to jest ważne, żeby pokazać ludziom to, co się robi.
Rozmawiała: Anna Bieganowska-Skóra
Foto: archiwum prywatne Norberta Góździa
Materiał powstał w ramach projektu “Promowanie aktywności osób niepełnosprawnych w różnych dziedzinach
życia społecznego i zawodowego” realizowanego w okresie 06.06.2023 – 11.12.2023 r.
przez Lubelskie Forum Organizacji Osób Niepełnosprawnych – Sejmik Wojewódzki.
Zadanie publiczne jest finansowane ze środków PFRON przyznanych przez Samorząd Województwa Lubelskiego
UWAGA: Kopiowanie, skracanie, przerabianie, wykorzystywanie fotografii i tekstów (lub ich fragmentów) publikowanych w portalu www.niepelnosprawnilublin.pl, w innych mediach lub innych serwisach informacyjnych wymaga zgody redakcji.