Krystyna Furtak jest niepełnosprawną malarką i poetką. Studiowała historię sztuki na Katolickim Uniwersytecie Lubelskim.
– Czy skończyła Pani jakąś szkołę plastyczną?
Krystyna Furtak: Jeżeli jest jakąś szkołą plastyczną historia sztuki to tak, ukończyłam ją na Katolickim Uniwersytecie Lubelskim.
– Jak się zaczęła Pani przygoda z malowaniem?
Krystyna Furtak: Bardzo prosto, siedziałam przed telewizorem i zaczęłam przed jakimś bardzo nudnym programem sobie kreślić, coś tam malować, z tego wyszło zwykłe serduszko, potem zobaczyłam co to jest, pomyślałam, że to może być fajna rzecz i tak to się zaczęło. Najpierw długopisem, nie miałam nic innego pod ręką, a potem tuszem.
– Zaczęła Pani od malowania obrazów czarno-białych, później zaczęła Pani stosować w swoich pracach kolor, co wpłynęło na tą zmianę?
Krystyna Furtak: To bardzo trudne pytanie. Jestem bardzo wrażliwa na kolor, biorę leki, bo mam padaczkę, lekarstwa zmieniają osobowość, zmieniają koloryt obrazów. Po jednych lekach kolor jest ciemny, po innych jasny i stąd może wypływać bardzo różna kolorystka. Niektórzy nawet mówią, że kolory mogą być takie psychologiczne, ale nie wiem ile jest w tym prawdy. Trudno powiedzieć, może tak, może nie, na pewno się nie wypieram tego (śmiech), w życiu każdy obraz może być psychologiczny.
– Jest Pani osobą niepełnosprawną, czy to bardzo utrudnia Pani twórczość?
Krystyna Furtak: Raczej nie, maluję lewą ręką, piszę lewą. Gdy mam do wysłania obrazy o dużych formatach, to zawsze mi ktoś pomoże. Jak wysyłam prace na wystawę, to zawsze tato opakowuje je, tato ma zdrowe ręce, więc szybciej to zrobi. Nieraz są obrazy 50×70 cm i źle mi je nosić, to wtedy on weźmie na rower i nada na poczcie.
– Co Pani najlepiej lubi malować?
Krystyna Furtak: W zasadzie wszystko, maluję abstrakcje, takie formy nieokreślone, ale w sumie najlepiej lubię malować morze, niebieski kolor mi najlepiej pasuje (śmiech).
– Co chce Pani przekazać poprzez swoje obrazy?
Krystyna Furtak: Nigdy się nad tym nie zastanawiałam, ale myślę, że każdy coś chce powiedzieć poprzez to co maluje i zawsze przekazuję swoją duszę, swoje aktualne emocje. Jak maluję to się uspokajam. Podczas malowania wychodzą nieuświadomione emocje. Pomijając to wszystko, to zawsze chcę przekazać całą swoją egzystencję, cały swój ból, wszystko to, co jest takie intymne, nieuchwytne, wszystko to, co nie chce się powiedzieć albo chce się powiedzieć. Często jestem niezrozumiana. Wszyscy niepełnosprawni są niezrozumiani i jeśli każdy z nas maluje, pisze, czy cokolwiek robi to przekazuje coś takiego, co wynika z siebie, jakiś ból, który jest dla innych niezrozumiały, ale taki, żeby ktoś zrozumiał, a on nie musi mówić i nie powie tego, ale przekazuje to w formie obrazu. Może być to niezrozumiane przez odbiorcę, nie musi być to dosłowne, ale ważne, że jest. Wtedy tworzy się taka integracja ludzi zdrowych z chorymi, w tym momencie ktoś żyje sprawami innych. Ja żyję sprawami osób zdrowych, a zdrowy żyje sprawami osób chorych, w tym momencie. Na ile zostanie zrozumiany, to już inna sprawa. To wszystko zostaje przekazane przy pomocy koloru, przy pomocy farby, samej faktury, passe-partout, jeśli obraz jest w ramie, to przy pomocy ramy.
– Czy malarstwo to całe Pani życie, czym się jeszcze Pani zajmuje?
Krystyna Furtak: Nie, to nie całe moje życie, zajmuję się jeszcze poezją i piszę doktorat na KUL-u.
– Czy profesor na KUL-u rozumie Pani sytuację zdrowotną?
Krystyna Furtak: Tak, rozumie, ale wcale nie jestem traktowana jako osoba chora. Jestem na równi traktowana z osobami zdrowymi i z tego powodu się bardzo cieszę, po co mam być traktowana z tego powodu inaczej…
– Oprócz malowania tworzy Pani wiersze, o czym one mówią?
Krystyna Furtak: Są to wiersze filozoficzne, bardzo trudne, niektórzy mówią, że nie liczę się z czytelnikiem i to prawda (śmiech). Można powiedzieć, że piszę dla siebie, ale piszę tak jakby do czytelnika, bo moim odbiorcą jest czytelnik, piszę nieraz „per ty” do czytelnika, np. słyszysz, mówisz czyli rozmawiam z czytelnikiem, jest to taki monolog wewnętrzny, to nie jest dialog, bo druga osoba nie odpowiada, tylko monolog wewnętrzny, dlatego moje wiersze są bardzo trudne w odbiorze. Jakby występowały rymy to wiersz byłby łatwiejszy.
No tak piszę, niestety, trudno się mówi (śmiech), jeden pisze tak, drugi tak. Są trudne metafory, trzeba się domyślać, one nie nadają się do poduszki (śmiech), trzeba im się uważnie przysłuchiwać. Zobaczymy co będzie dalej, może będę dalej pisać, czasem każdy człowiek ma dołki. Ostatnio długo nie pisałam wierszy, więcej jak pół roku, bo dużo się uczyłam, pisałam pracę doktorską, teraz trzeba się trochę zmobilizować, ale najlepiej jakbym wyjechała, nabrała jakiejś ochoty, może jakiegoś bodźca (śmiech), gdziekolwiek, ale gdzieś tak pojechać, bardzo chętnie nad morze, taka dal nieskończona, bardzo lubię morze malować. Najchętniej maluję morze i chmury, zawsze patrzę się na te chmury kłębiaste, niebo też jest niebieskie w końcu (śmiech). Ostatnio piszę wiersze mistyczne, są one takie inne od dotychczasowych.
– Co chciałaby Pani powiedzieć innym osobom, które dopiero myślą zostać artystami, jakich rad może Pani im udzielić?
Krystyna Furtak: Żeby pisali, malowali, robili wszystko co mogą zrobić, żeby się nie przejmowali trudnościami, bo wiadomo, że na początku jest zawsze wszystko trudne i trzeba po prostu uwierzyć w siebie, wierzyć w to, co się robi, nie załamywać się, nawet, gdy ktoś powie, że to jest złe, to niech sobie tak mówi, a ja robię swoje. Wiem, że to jest trudne, ale warto coś robić, bo człowiek czuje się wtedy wolny, czuje się wtedy sobą, wie, że żyje. W naszym przypadku to jest ważne. Nieważne, że się tworzy jakoś tam, przecież nie tylko jest się artystą wielkim, ale są też mali artyści, może nawet ważniejsi niż ci wielcy, zresztą każdy jest artystą, ja nikogo nie rozróżniam, czy mały, czy wielki każdy jest artystą. Przecież taki van Gogh czy Michał Anioł też zaczynali od zera (śmiech). Michał Anioł też nie miał żadnych studiów plastycznych i wielu innych mu podobnych, tak, że wszystko przed nami, nie trzeba się tym przejmować, że nie ma się tego czy owego, trzeba tylko ćwiczyć, ćwiczyć, ćwiczyć i jeszcze raz ćwiczyć, na tym polega to wszystko, wyrabia się wtedy warsztat, ćwiczy się swoją kreskę, jeśli się pisze, to pisze się coraz lepiej.
– Dziękuję za wywiad.
Krystyna Furtak: Dziękuję.
Z artystką rozmawiał: Krzysztof Rzepecki
Kolejne artykuły o Krystynie Furtak:
OBLICZA NIEPEŁNOSPRAWNOŚCI (3)
O Krystyny Furtak przesłaniu nie tylko poetyckim