BIULETYN INFORMACYJNY OSÓB NIEPEŁNOSPRAWNYCH
W centralnej części kadru Adam Saran pokazujący do obiektywu jeden ze swoich obrazów. W tle, za artystą znajduje się kolejny obraz zawieszony na ścianie

Zwierzęta znane i nieznane – finisaż, który zostaje w sercu [25.06.2025]

25 czerwca 2025 roku, o godzinie 17:00, w Galerii Art Brut, mieszczącej się w LCK przy ul. Peowiaków w Lublinie, odbył się finisaż wystawy "Zwierzęta znane i nieznane" autorstwa Adama Sarana. To wydarzenie, balansujące na granicy sztuki, celebracji i czułej wspólnoty, było czymś znacznie więcej niż zakończeniem ekspozycji.

Dzień wcześniej odwiedziłam galerię, by przygotować relację. Sala wystawowa była pusta i milcząca. W tej ciszy byłam tylko ja i obrazy Adama. Patrzyłam uważnie, by w skupieniu usłyszeć, co mają mi do powiedzenia. Cisza miała swój własny język, a postacie ze ścian – zwierzęta pełne ekspresji i tajemnicy – snuły opowieści bez słów. Każda z prac była niczym uchylona furtka do wewnętrznego świata artysty.

Właśnie wtedy, niespodziewanie, pani Ania opiekująca się galerią, zaprosiła mnie na finisaż, otwierając dla mnie drzwi do świata Adama Sarana jeszcze szerzej. I wróciłam. Wzruszona, zainspirowana, gotowa przeżyć tę sztukę raz jeszcze, tym razem wśród ludzi, którzy kochają ją równie mocno.

Gdy sztuka spotyka ludzi

Galeria Art Brut wypełniła się po brzegi przyjaciółmi, artystami, członkami Teatroterapii Lubelskiej oraz osobami, które kochają sztukę, i tych, którzy tworzą ją sercem. Atmosfera była ciepła, autentyczna, przeniknięta poczuciem wspólnoty. Finisaż otworzyła pani Maria Pietrusza-Budzyńska – twórczyni terapii przez teatr. Jej przemowa była jak akt otwarcia nie tylko wydarzenia, ale i przestrzeni wspólnoty. Mówiła o Adamie, o jego artystycznej drodze, o sile twórczości, która płynie z autentyczności i wewnętrznej potrzeby wyrazu. Jej słowa były pełne czułości i refleksji nad tym, jak wielką siłę mają obrazy, które rodzą się z głębi.

Głos zabrała również mama artysty. Jej opowieść, szczera, poruszająca, pełna dumy i miłości, dopełniła ten wieczór emocjonalnym światłem. Przypomniała, że twórczość Adama to nie tylko artystyczne osiągnięcie, ale też wyraz głębokiego człowieczeństwa, płynącego z serca, z potrzeby dzielenia się sobą ze światem.

A obrazy Adama… Przedstawiały nie tylko zwierzęta – te prawdziwe i te z wyobraźni, ale też postacie znane i nieznane, które towarzyszą mu w życiu. Zwierzęta były metaforami rodziny, przyjaciół, znajomych. Każda postać miała charakter, energię, ruch zapisany kolorem. Adam nie malował portretów dosłownych, malował uczucia.

Sam Adam Saran, zapytany o źródło swojej wizji, tylko się uśmiecha. Nie potrafi, a może nie chce jednoznacznie odpowiedzieć, skąd biorą się jego obrazy. „Ja to po prostu tak widzę” – mówi krótko. Jakby malowanie było dla niego czymś tak naturalnym jak oddychanie. Nie analizuje, nie planuje – pozwala, by to, co w nim żywe, wypływało na płótno. I może właśnie dlatego jego prace są tak poruszające.

W jego oczach ludzie przybierają kształty barwnych ptaków, lirycznych ssaków, czasem zadziornych gadów, ale zawsze z czułością i uwagą. Jego obrazy to portrety emocjonalne, odczytywane nie przez rozum, lecz przez serce. Wchodząc w ten świat, widz zanurza się w uniwersum, w którym człowieczeństwo mówi głosem instynktów, kolorów i spojrzeń zza zwierzęcych masek.

Co najpiękniejsze, wśród gości zapanowała atmosfera radosnego odkrywania. Kilku z nich zostało bowiem sportretowanych przez Adama w formie zwierząt. I byli tacy, którzy rozpoznawali siebie. Ich reakcje – uśmiechy, wzruszenia, śmiech – były jak echo obrazu w rzeczywistości. Uśmiech przeplatał się z czułością, a błysk w oczach zdradzał coś więcej niż tylko zabawne skojarzenie. To było jak rozpoznanie siebie w krzywym zwierciadle, ale takim, które nie wykrzywia, lecz odsłania.

Wspólnota, która wspiera

Teatroterapia Lubelska była sercem całego wydarzenia. Finisaż był niejako spektaklem bez scenariusza, ale z prawdziwymi aktorami życia, z którymi Adam współtworzy artystyczną rzeczywistość. To przestrzeń, gdzie osoby z niepełnosprawnościami mają głos, scenę i prawo do ekspresji. Ich twórczość nie zna granic – jest pełna odwagi, prawdy i piękna, które nie potrzebuje tłumaczeń. To w tej wspólnocie dojrzewają talenty, które rozkwitają bez presji, w rytmie emocji, prawdy i wzajemnego wsparcia. Tworzą sztukę, która nie jest ilustracją ich życia, ale jego afirmacją.

Tego dnia świętowano również urodziny Adama. Tort był symbolem radości i wdzięczności. Nie było wielkich przemówień. Były za to uśmiechy, śmiech, łzy wzruszenia. W tej jednej chwili wszystko – sztuka, życie, relacje – zlało się w doświadczenie tak autentyczne, że trudno je było nazwać. Jakby to, co najważniejsze, spotkało się w jednym miejscu.

Coś więcej, niż zakończenie

Nie da się tego dnia opisać do końca. Bo to nie był tylko finisaż. To była opowieść o tym, jak sztuka spotyka się z człowiekiem. Nie z tłumem, lecz z każdym z osobna.

Ten wieczór nie był tylko zakończeniem wystawy. Był przypomnieniem, że sztuka może łączyć. Że obraz staje się zwierciadłem. Że to, co znane i nieznane, jest nieustannie obok nas, trzeba tylko spojrzeć uważnie.

I zostałam. Nie tylko jako obserwatorka, ale jako część tego świata. Znanego i nieznanego.

Galeria zdjęć

Tekst i fotografie: Agnieszka C. Gałązka

Materiał powstał w ramach projektu „Wzmacniamy aktywność” 
realizowanego w okresie 01.01.2025 r. – 29.02.2028 r.
przez Lubelskie Forum Organizacji Osób Niepełnosprawnych – Sejmik Wojewódzki

Zadanie publiczne jest dofinansowane ze środków PFRON 

UWAGA: Pobieranie, kopiowanie i jakiekolwiek inne wykorzystanie treści dostępnych w powyższym materiale wymaga pisemnej zgody LFOON – SW będącego właścicielem serwisu www.niepelnosprawnilublin.pl.

Facebook