Odwoziłam dziś rano syna do szkoły przy Domu Pomocy Społecznej w Matczynie i zauważyłam baner z zaproszeniem na Otwarty Dzień w DPS. Dłużej zastanowiłam się nad sensem organizowania tego typu spotkań. Nasunęły mi się myśli: czy informacja dociera do zainteresowanych? jaka była frekwencja? czy kiedyś też będę zmuszona skorzystać z takiej oferty? Na część pytań dostałam odpowiedź wieczorem. Zadzwoniła do mnie znajoma matka dziecka głęboko niepełnosprawnego, która od dłuższego czasu szukała placówki dla swojego syna. Chciała podzielić się informacją o podjętej przez całą rodzinę tj. ona, mąż i ich dorastająca córka (sprawna), decyzji umieszczenia syna i brata w tej placówce. Opowiadała jak trudna była to dla nich wszystkich decyzja. „Uważam, że na chwilę obecną jest to najlepsza rzecz jaką mogliśmy zrobić dla syna i całej rodziny”- powiedziała mi znajoma. Zawsze pragnęła aby ich syn chodził do szkoły jak wszystkie dzieci. Wychodził rano i wracał po obiedzie korzystając w szkole z edukacji i szeroko pojętej rehabilitacji Od kilku lat dążyli do tego aby ich syn brał udział w edukacji zespołowej z rówieśnikami a nie korzystał z niej w systemie nauczania indywidualnego w domu. Izolacja dziecka od grupy nie służyła dobrze ani jemu samemu ani rodzinie. Niestety nasz polski system kształcenia uczniów z głęboką niepełnosprawnością intelektualną jest dobry tylko na papierze bo w świecie realnym ma się nijak. Na zakończenie rozmowy podkreśliła serdeczną atmosferę jaka panowała podczas „Otwartego dnia” w DPS w Matczynie. Że wiele czasu i argumentów potrzebowali terapeuci i nauczyciele z DPS i szkoły przy tym ośrodku, aby przekonać ich do tej decyzji. A przede wszystkim zauważyła, że ich syn przez te trzy godziny pobytu na terenie ośrodka czuł się dobrze i widać było po nim, że jest zadowolony. Rozmowę telefoniczną zakończyła jeszcze raz słowami „to była dla nas trudna decyzja”. Wierzę, że będą owoce tej decyzji.
Matka niepełnosprawnego syna