Depresja stała się główną przyczyną niepełnosprawności u dzieci i młodych dorosłych – poinformowała dr Aleksandra Lewandowska, konsultant krajowa w dziedzinie psychiatrii dzieci młodzieży.
Jednocześnie rośnie też liczba dzieci z problemami zdrowia psychicznego i dokonujących prób samobójczych.
O tym, jak można wspierać uczniów poprzez edukację włączającą, mówiono podczas konferencji pt. Wspieranie zdrowia psychicznego dzieci i młodzieży przez edukację włączającą, która odbyła się w Senacie 20 maja.
13-letnia dziewczynka trafiła do szpitala po próbie samobójczej. Wcześniej doświadczała przemocy rówieśniczej. Ojciec alkoholik i matka ze schizofrenią nie byli w stanie udzielić jej odpowiedniego wsparcia. Tak samo szkoła, gdzie, pomimo zdiagnozowanych problemów z nauką nie umiano jej pomóc. Inna dziewczynka odebrała sobie życie, bo jej rodzina bała się stygmatyzacji z powodu korzystania z pomocy psychiatrycznej. To historie przytoczone podczas konferencji. Jak unikać takich tragicznych sytuacji i udzielać pomocy dzieciom, zanim dojdzie do najgorszego? Rozwiązaniem ma być zmiana systemu edukacji.
Edukacja włączająca to nie opozycja dla szkół specjalnych
Edukacja włączająca nie dotyczy tylko uczniów z niepełnosprawnością, ale tego, by wszyscy uczniowie czuli się dobrze i byli zaopiekowani – mówiła podczas Konferencji wiceministra edukacji Izabela Ziętka.
Wiceministra podkreśliła też, że edukacja włączająca nie jest opozycją do szkół specjalnych, a raczej jest jej uzupełnieniem.
W tej chwili więcej dzieci ze specjalnymi potrzebami uczy się w szkołach ogólnodostępnych – zaznaczyła Izabela Ziętka. Wiceministra dodała też, że wprowadzanie edukacji włączającej napotyka wiele trudności, m.in. takich jak brak narzędzi dla nauczycieli, którzy nie zawsze wiedzą, jak pracować z uczniami z autyzmem czy ADHD.
Rozwiązaniu problemów ma służyć m.in. wdrożenie oceny funkcjonalnej uczniów, która pomoże dopasować warunki kształcenia do możliwości i potrzeb uczniów o różnorodnych potrzebach.
15 psychiatrów dziecięcych na całą Warszawę
Problemy z zapewnieniem właściwego wsparcia ma nie tylko uboga prowincja, ale też m.in. bogata i posiadająca rozbudowaną infrastrukturę Warszawa.
Jak tłumaczyła wiceprezydentka Warszawy, Renata Kaznowska, z jednej strony w Warszawie działa 30 poradni psychologiczno-pedagogicznych, ale z drugiej jest bardzo dużo osób potrzebujących wsparcia. I tak na całą ogromną Warszawę jest tylko 15 psychiatrów dziecięcych.
Brak pomocy psychiatrycznej kończy się tym, że dzieci zmagające się z problemami zdrowia psychicznego wypadają z systemu.
Dlatego właśnie warszawski ratusz podjął decyzję o przyznawaniu grantów dla młodych medyków, którzy chcą zostać psychiatrami dziecięcymi. Dzięki temu stolica ma co rok podwajać liczbę dostępnych psychiatrów dziecięcych. Podejmowane są też takie inicjatywy jak Wiosna Zdrowia Psychicznego.
Zdrowie psychiczne to sprawa międzysektorowa
Jednak pojedyncze, nawet najbardziej przemyślane działania, to za mało. I potrzebne jest to, by istniała holistyczna polityka państwa dotycząca zdrowia psychicznego dzieci, która będzie obejmowała nie tylko działania związane ze zdrowiem, ale też z edukacją i polityką społeczną.
Mamy poczucie, że bez kompleksowości nie damy rady – powiedziała wiceprezydentka Kaznowska.
Jej zdaniem po prostu brakuje łatwego dostępu dla najmłodszych do wsparcia psychiatrycznego. Psychiatrów nie ma w poradniach, kolejki do państwowych placówek są niewyobrażalnie długie, a prywatne wizyty są poza zasięgiem wielu rodzin, bo półgodzinna wizyta kosztuje blisko 500 złotych.
Ponadto, jak zauważyła Renata Kaznowska, dziecko, które otrzymało pomoc w przedszkolu, często nie może liczyć na jej kontynuację w szkole podstawowej, bo za dzieckiem nie idzie historia jego problemów i na każdym kolejnym etapie edukacji wszystko trzeba zaczynać od nowa.
Już siedmiolatki popełniają samobójstwa
Tymczasem problemów jest coraz więcej. Jak zauważyli przedstawiciele Czepczyński Family Foundation, która zajmuje się m.in. edukacją emocjonalną dzieci, próby samobójcze są podejmowane już przez siedmioletnie dzieci, a zgodnie z danymi WHO na jedną wykrytą próbę samobójczą przypada 200-300 tych niewykrytych.
To wszystko nakłada się na w dużej mierze nieprzygotowane polskie szkoły, które nie radzą sobie ze wspieraniem dzieci ze specjalnymi potrzebami.
Nauczycielom dano zadanie - wykopanie rowu, ale dano im do tego łyżeczki deserowe – stwierdził Damian Kupczyk, prezes Czepczyński Family Foundation.
To wszystko przekłada się na ponure statystyki – według danych UNICEF co 11 minut na świcie umiera dziecko z powodu braku opieki psychologicznej.
Pomoc przed szpitalem
Szczególnie trudne były ostatnie lata, naznaczone wojną, pandemią i kryzysem gospodarczym.
Jak poinformowała dr Aleksandra Lewandowska, w ostatnich latach do już przeciążonego systemu psychiatrii dziecięcej doszło nam 2,5 razy więcej dzieci i skokowo wzrosła liczba zachowań samobójczych.
Psychiatrka zauważa jednak, że za większością z tragicznych historii małych pacjentów stoi brak uważności ze strony dorosłych.
Ponad 80 procent dzieci hospitalizowanych stacjonarnie nie trafiłoby do szpitali, gdyby pomoc otrzymało wcześniej – mówiła lekarka.
Rozwiązaniu tego problemu i stworzeniu kompleksowego wsparcia psychiatrycznego miała służyć reforma psychiatrii dziecięcej. Jej założeniem było to, by zanim dziecko trafi do szpitala, otrzymało pomoc w swoim środowisku. Niestety wszystko wskazuje, że jak na razie nie możemy mówić o spektakularnym sukcesie tej reformy.
Dr Lewandowska podkreśliła, że aż siedmiokrotnie częściej próby samobójcze występują u dzieci doświadczających przemocy rówieśniczej, a ta jest coraz częstszym zjawiskiem w polskich szkołach i jej ofiarami często padają dzieci ze specjalnymi potrzebami.
Przyczyną tego stanu rzeczy – zdaniem uczestników konferencji – jest to, że system edukacji sprzyja bardziej segregacji niż włączeniu, czy nawet integracji, która najczęściej odbywa się jedynie na poziomie budynku. Ponadto brakuje edukacji emocjonalnej, która pomogłaby zredukować nawet 1/3 problemów psychicznych u dzieci.
Zamiast przemocy wzajemna troska
Rozwiązaniem tych problemów byłaby więc edukacja włączająca z prawdziwego zdarzenia, która służyłaby nie tylko tworzeniu bezpiecznej przestrzeni dla dzieci ze specjalnymi potrzebami, ale też uczyłaby tolerancji i przede wszystkim otwartości od najmłodszych lat.
Chodzi o to, by nauczać o tym, że ludzie są różnorodni oraz promować w ten sposób postawę włączającą i opartą na trosce wśród nauczycieli. Jednocześnie musimy pracować z neurotypowymi uczniami, pokazywać im różnorodność ludzkich postaw, zdolności, perspektyw i zainteresowań. Nie chodzi o tolerancję, ale o akceptację i bardzo ważne by tego uczono w szkołach i w ten sposób kształtowano postawę młodych ludzi – mówiła nam w wywiadzie prof. Elizabeth Pellicano z Kolegium Uniwersyteckiego w Londynie.
Profesor Pellicano postuluje, by edukacja i funkcjonowanie środowiska szkolnego było oparte nie na przemocy, ale na wzajemnej trosce. Choć takie słowa mogłyby się wydawać utopią dla pięknoduchów, to brak zmian i pozostanie z tym, co jest, może tylko pogłębić problemy, z którymi mierzy się współczesny świat. A tych będzie tylko coraz więcej – według WHO do 2030 roku depresja może stać się najczęstszą chorobą na świecie. Dlatego potrzebujemy zmian już na etapie szkoły, by przyszłe pokolenia żyły w lepszym, bardziej przyjaznym świecie.
Źródło: www.niepelnosprawni.pl