„… bezpośrednie i umyślne zabójstwo niewinnej istoty ludzkiej
jest zawsze aktem głęboko niemoralnym (…)
nikt nie może dać prawa do zabicia niewinnej istoty ludzkiej,
czy to jest embrion czy płód, dziecko czy dorosły,
człowiek stary, nieuleczalnie chory czy umierający (…)
Żadna władza nie ma prawa do tego zmuszać, ani na to przyzwalać”
Jan Paweł II, Evangelium vitae 57
Mieszko urodził się jako dziecko niepełnosprawne. Dla dalszego pełnowartościowego życia wymagał nie tylko sześciu tygodni pobytu na oddziale intensywnej terapii, ale także trzech kolejnych operacji w wysoko wyspecjalizowanej, zagranicznej placówce opieki zdrowotnej. W chwili obecnej jest dzieckiem zdrowym. Swoją szansę zawdzięcza wierze rodziców, którzy odpowiedzieli: NIE sugestii lekarza, stwierdzającego poważne schorzenia narządów wewnętrznych płodu i wskazującego na możliwość zgodnego z prawem przerwania ciąży. W najdramatyczniejszym okresie życia chłopca modliła się zań jedna ze wspólnot Ruchu Odnowy w Duchu Świętym.
Przywołuję powyższy przykład nie tylko jako zachętę do pójścia za wskazaniami Kościoła, zabraniającego dokonywania – w jakichkolwiek okolicznościach – zabójstwa niewinnej istoty ludzkiej. Prawo człowieka do życia nie jest bowiem prawem konfesyjnym, wynikającym jedynie ze zrodzonego w obrębie tej czy innej religii, kodeksu etycznego. W istocie jest wymogiem rozumu i stąd rodzi obowiązki po stronie wszystkich podmiotów – także tych, które owego prawa uznać nie chcą. Plus ratio quam vis – więcej znaczy słuszność niż siła – nawet, jeśli chodzi o siłę podmiotów tak potężnych, jak państwo.
W przytoczonym na wstępie przykładzie państwo polskie postawiło swój potencjał (potencjał państwowej służby zdrowia i państwowego ustawodawstwa) w służbę śmierci, powołując się na wystąpienie drugiego casusu usprawiedliwiającego aborcję. Przypomnę zatem, że przerwanie ciąży może być w Polsce dokonane wyłącznie przez lekarza w trzech przypadkach:
ciąża stanowi zagrożenie dla życia lub zdrowia kobiety ciężarnej;
badania prenatalne lub inne przesłanki medyczne wskazują na duże prawdopodobieństwo ciężkiego i nieodwracalnego upośledzenia płodu albo nieuleczalnej choroby zagrażającej jego życiu (do chwili osiągnięcia przez płód zdolności do samodzielnego życia poza organizmem kobiety ciężarnej);
zachodzi uzasadnione podejrzenie, że ciąża powstała w wyniku czynu zabronionego (do dwunastu tygodni od początku ciąży).
Biorąc zatem pod uwagę wskazany przykład, zapytać należy: – Jakiego rodzaju prawo przeciwstawia obowiązujące w Polsce ustawodawstwo naturalnemu prawu osoby niepełnosprawnej do życia? A raczej: – Na jakiego rodzaju argumenty powoływać się mogą zwolennicy zabijania osób dotkniętych już w fazie prenatalnej (prawdopodobnie) ciężkim upośledzeniem lub nieuleczalną chorobą? Te, które znam, mówią o ryzyku dokonania przez matkę aborcji w warunkach zagrażających jej zdrowiu i życiu. Są to więc postulaty wyżej stawiające prawo do życia jednej osoby nad prawem do życia innej. Ta inna to człowiek osobiście niewinny, niezdolny do samoobrony (tym bardziej do przekroczenia granic obrony koniecznej), a z racji swej niepełnosprawności wyposażony dodatkowo w uprawnienie do szczególnej ochrony ze strony społeczeństwa. Ta pierwsza – to osoba postawiona w dramatycznej sytuacji życiowej – sytuacji, która nie może jednak zostać rozwiązana w sposób w pełni ludzki inaczej, niż poprzez urodzenie dziecka. Obowiązujące w Polsce prawo stawia ją natomiast w roli hipotetycznego agresora – istoty zdolnej do zabicia swojego dziecka.
„Prawo” matki do uniknięcia cierpienia związanego z urodzeniem dziecka niepełnosprawnego stawia się także ponad prawem tegoż dziecka do życia. Są to tymczasem dobra i wartości nieporównywalne. Argumentacja zwolenników aborcji dotknięta jest zatem hipokryzją. Dzieje się podobnie w wypadku artykułowania ich rzekomej troski o uchronienie samego dziecka przed cierpieniem. Czy życie nie znaczy więcej niż zdrowie? Czy – i na ile – nasze życie traci na wartości, kiedy dotyka nas katar? Czy łamiąc rękę stajemy się istotami niezdolnymi do życia? Czy ciężkie schorzenie narządów wewnętrznych, domagające się operacji, odbiera nam prawo do życia? Lub jeszcze inaczej: – Kto dał mi prawo do uważania się za istotę bardziej wartościową od niepełnosprawnego umysłowo domownika Domu Pomocy Społecznej lub uczestnika Warsztatu Terapii Zajęciowej?
Pozostaje jeszcze – nie podnoszona na ogół otwarcie – argumentacja ekonomiczna na rzecz dokonywanej w majestacie prawa selekcji osób niepełnosprawnych. Argumentacja ta – sprzężona z argumentacją rasową – tkwiła o wiele wyraźniej u podstaw nieograniczonego prawa do aborcji, wprowadzonego na ziemiach polskich przez Adolfa Hitlera począwszy od 9.III.1943 r. Korzystając z ideowego bagażu „rozwiązań społecznych” tego ostatniego, współcześni zwolennicy aborcji argumentacji tej nie wyrażają na ogół wprost, jakby świadomi byli tkwiącej w niej degeneracji kultury prawnej i samego człowieczeństwa.
Chciałbym jednak, aby powyższy mój głos był głosem w dyskusji o kształcie przyszłego polskiego ustawodawstwa. Osoby niepełnosprawne mają prawo do życia. Te, którym było dane się urodzić, mają prawo doświadczać szacunku dla nich samych i szczególnej troski o możliwą niwelację skutków dotykającego ich cierpienia. Mają prawo ze spokojem obserwować, jak w klimacie szacunku dla rodzącego się życia społeczeństwo otacza szczególną ochroną ich płodność. Niech – wreszcie – ustawodawca weźmie pod uwagę ducha i literę niedawno ratyfikowanej Konwencji o Prawach Osób Niepełnosprawnych, w Art. 10 stanowiącej: „Państwa strony potwierdzają, że każda istota ludzka ma przyrodzone prawo do życia i podejmą wszelkie niezbędne środki w celu zapewnienia osobom niepełnosprawnym skutecznego korzystania z tego prawa, na zasadach równości z innymi osobami”.
Na koniec – niezbędne dopowiedzenie: dokonanie aborcji w każdym z dopuszczalnych w ustawodawstwie polskim casusów jest odrażającą, godną napiętnowania zbrodnią. Jeśli piętnujemy sam czyn – to tym większa odpowiedzialność spoczywa na twórcach prawa pozytywnego, którzy ulegając zdegenerowanej kulturze prawnej, stwarzają warunki do jego popełnienia. W imię praw człowieka należy domagać się, aby prawo pozytywne zniechęcało ogół członków społeczeństwa do popełnienia niegodziwości, jaką jest zabicie dziecka poczętego.
Zygmunt Marek Miszczak