Czy osoby niepełnosprawne mają prawa? Tak. Czy istnieją prawa osób niepełnosprawnych? Tak, ale...
Wszystko zależy od tego, co mamy na myśli używając terminu “prawa osób niepełnosprawnych”. O prawach człowieka można sensownie mówić odnosząc się do trzech ich aspektów (dymensji). Są nimi: ich podstawa, czyli wspólna wszystkim ludziom osobowa godność; treść i ochrona. … I jedynie w oparciu o kryterium ochrony możliwe jest wyodrębnienie specyficznych dla osób z niepełnosprawnościami praw człowieka. Moja i Twoja, jako osoby niepełnosprawnej godność jest bowiem tym samym atrybutem, który przysługuje wszystkim bez wyjątku osobom (niczym się nie różni od godności innych osób).
W aspekcie treści nie przysługują nam inne – ani mniejsze, ani większe prawa niż te, z których mogą korzystać pozostali członkowie społeczeństwa. Podstawą wyodrębnienia naszych – jako osób niepełnosprawnych – szczególnych praw może być tylko ich ochrona. Przykład? Jako obywatele wszyscy cieszymy się posiadaniem niezbywalnego prawa do pracy. Czy jednak jako osoby z niepełnosprawnościami posiadamy takie same, jak zdrowi współobywatele, możliwości korzystania z tego prawa (jego ochrony)? Jeśli nie, to instytucje wyższego rzędu (państwo; społeczności skupiające osoby niepełnosprawne, jak LFOON-SW; społeczności pośrednie między wspomnianymi dwoma kategoriami) są zobowiązane przyjść nam z pomocą w korzystaniu z tego prawa.
Tak np. grupujące osoby z niepełnosprawnościami społeczności samorządne mogą artykułować przeszkody w realizacji tego prawa, na jakie napotykają ich członkowie; społeczności lokalne – odpowiednio dystrybuować fundusze, aby np. nie zabrakło ich na budowę podjazdów dla niepełnosprawnych ruchowo, Komfortek itp. Państwo powołane jest zaś do koordynowania i dopełniania wszystkich form pomocy w realizacji prawa do pracy swoich niepełnosprawnych obywateli i jest odpowiedzialne za zabezpieczenie warunków takiej realizacji.
Jako członkowie społeczeństwa wszyscy jesteśmy bowiem zobowiązani do wzajemnej solidarności. Zauważmy, iż to przysługująca nam niezbywalna osobowa godność przesądza o tym, że to my sami jesteśmy pierwszym podmiotem zobowiązanym do podjęcia dostępnych dla siebie starań, trudów i wysiłków, aby faktycznie korzystać z prawa do pracy i – odpowiednio – wszystkich innych przysługujących nam uprawnień.
Jeśli zabiegi te skazane są na bezskuteczność, to – zgodnie z zasadą pomocniczości – mamy prawo domagać się (żądać) od społeczności wyższego rzędu pomocy w realizacji naszych praw.
Czemu ma służyć powyższy, nieco “akademicki” wykład, porządkujący jedynie rzeczy skądinąd oczywiste?
Otóż świadomość powyższych rozróżnień chroni przysługujące nam prawa przed ideologizacją i relatywizacją, które – jak uczy doświadczenie – deformując wybrane spośród wskazanych wyżej prawd, zmniejszają i osłabiają perspektywę poszanowania praw osób z niepełnosprawnościami. Jeśli odrzucamy niezbywalną godność człowieka jako podstawę przysługujących nam praw – bo np. narzucono nam wizję polityki jako wolnej gry interesów grup nacisku, gry, w której liczy się jedynie siła podmiotów składających się na rzekomo “obywatelskie” społeczeństwo – to narażamy się na porażkę naszych dążeń. Jakkolwiek bowiem wywierany przez różne podmioty nacisk na władze może w pewnych okolicznościach zaowocować wynegocjowaniem korzystnych dla niepełnosprawnych rozwiązań, w innych okolicznościach siła nacisku uczestniczących w grze przeciwstawnych podmiotów może okazać się większa.
Co więcej – w takich właśnie okolicznościach nasze podstawowe prawa mogą być (i faktycznie bywają) negowane w sposób zasadniczy (pozbawione ochrony). Jeśli odrzucimy ludzką godność jako centralną kategorię stanowiącą fundament porządku społecznego – daremne okażą się wszystkie podejmowane przez nas wysiłki! Przykład? Wynikające z relatywizacji Prawdy o ludzkiej godności rozwiązania, najzupełniej powszechnie przyjmowane na gruncie europejskiej pseudokultury prawnej nie chronią już życia ludzkiego w sposób bezwarunkowy. Skoro jako podstawa tego prawa wysuwane są czynniki ważne, ale drugorzędne – to można pozbawić ochrony w newralgicznych momentach życia (przed narodzeniem i w czasie odchodzenia) pewne kategorie osób. Wszyscy chyba zdajemy sobie sprawę, że będą to przede wszystkim najsłabsi, bezbronni i niepełnosprawni członkowie naszego społeczeństwa…!
Widzimy więc, że od sposobu rozumienia naszych praw zależy bardzo wiele – zależy owocność podejmowanych przez nas upartych trudów na rzecz przyjścia z pomocą najsłabszym spośród nas.
Napisałem powyższy artykuł w przeświadczeniu, iż tylko pełna (bezwarunkowa) akceptacja praw wszystkich członków społeczeństwa – i wszystkich tych praw, stanowiąca o fundamentalnej treści dobra wspólnego, stwarza perspektywę sukcesu funkcjonowania takich instytucji, jak LFOON-SW. Jeśli zaś zasygnalizowałem powyżej “drażliwy” problem aborcji i eutanazji, to uczyniłem to w przeświadczeniu, iż milczenie w kwestii podobnych zagrożeń (mogące wynikać z ignorancji, oportunizmu, ale także ze zrozumiałego skądinąd lęku) byłoby fundamentalną zdradą osób z niepełnosprawnościami. I odwrotnie: odważnie wypowiadając się w obronie przysługującego rownież najsłabszym prawa do życia spełniamy minimalny, ale konieczny warunek zabezpieczenia (ochrony) wszystkich innych praw tych osób.
Zygmunt Marek Miszczak