Alicja Nowogrodzka, lat 21, studentka Uniwersytetu Przyrodniczego. Opowiada o byciu osobą słabosłyszącą wśród słyszącej społeczności. Podaje także cenne wskazówki dla tych, którym świat osób słabosłyszących jest zupełnie nieznany. Jej historia pokazuje, że niepełnosprawność może istnieć jedynie w umyśle danej osoby, a nie w ograniczeniach.
Kiedy straciłaś słuch?
Słuch straciłam prawdopodobnie podczas porodu. Dopiero po ok. 2 latach wykryto niedosłuch a w wieku 2,5 zostałam zaaparatowana. Od tamtej pory miałam cały czas rehabilitację, czyli chodziłam do logopedy, na zajęcia, trafiłam też do klasy integracyjnej. Następnie w wieku 13 lat dostałam propozycję wszczepienia implantu ślimakowego. Pojechałam do Kajetan, gdzie zrobiono mi odpowiednie badania oraz przeprowadzono ze mną wywiad. Zostałam zakwalifikowana do tego zabiegu. W wakacje (poprosiłam, by wtedy mieć termin – nie chciałam mieć zaległości w szkole) zrobili mi operację. Następnie zaczęłam intensywną rehabilitację. Musiałam od nowa nauczyć się słyszeć i poznawać nowy świat dźwięków, bo przez implant ślimakowy zupełnie inaczej się słyszy.
Czy wszczepienie implantu to była twoja decyzja, czy bardziej rodziców? Byłaś świadoma tego jak się zmieni twoje życie?
Tak naprawdę nie byłam do końca świadoma, co mnie czeka. Byłam wtedy niepełnoletnia i to rodzice mogli podejmować wszelkie decyzje za mnie. Jednak uważam, że to ja zdecydowałam się na implant a rodzice pomogli mi zrealizować decyzję i wspierali mnie w tym.
Myślisz teraz o drugim Implancie?
Nie, bo minęło już od tego zabiegu 8.5 lat i na razie nie bardzo chcę wszczepić sobie drugi implant. Można powiedzieć, że jeden implant pomógł mi wystarczająco i nie potrzebuję drugiego. Jestem zadowolona z obecnej sytuacji.
Widzisz różnicę pomiędzy słyszeniem w aparacie a implantem?
Tak, jest duża różnica. Przez implant mogę usłyszeć więcej dźwięków „szeleszczących” lub o niskiej częstotliwości , a także docierają one do mnie wszystkie jednocześnie. Natomiast aparat, który nadal używam, pomaga mi w rozmowach. Dzięki niemu na pierwszym planie słyszę osobę, która coś mówi. Najlepiej słyszę jak mam obydwa urządzenia, nie zrezygnuję z noszenia implantu i aparatu jednocześnie.
Wspomniałaś, że chodziłaś do szkoły integracyjnej. Czy zmieniłaś ją potem?
Cały czas miałam takie szczęście, że chodziłam do szkoły masowej. Najpierw chodziłam do klasy integracyjnej, gdzie było mniej osób niż w normalnej klasie. Uważam, że lepiej jest w klasie z mniejszą ilością uczniów, wtedy nauczyciel może poświęcić Ci więcej uwagi. Dzięki temu mogłam też lepiej poznać całą klasę. Jeśli chodzi o liceum, nie chodziłam do klasy integracyjnej, ale na szczęście nie było wielu uczniów w klasie. Tak naturalnie wyszło.
Rodzice podjęli decyzję, byś poszła do szkoły masowej. Dlaczego nie wybrali szkoły specjalnej?
Rodzice nie wybrali szkoły specjalnej, ponieważ kiedy tam pojechaliśmy, zauważyliśmy jedną rzecz. W szkole takiej było strasznie cicho, wręcz nienaturalnie cicho. Dzieci porozumiewały się za pomocą języka migowego. A rodzice pragnęli bym mówiła i wychowywała się w naturalnym środowisku pełnym głosów, dźwięków, tonacji. Chcieli, bym żyła w świecie osób słyszących pełnym dźwięku, a nie w świecie osób głuchych, w którym, rozmawiając, migają. Szczególnie, że mam słuch, czy też resztki słuchu.
Jak wyobrażasz sobie życie gdybyś poszła właśnie do tej szkoły specjalnej?
Nie wyobrażam sobie, naprawdę. Uważam, że to byłoby dla mnie wręcz cofnięcie w rozwoju. Wiem, że byłabym kiepska w nauce i rozleniwiłoby mnie to. Przestałabym się też starać mówić dobrze. A w szkole masowej uczyłam się mówić, chciałam mieć lepszą mowę, zdolność rozróżniania osoby, która mówi do mnie.
Kiedy poznajesz nowych ludzi przyznajesz się do tego, że nosisz aparat i implant?
To zależy od sytuacji. Najczęściej nie mówię o tym, bo już na tyle dobrze mówię, radzę sobie i rozumiem ludzi, którzy do mnie mówią. Ale jeśli to jest osoba, której nie rozumiem, albo podchodzi do mnie dość lekceważąco, to wtedy mówię o tym i pouczam.
Miałaś przykre sytuacje przez to, że nie dosłyszałaś czegoś?
Tak, miałam. Właściwie mogę powiedzieć, że był pewien przykry okres w liceum. Klasa twierdziła zupełnie inaczej jak wyglądała dana sytuacja, a ja inaczej to odebrałam. Ja odebrałam to tak, że ona krzyczała na mnie i wtedy ja odpowiedziałam tym samym tonem. Właśnie po tym ta koleżanka zrobiła z tej sytuacji wielką aferę, że ja krzyczę na nią bez powodu. Wyszedł z tego powodu konflikt, tak naprawdę z całą klasą. Wszyscy byli po jej stronie a ja taka ofiara- sama. Do tej pory to pamiętam i uważam, że liceum to był najgorszy czas, jaki miałam w życiu. Niedosłuch przeszkodził mi w dokładnym rozumieniu. Źle zinterpretowałam ją i to, jakim tonem powiedziała. Jednakże mimo przykrej sytuacji, dostałam wtedy cenną lekcję życia i za to dziękuję.
A teraz może coś optymistycznego. Jakie ciekawe sytuacje Ci się przytrafiły?
Najprzyjemniejsze sytuacje mam wtedy, kiedy ja nie wszystko słyszę, co o mnie mówią. Akurat się cieszę, że nie słyszę tych opinii na mój temat i chrapania. J Czasem problemy ze słuchem przynoszą ogromne plusy.
Jesteś pogodzona z tym, że niedosłyszysz?
Uważam, że ja mam dobrze. Nawet nie chciałabym być słyszącą osobą.
Czy czujesz się osobą niepełnosprawną?
Nie, nie czuję się osobą niepełnosprawną.
Dlaczego?
Ponieważ mój niedosłuch nie powoduje ograniczenia w moim życiu. Radzę sobie w każdej sytuacji i nie potrzebuję, ani nie oczekuję, pomocy od innych. Rodzice wychowywali mnie jako pełnosprawną osobę, stawiali przede mną wyzwania i zadania. Nie było wyręczania w codziennych sprawach tylko dlatego, że niedosłyszę.
Wobec tego, kim dla Ciebie jest osoba niepełnosprawna?
To w psychice osoba czuje się albo pełnosprawna, albo niepełnosprawna. Zależy też od tego, jak osoba traktuje swoje ograniczenia, czy jako coś okropnego, czy coś naturalnego. Ja swoje ograniczenia traktuję jako naturalną część mojej osoby- urodziłam się z tym. Owszem zawsze będą ograniczenia tego typu, że nie mogę pracować jako prawnik, czy muzyk. Ale są różne zajęcia, jest wolny rynek, duży wybór- każdy coś znajdzie dla siebie.
To są ograniczenia. Społeczeństwo, czy państwo powinno w jakiś sposób te ograniczenia zminimalizować. Mogłabyś być prawnikiem, gdyby Ci dostosowano warunki pracy do twoich potrzeb. Niczego takiego nie oczekujesz od państwa?
Akurat nie mam takiej osobowości, ani takiej chęci, by zostać prawnikiem. Uważam, że państwo bardziej powinno się skupić na tym, by upowszechnić pętlę indukcyjną, czy speech – to – text (symultaniczny przekaz tekstowy). Trzeba po prostu dostosować miejsca publiczne dla osób, które mają problem ze zrozumieniem czegoś przez niesprzyjające warunki (uczelnie, kina, urzędy). I to właśnie poprzez zainstalowanie takiego rozwiązania jak pętle indukcyjne, czy speech – to – text.
Idziesz ulicą, zauważasz osobę, która ma laskę i wiadomo, osoba jest niewidoma. Widzisz osobę na wózku, wiesz, że ma problemy z poruszaniem się. A osoba, która niedosłyszy bądź nie słyszy jest osobą z niepełnosprawnością „ukrytą”. Ale jednak ten problem istnieje. Zdarza Ci się, że spotykasz taką osobę, która myśli, że aparat, bądź implant załatwi sprawę. Jak reagujesz wtedy?
Wtedy reaguję złością, od razu robię im pranie mózgu. Ludzie często nie mają świadomości, że tak naprawdę osoba, mimo, iż ma aparat/ implant, tak naprawdę nie odzyskała słuchu poprzez nie. To są urządzenia niedoskonałe i tylko w niewielkim procencie oddaje to jak działa naturalny słuch. Aparat, implant, czy inne urządzenia wspomagające słuch są pomocne, ale dalej nie słyszę wszystkiego. Gdybym miała takie doskonałe urządzenie, które doskonale zastępowałoby prawdziwe, ludzkie słyszenie, to bym nawet nie mówiła, że jestem osobą z problemem słuchu.
Zdarza Ci się spotkać takie nieuświadomione osoby?
Bardzo często! Ja bym nawet takiej grupie osób zrobiła porządny wykład, by podnieść świadomość słyszącej społeczności. Zauważyłam niestety, że jest bardzo niska świadomość społeczeństwa. Widzę w tym dość sporą ironię. Osoba niewidoma, która chodzi z laską, nie wzbudza u ludzi myślenia, że odzyskała wzrok. Tak samo na wózku, że osoba chodzi. To dlaczego uważa się, że osoba z aparatem czy z implantem odzyskała słuch?
W jaki sposób chciałabyś podnieść świadomość ludzi na tematy związane z osobami z uszkodzeniem słuchu?
Najlepszy byłby kontakt poprzez media (telewizja, radio, Internet, prasa). Ale to nie te słyszące osoby specjalizujące się w problemach słuchu (logopeda, surdopedagog) powinny przemawiać. Lecz osoby niesłyszące i słabosłyszące (których to problem dotyczy) powinny przemówić i podać konkretne wskazówki np. powinno rozmawiać się twarzą twarz, przodem do słabosłyszącej osoby, a nie tyłem, czy bokiem. Trudna do zrozumienia jest także taka osoba, która raz krzyczy, a raz mówi za cicho- to zaskakuje nas. Ja mam bardzo duży problem ze zrozumieniem osoby, która najpierw mówi cicho, a po chwili krzyczy. Pewnie ta osoba myśli, że jak zacznie krzyczeć, bym lepiej ją słyszała, to wtedy zrozumiem- ale po prostu jestem na to nieprzygotowana, więc nie rozumiem. Wolę też rozmawiać z osobą, która konkretnie mówi, na temat, a nie takie „pół do siebie, pół do innych ludzi”. Ważne jest, by rozmówca nic nie robił podczas mówienia, bo to po prostu rozprasza. Wkurza mnie, kiedy rozmówca nagle zaczyna szeleścić papierami, albo chodzi gdzieś po sali- to jest rozpraszające i zakłóca odbiór dźwięków.
Jak według Ciebie Polacy mówią?
Polacy bardzo źle mówią i połowę bym wysłała do logopedy, by poprawili mówienie.
Ale w jaki sposób oni tak źle mówią, że ich nie rozumiesz? Mimo, że Inni rozumieją doskonale i nie proszą o powtórzenie?
Dla osoby z problemem słuchu rozumienie kogoś w dużej mierze zależy od tego, jak rozmówca porusza ustami i wymawia dźwięki. U większości osób ruch warg, mimika, po prostu cała twarz, jest dla mnie za bardzo nieruchoma. Nie widzę różnicy między wymawianiem niektórych spółgłosek, czy samogłosek, dlatego ważne jest podczas mówienia wyraźne poruszanie wargami. Dlatego też nie wolno zasłaniać ust podczas rozmowy. Ważne jest też by było słychać przerwy pomiędzy poszczególnymi wyrazami.
Dziękuję bardzo za rozmowę!
Paulina Lewandowska