BIULETYN INFORMACYJNY OSÓB NIEPEŁNOSPRAWNYCH
Bohater tekstu, Piotr Wróbel, ubrany w czapke, szlaik i kurtkę zimową we wzór moro.Na szyi ma identyfikator, w prawej ręce puszkę na datki, w lewej plik ulotek

Piotr Wróbel: Jak już będę starym dziadkiem, to sobie kupię drewnianą laskę i z tą laską nadal będę wolontariuszem

O tym, że zostanę wolontariuszem zdecydowałem, gdy miałem 13 lat. Dowiedziałem się wtedy, że mój kuzyn będzie poruszał się na wózku, ponieważ urodził się z Mózgowym Porażeniem Dziecięcym. I wtedy pomyślałem, że chciałbym pomagać również innym dzieciom i osobom chorym. 

Czasem niektórzy potrzebują czegoś więcej niż my i  można swoją postawą, swoją osobą w jakiś sposób pomóc. Za sprawą śp. Pana Zbyszka Biadunia dołączyłem do Akcji „Pomóż Dzieciom Przetrwać Zimę”, a później dowiedziałem się o Wielkiej Orkiestry Świątecznej Pomocy. Uczestniczę też w różnego rodzaju lokalnych zbiórkach: na renowacje zabytkowych nagrobków, zbiórkach żywności organizowanych przez np.: Caritas, itp. Piszę też do rodziców organizujących zbiórki na leczenie swoich dzieci z niepełnosprawnością, że mogę rozdawać ulotki na 1,5% podatku albo zbierać pieniądze do puszki. Od 6 lat rozdaję te ulotki. Najpierw były osoby tylko z Łukowa, ale teraz zgłaszają się do mnie osoby z Hajnówki, z Krynicy Morskiej i innych części Polski.

Ludzie sobie mnie polecają – pocztą pantoflową – na przykład do rozdawania ulotek. Wiedzą, że je rozdam, a nie wyrzucę do kosza, jak to się czasem zdarza. Czasami rozdaję ulotki ludzi, których nie znam osobiście – „znamy się” korespondencyjnie od kilku lat, ale nigdy się nie widzieliśmy. Po prostu ufają mi. A ja idę z tymi ulotkami, do miejsc, gdzie najwięcej ludzi chodzi. I muszę powiedzieć, że każdy ulotkę weźmie. Nikt mi nie odmówi.

Kilka lat temu zbierałem na operację nóg dla Amelki z miejscowości Borki Paduchy. Udało nam się zebrać całą kwotę i do tej pory zawsze, kiedy Amelka dzwoni do mnie przed świętami i mówi „wujek, dziękuję Ci, ja dzięki Tobie chodzę” to mi łezki płyną.

Dzisiaj taką panią zaczepiłem w Łukowie. Zobaczyłem, że idzie z dzieckiem niepełnosprawnym – powiedziałem, że jestem wolontariuszem i że mogę im pomóc. Wzięła ode mnie numer telefonu i powiedziała, że do mnie zadzwoni, jak będzie miała ulotki.

Teraz zbieram na  małego chłopca, Wiktorka, który ma chore serduszko – widziałem w Internecie filmik, na którym jego mama płacze. Znalazłem ich w wyszukiwarce i napisałem do nich, no i zbierałem na tę operację serca już na kilku imprezach. Muszę powiedzieć, że jak zbieram, to każdy mi jakąś złotóweczkę do puszki włoży. Albo 3, albo 5 czy 10 złotych. Łukowianie zawsze wspomagają 😊

Muszę powiedzieć, że teraz już jestem w swoim środowisku rozpoznawalny. Zdarza się, że ludzie rozpoznają mnie na ulicy i mówią „o idzie Super Wolontariusz”.  To bardzo miłe. Czasem, ludzie mi mówią, że tym zbieraniem wydeptałem już sobie ścieżkę do nieba.  Zawsze się uśmiechnę i mówię „trzeba działać dalej”.

Mój sposób na zbiórkę? Po prostu podchodzę do ludzi i z uśmiechem zachęcam. Pytam, czy mogą Państwo wspomóc na przykład Wielka Orkiestrę albo renowację nagrobków zabytkowych. Bez względu na to, jaki jest cel zbiórki, zawsze trzeba z uśmiechem – to jest ten klucz do serc innych. Czasem młodzi wolontariusze pytają mnie, jak sprawić, żeby puszka była pełna. Tłumaczę im, mówię „Droga Młodzieży, z uśmiechem trzeba podchodzić, nie wstydzić się, zachęcać ludzi”, samo do puszki nie wejdzie. A jak się zachęci, to jedna osoba portfelik otworzy, druga osoba otworzy i jak to mówią: grosz do grosza i kokosza.
W ubiegłym roku zebrałem swoją rekordową kwotę na WOŚP. 5300,54 zł 12 gr. To był w Łukowie pierwszy wynik na 150 wolontariuszy. We Wszystkich Świętych zbieram i w Dzień Zaduszny to mam po ok. 5000zł. Przez te wszystkie lata zebrałem pewnie kilkaset tysięcy złotych.

Ważne, żeby na zbiórkach darów rzeczowych, jak na przykład „Pomóż Dzieciom Przetrwać Zimę” zawsze być i ludzi zachęcać – tam gdzie jest człowiek, ludzie się zatrzymają, chętniej się podzielą. Czasem trzeba wytłumaczyć, przypomnieć, co się zbiera i dla kogo. A potem ten wrzuci kilo mąki, tamten kilo cukru, ktoś przyniesie czekoladę i pełne kosze darów. Każdy po kawałeczku, kto ile może, a efekt ogromny. Popieram te wszystkie akcje i ile będę miał sił, tyle będę tyle pomagał.
Zdarza się – na szczęście rzadko – że ludzie są niemili, coś wykrzykują, złorzeczą, bo na przykład nie odpowiada im konkretna zbiórka. Podchodzę do tego z dystansem. Taka sytuację trzeba potraktować z uśmiechem i po prostu odejść od takiej osoby. Jestem wolontariuszem od tylu lat i już tego do serca nie biorę.

rozliczenie zebranej na wośp kwoty 5354,12

Moje działania zostały dostrzeżone i w 2018 roku dostałem Kryształowy Magnes w kategorii Osobowość– to jest taki łukowski plebiscyt organizowany prze Łukowski Ośrodek Kultury. Z WOŚP dostałem puchar z serduszkiem i specjalną dedykacją, a w ubiegłym roku zostałem nagrodzony jeszcze Łukowskim Złotym Niedźwiedziem. Nic o tej nagrodzie nie wiedziałem – dostałem tyko zaproszenie na imprezę. Piękna niespodzianka. Byłem po prostu zszokowany.
Na co dzień pracuję jako porządkowy. Od lipca pracuję w Zakładzie Aktywności Zawodowej, koszę trawę, odśnieżam.
Jakiś czas temu dotknęła mnie choroba – łagodny nowotwór, miałem 2 operacje, no ale się nie poddaję! Żeby o tym nie myśleć, działam jako wolontariusz.
Sam też otrzymałem pomoc od innych- wtedy, gdy się zupełnie tego nie spodziewałem. Gdy się pobieraliśmy z żoną, to nie planowaliśmy przyjęcia weselnego. Ani moi, ani jej rodzice nie mieli na to pieniędzy. I wtedy do akcji wkroczyła Agnieszka Nitka z Fundacji Onkologicznej Rakiety. Założyła zrzutkę i w ciągu tygodnia ludzie uzbierali pieniądze na nasze skromne wesele. To była wielka radość.  

Kiedyś zauważyłem, że znajomy tak coś za dużo popija alkoholu, powiedziałem mu, żeby poszedł ze mną na zbiórkę i od tamtej pory zbiera, ma rekordy i nie pije. Nawet czasem mówi, że go uchroniłem przed nałogiem. Któregoś razu w tym samym miejscu, co ja zbierał ze mną na WOŚP taki dziesięcioletni Dawidek. I jego mama mi opowiadała później, że po zbiórce powiedział, że chce być takim wolontariuszem jak ja; że mnie podziwia i dla niego jestem idolem. Aż ciepło mi się zrobiło w środku.
Trzeba walczyć o  te słabsze, chore osoby, bo jak nie zawalczymy, to kto o nie zawalczy? Wolontariuszy, to z każdym rokiem jest mniej. Młodzież czasem woli  przed komputerem przesiedzieć, niż coś dobrego zrobić. Mówią, że zimno. A przecież wiele razy stało się w kilkustopniowe mrozy, było -10 a ja stałem z ulotkami. Jak sobie krótką przerwę robiłem, to takie panie, które handlują ubraniami koło PKS-u, to mi herbatkę robiły, żeby trochę mnie rozgrzać.

To też jest czasem taka wymiana – rozdawałem znajomej ulotki o choinkach, to w zamian dostałem choinkę dla chorej dziewczynki. Rozwoziłem ulotki elektrykowi – jak mi się żarówka spali, to dostaje od niego nową. Rozwoziłem plakaty kina – też nie brałem za to pieniędzy i możemy sobie z żoną za darmo filmy oglądać. A jak odpoczywam czy pomagam żonie w domowych obowiązkach, no to myślę, jakby tu kolejnym dzieciom pomóc. Wiadomo, chciałbym wszystkim pomóc. No, ale wszystkich nie dam rady ogarnąć.

Jak już jest finał WOŚP to zbieram od godziny 7:00 rano do koncertu. Cały dzień zbieram. W ciągu dnia krótką przerwę na obiad sobie zrobię, zjem szybko obiad i następną puszkę biorę i dalej zbieram. A przy okazji koncertu zdjęcia z gwiazdami wieczoru sobie robię. Taka tradycja. Ochroniarze mnie wpuszczają i mam taką okazję, to też jest pamiątka. Oj, mam już sporą kolekcję. Mam wspólne zdjęcia z Alicją Majewską, Rafałem Brzozowskim, Haliną Frąckowiak, Krystyną Giżowską, Łukaszem Zagrobelnym i wieloma innymi. Przez te lata się nazbierało.

Kiedyś pamiętam, jak zaczynałam swoją przygodę z wolontariatem, to miałem obawy, żeby panu dyrektorowi OSiR przyznać się, że jestem osobą niepełnosprawną, bo się bałem, że mnie nie przyjmie do zbiórki. A pan Zbyszek Biaduń wziął mnie za rękę i powiedział „Piotrek, będziesz wolontariuszem! Ludzie mówili, że dobrze to robisz i ja jestem z ciebie dumny”.
Ja nieraz się śmieję do pań w sztabie, że nawet jak będę starym dziadkiem z brodą, to kupię se laskę i z laską będę zbierał. Mam to szczęście, że żona akceptuje moją działalność, rozumie tę konieczność walki o zdrowie dzieci. Czasem się dziwi, po co ja  te gazety z wycinkami na mój temat zbieram. No to ja jej zawsze mówię „Kasia, za parę lat, to otworzę taką gazetę i będę wspominał”.

Moim marzeniem jest to, żebyśmy mieli z żoną swoje mieszkanko, żebyśmy nie musieli się już przemieszczać – wierzę, że już niedługo się spełni 😊

Rozmawiała: Anna Bieganowska-Skóra

Zdjęcia: z archiwum prywatnego Piotra Wróbla

Materiał powstał w ramach projektu “Promowanie aktywności osób niepełnosprawnych w różnych dziedzinach życia społecznego i zawodowego” realizowanego w okresie 06.06.2023 – 11.12.2023 r. przez Lubelskie Forum Organizacji Osób Niepełnosprawnych – Sejmik Wojewódzki ze środków Województwa Lubelskiego.

UWAGA: Kopiowanie, skracanie, przerabianie, wykorzystywanie fotografii i tekstów (lub ich fragmentów) publikowanych w portalu www.niepelnosprawnilublin.pl, w innych mediach lub innych serwisach informacyjnych wymaga zgody redakcji.

Facebook

Ta strona wykorzystuje pliki cookies, aby zapewnić jak najlepszą optymalizację treści na niej zawartych. Czytaj więcej o polityce prywatności i plikach cookies