Dnia 7 lipca 2023 r. po krótkiej i nagłej chorobie zmarł P. Jan Arczewski – twórca pierwszego w Polsce telefonu zaufania dla osób niepełnosprawnych.
Z Jego porad psychologicznych oraz otwartości i zasobów osobistej mądrości życiowej korzystało przez lata codziennie wiele osób z różnych zakątków Polski. Pan Jan nie uchylał się przed poświęcaniem cennego czasu na osobiste spotkanie, ilekroć potrzebowała tego którakolwiek z powierzających Mu swoje trudne sprawy osób. Stąd też od wielu lat towarzyszyła Mu opinia niezwykle zaangażowanego, serio biorącego problemy rozmówców człowieka. Właśnie tak: najpierw człowieka, bowiem nabyte wykształcenie psychologiczne, jakkolwiek pomocne, wydawało się stanowić jedynie dodatek do żywej empatii, życzliwości i serdeczności, jakie nieodmiennie okazywał Swoim interlokutorom.
Wydaje mi się, iż do wypowiedzenia względem Zmarłego szczerego słowa “dziękuję” w imieniu swoim i może wielu spośród tych, którzy doświadczyli pomocy z Jego strony upoważnia mnie fakt, iż sam niejednokrotnie z pomocy tej korzystałem.
To najcenniejsze, czego – jak sądzę – gorąco pragnął nauczyć odwiedzające Go w Domu Pomocy Społecznej na Kalinowszczyźnie osoby niepełnosprawne, to spojrzenie na siebie jako człowieka potrzebującego i zdolnego do zmiany utrwalonych nawyków myślenia o sobie samym. Obcując z Panem Janem czuło się, że wypada i warto podjąć trud pracy nad sobą, skorygowania błędnych i pochopnych osądów, podjęcia odpowiedzialności za swoje życie – także w pespektywie obowiązku niesienia krzyża.
Napisałem, że wypadało tak uczynić i wyjaśniam, że ważnym argumentem przemawiającym za takim właśnie poważnym spojrzeniem na własne życie był fakt, iż za głoszoną przez Pana Jana mądrością życiową stało Jego własne życie i przez lata podejmowane zmaganie nad doskonaleniem własnej osobowości.
Pan Jan zmagał się z własną niepełnosprawnością – był osobą jeżdżącą na wózku, choć przede wszystkim wypadałoby napisać, iż wszystkie Jego wysiłki ukierunkowane były na zespolenie Jego osobistej doskonałości i – nie waham się użyć tego słowa – świętości z perspektywą realnej, konkretnej służby ludziom. Wiem od Niego samego, iż założenie w 1986 r. jednoosobowej instytucji telefonu zaufania dla osób niepełnosprawnych wymagało od Niego podejmowania upartych, choć długo bezskutecznych zabiegów. Myślę, że największym napędem tego uporu była świadomość potrzeby uzyskania pomocy przez tych, którzy identyfikowani być mogli ze środowiskiem osób marginalizowanych i natrafiali wielokrotnie na przeszkody w zapewnieniu sobie życiowej samodzielności.
Dokonane powyżej uwydatnienie wytrwałego dążenia do osobistej świętości życia ma w wypadku Pana Jana Arczewskiego szczególne pokrycie w Jego duchowości. Zapomniałem już, z jakimi problemami przybywałem do nieżyjącego już psychologa – nie mogę natomiast zapomnieć, i nie zapomnę Jego żarliwego pragnienia utożsamienia się z człowiekiem cierpiącym, które – jak wiem – wynikało z Jego głębokiej wiary religijnej. Mądrość, którą się dzielił, przetrwała. Przetrwała właśnie ze względu na ten Jej uniwersalny religijny fundament.
Pan Jan Arczewski pozostawił mi zatem – i chciałbym się Jego świadectwem podzielić – dowody na to, że warto spojrzeć na siebie jako na osobę umiłowaną przez Boga i warto tę Miłość przekazywać dalej.
Słowa wsparcia, zainteresowania, życzliwości budowały także we mnie dojrzalszą wiarę, ilekroć czytałem otrzymane od Niego z okazji Świąt Bożego Narodzenia czy Zmartwychwstania Pańskiego życzenia – a o wysłaniu ich nie zapominał nigdy.
Świadectwem tej autentycznej wiary, która otwierała się na sprawy drugiego człowieka – jest także pozostawiona przezeń poezja.
Chciałbym zatem, aby wyrazem mojego “dziękuję” wypowiedzianego pod adresem spotkanego w życiu szlachetnego, mądrego i dzielnego człowieka było przede wszystkim zaufanie, przyjęcie jako pewnik, że podejmowany trud wyrzeczeń, ofiar lub po prostu: nawrócenia ma swoje miejsce w planach Bożej Opatrzności.
Zygmunt Marek Miszczak