Nudny wykład, czy długa rozmowa telefoniczna, a pod ręką kartka i długopis. Zaczynamy bezmyślnie kreślić jakieś abstrakcyjne wzory, symbole i linie, zapełniając skrawek papieru. Każdy z nas niejednokrotnie bazgrał coś na papierze, nie mając nawet świadomości, że z tego może powstać sztuka. A ja z takiego rysowania zrobiłem sztukę i nazwałem ją karambolizacją przestrzeni.
Wystawa
Od 15 lutego do 15 marca 2014 roku w Centrum Kultury w Lublinie, przy ul. Peowiaków 12 w Galerii Art Brut można zobaczyć wystawę Łukasza Siatkowskiego pt. „Karambolizacja przestrzeni”. Towarzyszą jej poprowadzone przez niego warsztaty oraz cykl wykładów. W piątek, 28 lutego o 17.00 można było posłuchać jednego z jego kolejnych wykładów. Podczas spotkania obecna była Maria Pietrusza Budzyńska, kierownik WTZ Teatroterapia. Wspiera ona Łukasza na każdym kroku, a podczas wykładu widoczna była przyjacielska zażyłość, jaka istnieje pomiędzy nimi.
Łukasz Siatkowski
Urodził się dwadzieścia siedem lat temu z dziecięcym porażeniem mózgowym. Absolwent kulturoznawstwa, obecnie studiuje na teologii na Katolickim Uniwersytecie Lubelskim. Nie tylko karambolizuje przestrzeń, ale gra także na klawiszach w muzyczno – poetycznym zespole Strefa Pracy Żurawia. Wózek go nie ogranicza, w pełni uczestniczy w życiu społecznym i studenckim. Ma niezwykle błyskotliwy umysł a do życia podchodzi z pozytywnym humorem.
Karambolizacja przestrzeni
Łukasz jest twórcą prac rysunkowych, które nazwał „karambolizacją przestrzeni” i oznaczają one „sposób porządkowania zmultiplikowanych symboli, czy znaków na płaszczyźnie, przy użyciu cienkopisu za 1,20zł”. Jego prace są czasem linearne, czasem abstrakcyjne, mogą także zawierać ornamentalne labirynty, czy powtarzające się elementy. To wszystko wbudowane jest w otwartą kompozycję, która wychodzi po za kartkę.
Poszukiwanie własnej drogi
Łukasz Siatkowski: To jest wynik szukania swojej artystycznej drogi. Dopiero odnalazłem się w karambolizacji przestrzeni. Prace te są moimi indywidualnymi efektami tego, czym się teraz zajmuję. Realizuję się w tym.
Często słyszę od ludzi, że ja tworzę coś, co oni robili to od dawna w zeszytach. I to właśnie ja zrobiłem z tego sztukę. Oni te zeszyty wyrzucili traktując te rysunki jako bohomazy, a ja je zachowuję.
Rysuję od wielu lat, jednak dopiero z czasem zrozumiałem, że to co robię, mogę potraktować jako coś ważnego. Coś, co mogę kontynuować świadomie, jako sztukę. Mam wrażenie, że to co ja tworzę jest moje i wtedy czuję, że chcę siedzieć w tym dalej. Jednak dalej poszukuję własnej drogi. Mam świadomość, że muszę pokonać długą drogę, by osiągnąć ten cel.
Często mam chwile krótkiego zwątpienia w tym co robię, lecz mam wokół siebie wspaniałych ludzi, którzy wspierają mnie we wszystkim, co robię: moja mama, przyjaciele, dziewczyna.
Moje prace cały czas ewoluują. Najpierw wykonywałem rysunki cienkopisami w kolorze czarnym i granatowym. Potem, kiedy w moim życiu pojawiła się dziewczyna moje prace są kolorowe, bardziej plastyczne. Nadała mi sens w moim życiu, to ona spowodowała te kolory w moim życiu.
Tworzę prace spontanicznie, kierując się impulsem. Potem może czasem dojdę do pewnego pomysłu, idei. Przychodzi mi coś na myśl i rysuję to – rysuję zawsze, kiedy mam wenę twórczą. Niektóre prace rysuję nawet przez miesiąc, szczególnie te drobiazgowe. Muszę też uważać na to, co robię ze względu na ograniczone możliwości ruchowe. A jeśli coś nie wyjdzie i mam tego dużo, to wycinam i sklejam ze sobą te fragmenty, tworząc kolaż. Najtrudniejsze rysunki do wykonania są te w kolorze.
Indywidualizm
Maria Pietrusza Budzyńska: Najpierw przeżyłam zachwyt widząc ogromne ilości obrazów. Potem próbowałam skopiować pracę Łukasza, ale nie byłam w stanie tego zrobić z wielu powodów, chociaż wydawało mi się to łatwe… Często obserwowałam przecież, jak ludzie siedząc na jakimś zebraniu/spotkaniu zamalowują esami-floresami-robaczkami kartki w notesie tworząc mniejsze lub większe obrazki. „Karambolizują” swoją przestrzeń, malują-analizowałam-coś na wzór prac Łukasza. Teraz już wiem, że nie będzie i nie jest to samo. Te niepowtarzalne rysunki, które tylko Łukasz potrafi stworzyć z odpowiednim pietyzmem i zamysłem- z serca- i wiedzą o otaczającej go rzeczywistości zawikłanej i trudnej do odczytania a jednak przyciągającej uwagę- i na jego obrazach i-w realu są widzeniem świata artysty. Tak samo, jak każdy z malarzy/grafików jest inny, niepowtarzalny tak Łukasz Siatkowski ma swój własny, niepowtarzalny styl tworzenia i odczuwania.
Karambolizacja przestrzeni jest artystycznym pomysłem na wyrażenie siebie, odniesieniem się do osobistych przeżyć i doświadczeń oraz sprowokowaniem-nas odbiorców- do uczestniczenia w świecie wyobraźni jego – Łukasza Siatkowskiego, który ma tak wiele do powiedzenia…
Karambolizacja przestrzeni to jeden ze sposobów spędzania wolnego czasu Łukasza. Budzi we mnie podziw i szacunek jego pracowitość oraz precyzja. Łukasz powiedział mi-słysząc aplauz, że każdy człowiek siedząc przez tyle lat w domu, na wózku, zaczyna wymyślać sobie zajęcie. I-że każdy z nas musi się czymś zająć, taka jest przecież natura człowieczeństwa: człowiek musi działać i funkcjonować w społeczeństwie. Bez tego czuje się źle. A kiedy jest się aktywnym, to czuje się potrzebnym i ma się chęci do życia. Ta filozofia Łukasza, przepojona pozytywną energią wynika z miłości otaczającej go na co dzień i wsparcia ze strony rodziny, przyjaciół, dziewczyny. Potrafi on mówić o tej miłości pięknie i dosłownie, wplatając w tę opowieść słowa głębokiej wdzięczności za każdy dzień przeżyty dzięki różnym ludziom. Powiedział mi, że słowo MAMA traktuje jak codzienną modlitwę, bez której nie mógłby wstać z łóżka. Łukasz ma wszystko to, co życzy sobie każdy spełniony mężczyzna – sukces, miłość, poukładane życie. Nie narzeka. Umie prosić. Dziękuje. Niczego nie wymaga. Ma. Nie każdy może mieć tyle.
Marzenia i cele
Ł. S. – Moim marzeniem, jako rysownika jest pozostać twórczym. Pragnę także wydać książkę, w której mógłbym podzielić się swoją wiedzą na temat karambolizacji. Poświęcam pisaniu swój wolny czas, kiedy nie jestem na uczelni. Fajnie by było także podróżować ze swoimi pracami i pokazywać je. Wystawienie w Luwrze swoich prac to chyba marzenie każdego artysty. Z prywatnych marzeń, chciałbym założyć rodzinę, oraz mieć dom.
Bardzo się cieszę, że mogłem zrealizować plany związane z wystawieniem prac w Centrum Kultury. Dzięki temu czuję, że awansowałem do ekstraklasy. I teraz mam kolejny cel do osiągnięcia: zdobyć „europejski puchar”.
Sztuka a niepełnosprawność
Ł.S. – Nie chcę, by łączono ze sobą takie pojęcia jak niepełnosprawność i sztuka. Trzeba je rozgraniczać, ponieważ osobą niepełnosprawną jestem prywatnie, a moja sztuka jest bardzo sprawna. Sztuka, a co za tym idzie wyobraźnia, nie ma w sobie ograniczeń fizycznych ani psychicznych. Ja staram się przeciwstawić się niesprawności fizycznej i nie chcę by patrzono się na to, co ja tworzę przez pryzmat tej niepełnosprawności.
Gdyby spojrzeć na to, co ja tworzę, nikt nie domyśliłby się, że zostały stworzone przez osobę niepełnosprawną. Tu ważna jest sztuka sama w sobie, a nie to, że tworzy ją osoba nie w pełni sprawna.
Paulina Lewandowska