Jesień już w pełni, ostatnie liście opadają z drzew, dni coraz krótsze i przymrozki zapowiadają synoptycy. Światowa pandemia spowolniła nasze życie, ograniczyła kontakty towarzyskie a naukę i pracę zamknęła w naszych domach. Niektórzy nawet nie zdążyli posprzątać swojego stanowiska pracy, sądząc, że jutro przecież wrócą do przerwanych obowiązków.
Twoje biurko Kamilu, też wygląda tak jakbyś miał jutro kontynuować swoją pracę.
A TY… nasz kolego, współpracowniku, przyjacielu odszedłeś bez uprzedzenia, pożegnania, po cichu… tak jak żyłeś i pracowałeś, zawsze skupiony, skoncentrowany, zamyślony nad pracą, która Cię pochłania. Przez myśl nikomu z Forum nie przyszło, że wyjdziesz i nigdy do nas nie wrócisz. Zwyciężałeś co najmniej dwa razy, jak piszesz w swoim pierwszym do Biuletynu artykule, w 1996 i 2012 roku. Niestety rok 2020 nie jest łaskawy dla takich wojowników jak TY.
Ostatnie 7 lat Ty dokumentowałeś większość wydarzeń w Lublinie i województwie a nawet niektóre, ważne dla środowiska osób z niepełnosprawnościami, w Polsce. Byłeś na stanowisku niezależnie od miejsca, pogody czy dnia tygodnia. Cichy i prawie niezauważalny upamiętniałeś uroczystości organizowane z inicjatywy Prezydenta Lublina a nawet Prezydenta Polski. Razem z Tobą i Mateuszem przemierzaliśmy uliczki i obiekty Lublina sprawdzając ich dostępność dla osób z niepełnosprawnościami. Owoce Twojej pracy na zawsze pozostaną w naszym Biuletynie.
Jak zapełnić pustkę po Tobie?… Kto przejmie Twój sprzęt fotograficzny i komputerowy z tysiącami zdjęć i filmów z różnych konferencji, uroczystości, zdarzeń, wykonanych przez Ciebie? Kto podoła równie dobrze wyzwaniom, które są nieodłącznym elementem pracy w organizacji pozarządowej?
Tyle pytań… a odpowiedzi brak.
Zegar odmierza kolejne minuty, godziny… gdzie teraz jesteś?… pytamy… powiedz gdzie?
Nie tak miało być Kamilu… nie tak… .
Po informacjach o Twoim odejściu zamieszczonych w Biuletynie i na portalu społecznościowym, dzwonią znajomi i koledzy, którzy przeszli u Twego boku drogę wolontariatu czy pracy w LFOON, i z niedowierzaniem pytają „czy to na pewno chodzi o Naszego Kamila”… a my milczymy i przeżywamy.
Byłeś i na zawsze pozostaniesz Naszym Kamilem.
Jeszcze się spotkamy.
Ania Szmidt