BIULETYN INFORMACYJNY OSÓB NIEPEŁNOSPRAWNYCH

Młodzi ludzie po udarze – jest ich coraz więcej. Jak im pomagać?

Bardziej się załamują, ale też mają więcej energii, jeśli odpowiednio ją nakierują mogą szybciej wrócić do społeczeństwa – przekonuje dr Justyna Jaworowska, która sama przeszła dwa udary w wieku 24 lat. Po rocznej rehabilitacji wróciła na studia i została specjalistką rehabilitacji medycznej.

Kobieta w białym fartuchu jest w sali. Uśmiecha się. W tle inni ludzie, w tym kobieta na orbitreku.

Dr Justyna Jaworowska jest dziś specjalistką rehabilitacji medycznej na Oddziale Rehabilitacji Neurologicznej II Kliniki Neurologicznej IPiN w Warszawie. Wciąż zmaga się z ograniczeniami spowodowanymi przez swoją chorobę – w czynnościach do których wykonania potrzebne są dwie ręce – pomagają jej inni lekarze. W 2005 roku przeszła dwa udary, które nastąpiły w odstępie kilku tygodni. Miała wtedy 24 lata i była na czwartym roku studiów w Białostockim Uniwersytecie Medycznym. Dziś pomaga pacjentom, którzy znaleźli się w podobnej do niej sytuacji, doskonale ich rozumie, bo też musi sobie radzić z problemami, z którymi oni borykają się na co dzień.

Więcej udarów wśród młodych

Udary coraz częściej dotykają dziś ludzi młodych. Jak podają amerykańscy naukowcy, w ostatnich latach o 30 proc. wzrosła ich liczba wśród osób w wieku ok. 30, czy nawet 20 lat. Mają najczęściej inne podłoże niż w przypadku starszych, mogą nimi być uwarunkowania genetyczne: wady serca, zespoły nadkrzepliwości, albo też wypadki samochodowe, na nartach (PAP). Zdaniem dr Justyny Jaworowskiej udar jest też sytuacją szczególnie trudną właśnie dla ludzi młodych.

Młodzi ludzie po udarze często mają poczucie, że ich świat całkowicie się zawalił i już nigdy nie będzie taki, jak wcześniej. Szczególnie potrzebują motywacji i wsparcia. Starsze osoby mają już najczęściej choroby współistniejące, które doprowadzają do udaru, są tego świadomi i troszkę inaczej podchodzą do zmiany, jaką powoduje w ich życiu ta choroba. Z drugiej strony młodsi pacjenci mają dużo energii i jeśli nakierują ją na rehabilitację, mogą wiele osiągnąć – mówi dr Jaworowska w wywiadzie dla serwisu Neuroaktywacja.pl skierowanego do osób po udarach i urazach mózgu. – Na przykład jeden z moich pacjentów nie wyobrażał sobie życia bez samochodu. Uparł się, żeby jak najszybciej wrócić za kierownicę. I udało mu się – opowiada. Dodaje, że z młodymi pacjentami ma do czynienia dość często.

Niedawno rozmawiałam z młodą studentką medycyny, która znalazła się w podobnej samej sytuacji jak ja kiedyś. Pacjenci przyznają, że taka rozmowa im pomaga. Kiedy widzą, że jestem osobą normalnie pracującą, dającą sobie świetnie radę, odzyskują wiarę we własne siły. A to jest zdaniem dr Jaworowskiej podstawa w zmaganiu z chorobą.

Pomagać, ale nie wyręczać

Z drugiej strony często też radzę rodzicom, by unikali zbyt częstego wyręczania swoich dzieci w tych najbardziej podstawowych czynnościach codziennych. Dzięki temu osoby nie w pełni sprawne mogą szybciej wrócić do samodzielności – podkreśla dr Jaworowska. Przyznaje, że sama od początku miała „bojowe” nastawienie do walki z chorobą. Po pierwszym udarze praktycznie nie przerwała zajęć na uczelni.

Leżałam w szpitalu klinicznym, w którym odbywały się zajęcia mojej uczelni. Na czwartym roku mieliśmy już tylko zajęcia w szpitalu, więc leżąc na oddziale jednocześnie normalnie studiowałam: chodziłam na zajęcia, zaliczałam przedmioty. Po drugim udarze musiałam przystopować, ale ani przez chwilę nie pomyślałam, żeby przerwać studia, czy w jakikolwiek sposób wycofywać się z normalnego życia – opowiada. Także później, kiedy na czas intensywnej rehabilitacji wzięła roczny urlop dziekański, i wróciła do domu rodziców starała się wszystko robić sama.

Nie dałam się ubierać, ani karmić, rodzice chcieli mi pomagać, ale nie pozwalałam im – wspomina. Od początku pobytu w domu zaczęła powoli ćwiczyć z prywatnie wynajętą fizjoterapeutką. Potem ćwiczyła w kilku ośrodkach w Polsce. Po roku rehabilitacji wróciła do Białegostoku na studia.

Rodzice też chcieli żebym była jak najbardziej samodzielna. Można powiedzieć, że „wypchnęli” mnie z domu, jestem im za to bardzo wdzięczna, bo bardzo mi tym pomogli. Zamieszkałam sama w Białymstoku i musiałam być samodzielna: robić zakupy, posiłki, ubierać się, myć – mówi.

Wsparcie rodziny jest ogromnie ważne

Równie istotne jak upór i konsekwencja chorego, jest wsparcie ze strony najbliższych. Idealnie jest, jeśli bliscy od początku choroby aktywnie angażują się w proces leczenia i rehabilitacji, uczestniczą w ćwiczeniach, uczą się od terapeutów jak postępować z chorym. W jaki sposób go przesadzać, jak kłaść, jak przebierać, jak radzić sobie w czynnościach dnia codziennego, jak dostosować do nowych potrzeb mieszkanie – zainstalować barierki, w łazience prysznic zamiast wanny. Zdaniem dr Jaworowskiej w Polsce z pomocą rodziny bywa różnie.

Są rodziny bardzo aktywne, są też niestety takie, które początkowo deklarują chęć pomocy, a potem nie przychodzą odwiedzają chorego prawie w ogóle. Zdecydowanie większą aktywność wykazują rodziny, kiedy chodzi o osobę młodą. Trudniej jest w przypadku chorych w starszym wieku. Często decydują tu sytuacje życiowe, np. współmałżonek takiego pacjenta też jest już starszą osobą, zaś dzieci najczęściej pracują i nie mają czasu na poświęcenie się rodzicom – opowiada dr Jaworowska.

Dodaje, że z perspektywy dziesięciu lat, od kiedy sama przeszła udar widać jedną bardzo istotną zmianę. Chorzy o wiele szybciej i w większym stopniu niż dawniej wracają do społeczeństwa. Choć wciąż wiele jest barier architektonicznych, to jednak bardzo wiele osób po udarze wychodzi z domu.

Kiedyś zmuszeni byli do siedzenia w domach, choćby dlatego, że w starym budownictwie nie było wind. Jeśli ktoś mieszkał na czwartym piętrze, był praktycznie odcięty od świata. Teraz większość nowych bloków musi być przystosowana do potrzeb osób niepełnosprawnych – mówi.

Trudny dostęp do rehabilitacji

Osiągnięcie wyników w rehabilitacji po udarze wymaga intensywnych ćwiczeń. Szczególnie pierwszy rok jest okresem, w którym dzięki intensywnej pracy można odwrócić nieco skutki udaru, zmniejszyć niedowład. W Polsce problemem jest to, że po tym pierwszym roku trudniej jest też uzyskać dostęp do rehabilitacji. Brakuje wystarczającej liczby oddziałów rehabilitacji, sanatoriów neurologicznych, które specjalizowałyby się w pomocy osobom po udarach. W tych, które istnieją najczęściej nie ma neurologów, czy logopedów i najczęściej można liczyć jedynie na fizjoterapię. W dodatku na refundowany pobyt w sanatorium trzeba czekać od 18 do 24 miesięcy. To wszystko sprawia, że największa część pracy nad powrotem do sprawności spada na samych pacjentów.

A oni bardzo często nie wiedzą gdzie szukać pomocy. W naszej klinice jest np. oddział dzienny, czyli taki, w którym można ćwiczyć w ciągu dnia, a po zajęciach wrócić do domu. Pacjenci z Warszawy wiedzą, że mają taką możliwość, ale ci, którzy mieszkają dalej już niekoniecznie mogą skorzystać z codziennej terapii w takim oddziale, gdyż wiąże się to z długą podróżą i kosztami przyjazdu, zostają więc w domu zdani na siebie i rodzinę – mówi dr Jaworowska.

Dodaje, że zdecydowanie na plus zmieniły się metody postępowania z chorym po udarze. Dziś po udarze krwotocznym, czy niedokrwiennym już w ciągu pierwszych 24 godzin wzywa się fizjoterapeutów i zaczyna się rehabilitację pacjenta. Dziesięć lat temu panował pogląd, że po udarze krwotocznym należy leżeć przez sześć tygodni.

Jak informuje Polska Agencja Prasowa, w krajach rozwiniętych udar mózgu jest trzecią przyczyną zgonu, jak również głównym powodem niesprawności osób po 40. roku życia. W Polsce średnio co osiem minut ktoś doznaje udaru mózgu. Co roku przydarza się on ok. 70 tys. osób, z czego 30 tys. umiera.

W artykule wykorzystaliśmy fragmenty wywiadu z dr Justyną Jaworowską, który w całości można przeczytać na stronie Neuroaktywacja.pl

 Jarek Orzeł

Facebook

Ta strona wykorzystuje pliki cookies, aby zapewnić jak najlepszą optymalizację treści na niej zawartych. Czytaj więcej o polityce prywatności i plikach cookies