BIULETYN INFORMACYJNY OSÓB NIEPEŁNOSPRAWNYCH

Jeździć koleją – chciałbym!

Od wielu lat korzystam z transportu zbiorowego. Robię to praktycznie od zawsze, gdy byłem w pełni zdrowy po dziś dzień, kiedy poruszam się za pomocą wózka inwalidzkiego. Jeśli chodzi o komunikację miejską autobusową to sprawa wygląda dobrze, by nie powiedzieć bardzo dobrze. Gorzej jest gdy przyjdzie nam wyjechać gdzieś dalej. Tutaj idealnie byłoby pojechać koleją, ale trudności jest więcej.

Mężczyzna siedzi na wózku inwalidzkim. Ma w dłoni mikrofon. W tle drabinki gimnastyczne.

Podróżując koleją każdy z nas ma swoje doświadczenia i zazwyczaj nie są takie same. Przykładowo inne problemy dotykają osób na wózkach (także tych elektrycznych), a inne osób niewidomych. Gdy chodzi o mnie i opiekuna to w dalszym ciągu najbardziej uciążliwe są nieprzyjazne perony i pełne barier wagony. Wprawdzie nie miałem okazji zmierzyć się z podróżowaniem koleją w tym roku, ale sezon dopiero się rozpoczyna i wszystko jeszcze przed nami. Nie sądzę jednak, by dużo się zmieniło od moich ostatnich wojaży.

Lubelski dworzec główny PKP na przestrzeni ostatnich lat niewiele się zmienił. Co prawda jakiś czas temu wyposażony został w podjazd, po którym wjedziemy do kas i na pierwszy tor, ale nadal ciężko się przedostać z jednego peronu na drugi. Tutaj trzeba bezpośrednio pokonać tory w specjalnie wyznaczonych miejscach. Oczywiście inne osoby mogą korzystać z przejść podziemnych. Nie wiem jak wy, ale ja jestem bardzo zestresowany podczas przejeżdżania przez takie kładki. Ale to nie wszystko, problemem jest dostać się na pokład pociągu. Od razu zastrzegam, że nigdy nie korzystałem z „wagonów pocztowych”, które są zaadoptowane na potrzeby osób niepełnosprawnych, ale przy nadarzającej się okazji na pewno spróbuję tej opcji. Natomiast wchodziliśmy do wagonów z przedziałami (zwykle na dalsze trasy) i tych bezprzedziałowych z szerokimi drzwiami wejściowymi. W obu przypadkach odległość podłogi wagonu do poziomu peronu była dość duża i nawet dwie silne osoby miały problem z wniesieniem mnie do pojazdu. Dodatkowo dużym utrudnieniem są wąskie wejścia i okropnie strome schodki. Wysiadanie też nie jest proste. Mimo iż „pomaga” nam siła ciążenia to wcale nie jest to ułatwienie. Wnętrze typowych wagonów także nie nastrajają optymizmem. Nawet mój wąski wózek nie był w stanie przecisnąć się przez wąskie korytarze, aby w końcu dostać się do przedziału. W takich przypadkach konieczne było wypięcie obu kół lub po prostu przeczekanie podróży w przedsionku.

Ale polska kolej to nie tylko złe rzeczy. Od kilku lat możemy korzystać z szynobusów, które możemy spotkać np. na trasie Lublin-Zamość. Jest to idealne rozwiązanie dla wszystkich – wjazd bezpośrednio z peronu (bez schodów), wewnątrz miejsca do zapięcia wózka, a także dostosowane toalety! Dodać do tego miłą obsługę pracowników kolei i mamy w naszym kraju „Amerykę” 😉

Jeśli jednak chodzi o „stary tabor” to może udałoby się wypracować jakąś strategię pomocy niepełnosprawnym świadczoną przez obsługę dworca? Wystarczą przecież dobre chęci i może jakaś platforma do podnoszenia wózka, a z pewnością wszyscy będą zadowoleni.

Adam Radzikowski

Facebook