Jako osoba niepełnosprawna próbuje łamać bariery od ponad 30 lat czyli praktycznie od urodzenia. Wiele zmieniło się na dobre np. lepsza architektura, ale najbardziej istotną metamorfozę można zauważyć w świadomości społecznej.
Moja przygoda, zwana życiem, pokazuje jak wiele się zmieniło od ludzkiej uprzejmości zaczynając. Moim zdaniem przemiany społeczne, także w zakresie szeroko rozumianej niepełnosprawności są już na tyle zaawansowane, że warto zatroszczyć się o ważne szczegóły czyli nie tylko by o nas mówiono, ale o to jak się o nas mówi, a dokładnie jak się do nas mówi.
Ostatnio zadano mi pytanie, które problemy związane z niepełnosprawnością są dla mnie najbardziej uciążliwe. Odpowiedź jest prosta – bardzo wiele, ale o większości z nich się mówi. Jest jednak coś, co spotyka wiele osób z widoczną niepełnosprawnością, a o czym czasem rozmawiają tylko w wąskim kręgu. Część z nas już na tyle się do tego przyzwyczaiła, że traktuje to jako coś normalnego. Mnie, przyznaje nadal to boli i frustruje. Chodzi tu o proste założenie, że bycie osobą niepełnosprawną sprawia, że obcy ludzie mówią do ciebie na ty, jak do dziecka, mimo skończonych 18 lat. Jest to tragikomiczne, że mając dowód możemy głosować, kupić alkohol, wziąć pożyczkę w banku, nawet we frankach, musimy płacić podatki, ale nie mamy szacunku od społeczeństwa należnego każdej osobie powyżej 18 roku życia.
Niestety często ludzie nie wiedząc jak rozmawiać, wybierają formę bezosobową lub zwracanie się po imieniu. Mnie zdarza się to w sytuacjach prywatnych, nie zawodowych. Czasami jednak zanim zdołam przedstawić się jako psycholog, słyszę formy mówiące o braku zaimka Pani. Staram się to obrócić w żart, ale gdzieś, w głębi duszy czuje ukłucie smutku, że dopiero dyplom, a przede wszystkim wiedza o nim sprawia, że staje się „osobą dorosłą”, kompetentną. Wierzę, że poprawa sytuacji osób niepełnosprawnych w dużej mierze zależy od nas samych. Od nas inni się uczą, a najlepszą bronią jest poczucie humoru. Z tego powodu w takich sytuacjach z uśmiechem mówię „Jak mi miło, że tak młodo wyglądam, ale niestety 18 lat skończyłam już dawno ”.
Jeszcze trudniej jest osobom, które z powodu swojej niepełnosprawności nie mogą zabrać głosu i najbliżsi mówią za nich. Ta grupa, to osoby z niepełnosprawnością intelektualną lub zaburzeniami mowy np. z afazjami. Często z powodu braku wiedzy jak się z takim człowiekiem komunikować, osoby nie z rodziny (niestety z rodziny czasami też) odbierają godność przechodząc na język i formy charakterystyczne dla rozmów z dziećmi w wieku przedszkolnym lub młodszych . A wystarczy zapytać samego zainteresowanego i/lub najbliższe mu osoby w jaki sposób można się komunikować, proste zwroty też mogą być wyrażane z szacunkiem. Uwaga ta w bardzo dużym stopniu dotyczy niestety środowiska medycznego i opiekuńczego. Pośpiech, przeciążenie i brak empatii sprawia, że niszczona jest godność człowieka – a osoba niepełnosprawna to przede wszystkim człowiek, nieprawda?
To co napisałam, nie oznacza potępienia przechodzenia na ”ty”, chciałam jedynie podkreślić, że jest to forma obustronna i miła, pod warunkiem, że obie strony tego chcą.
Podsumowując, okazujmy ludziom szacunek nawet prostymi słowami, zastanówmy się więc jak byśmy sami chcieli być traktowani w takiej sytuacji. Zawsze warto zapytać, patrząc na osobę do której mówimy, nawet jeśli odpowiedzi udzieli jej towarzysz. Niepełnosprawność utrudnia i ogranicza wiele praw, ale nie pozbawia Nas człowieczeństwa, prawa do szacunku i pełnoprawnych relacji z drugim człowiekiem.
Barbara Jurkowska