BIULETYN INFORMACYJNY OSÓB NIEPEŁNOSPRAWNYCH
Iwona-Podkościelna prezentująca medal olimpijski z igrzysk w Rio

„Dzień bez roweru uważam za stracony”

Iwona Podkościelna złota medalistka igrzysk paraolimpijskich w Rio de Janeiro 2016 o edukacji, sporcie, audiobookach i wielu innych tematach.

Iwona Podkościelna urodziła się w 1988 r. w Bychawie. Uczęszczała do Szkoły Podstawowej nr 54 Ośrodka Szkolno-Wychowawczego dla Dzieci i Młodzieży Słabowidzącej. Następnie ukończyła Pedagogikę Specjalną na Uniwersytecie Marii-Curie Skłodowskiej w Lublinie. Na studiach zainteresowała się kolarstwem. Obecnie trenuje w Kolarskim Klubie Tandemowym „Hetman”. Jej najważniejsze osiągnięcia to:

MISTRZOSTWA ŚWIATA
– złoto w wyścigu ze startu wspólnego (tandem z Aleksandrą Tecław), Mistrzostwa Świata Szwajcaria 2015,
– złoto w jeździe indywidualnej na czas (tandem z Aleksandrą Tecław), Mistrzostwa Świata Szwajcaria 2015,
– złoto w wyścigu ze startu wspólnego (tandem z Aleksandrą Tecław), Mistrzostwa Świata Kanada 2013.

PARAOLIMPIADA

– złoto w wyścigu ze startu wspólnego (tandem z Aleksandrą Tecław), Paraolimpiada w Rio de Janeiro 2016.

Anna Góra: Jak wyglądała Pani edukacja?

Iwona Podkościelna: Skończyłam pedagogikę specjalną na UMCS. Wcześniej chodziłam do szkoły średniej dla słabowidzących i niewidomych na ul. Hirszfelda w Lublinie. Do podstawówki i gimnazjum chodziłam do szkoły masowej w swojej miejscowości w Bychawie.

AG.: Jak wygląda sytuacja osoby niepełnosprawnej w szkole masowej?

IP.: Na pewno przez swoją wadę wzroku miałam utrudnione odczytywanie z tablicy i to było ciągłe pożyczanie zeszytów od koleżanek i kolegów z klasy i przepisywanie tych lekcji w domu. Myślę, że ten problem jest teraz coraz mniejszy, ponieważ technologia poszła do przodu, są dyktafony, można powiększać czcionkę lub skanować tekst, który jest następnie czytany przez autolektora.

AG.: Jak się Pani czuła w takiej sytuacji?

IP.: Czułam się niekomfortowo, bo ciągle musiałam o coś kogoś prosić, aczkolwiek nie było problemów z pożyczaniem zeszytów.

AG.: Czy ma Pani doświadczenia związane z wykluczaniem osób niepełnosprawnych z życia towarzyskiego?

IP.: Raczej takie sytuacje się nie zdarzały. Myślę, że to bardziej zależy od osobowości osoby niepełnosprawnej. Jak ta osoba przystosowuje się do grupy społecznej niż od samej wady wzroku. Osoba kontaktowa, otwarta spokojnie znajdzie wspólny język z osobami pełnosprawnymi. Gorzej jest ludziom z zamkniętą osobowością.

AG.: A jak było z Pani otwartością?

IP.: Musiałam się tego uczyć długie lata. Moją motywacją było to, że miałam jakiś cel do zrealizowania. Na przykład dziś moim celem było dotarcie na wywiad i trzeba sobie życie ułatwiać, na przykład pytając ludzi o drogę.

AG.: Czy ważna była dla Pani pomoc ze strony rodziny?

IP.: Gdy byłam młodsza miałam dużą pomoc ze strony rodziny. Głównie w przepisywaniu lekcji. Otrzymałam wielkie wsparcie od sióstr i mamy.

AG.: Korzysta Pani z audiobooków?

IP.: Oczywiście. Ostatnio słucham głównie książek o tematyce kryminalnej. Niedawno czytałam „Nie mów nikomu”. Niestety, jeśli chodzi o nowości, te audiobooki są bardzo późno wydawane. Raczej to dzieje się stopniowo po iluś tam latach.

AG.: A jak wyglądały studia?

IP.: Trzeba było poszukać sobie nowych znajomych, jak najlepiej odnaleźć się w grupie. Moja grupa wiedziała o mojej wadzie wzroku i jeżeli chodziło o pożyczenie jakichś notatek, to nie było z tym problemu. Studiowałam tyflopedagogikę, czyli pracę z dziećmi niewidomymi i słabowidzącymi. Wybrałam ten kierunek z racji tego, że jako osoba słabowidząca wydaje mi się, że lepiej rozumiem potrzeby innych osób mających ten sam problem. Drugim powodem było to, że chodziłam do szkoły średniej dla niewidomych i chciałabym do tej szkoły wrócić, jako pedagog, ale już na studiach zaczęła się moja kariera sportowa i na razie zajęłam się systematycznie kolarstwem.

AG.: Jakie są specyficzne problemy osób słabowidzących na, które powinni zwracać uwagę pełnosprawni?

IP.: Nie zawszę widzę ceny w sklepach czy informacje na tablicach na przystankach autobusowych. Chciałabym żeby inne osoby nie robiły problemów z odczytaniem mi tych informacji. Niektórzy się dziwią. Czasem, gdy pytam o coś w sklepie, spotykam się z niezrozumieniem. Pada odpowiedź „Przecież jest napisane”. Chodzi mi o przyjazne podejście.

AG.: Jak zaczęła się Pani przygoda z kolarstwem?

IP.: Kiedy chodziłam do szkoły dla słabo widzących i niewidomych, przychodził prezes KKT „Hetman” na spotkania z młodzieżą i zachęcał do przyjścia do klubu, ale wtedy ważniejsza była dla mnie edukacja. Sport pojawił się dopiero pod koniec studiów. Mój narzeczony mnie w to wciągnął. Kolarstwo stało się moim sposobem na życie, moją pasją, metodą na rozwój osobisty. Jeśli nie wyjdę na rower, to uważam dzień za stracony.

AG.: Jak wyglądają treningi?

IP.: Trenujemy codziennie około 3-4 godzin. Wyścigi to najlepsza forma treningu. W okresie zimowym wskazane jest bieganie i pływanie na basenie. Niestety moja koleżanka z tandemu Ola Tecław mieszka w Bydgoszczy, dlatego żeby wspólnie potrenować jeżdżę do niej albo ona przyjeżdża do mnie. Czasem też trenuję sama na trenażerze. Zwykle jeździmy po szosach, bo można się bardzo rozpędzić.

AG.: Jaka jest rola pilota w tandemie?

IP.: Pilot jest oczami zawodnika, kieruje tandemem, zmienia przełożenia. Zespół musi być zgrany, na tym polega sukces tandemu. To musi być praca w jednakowym tempie i rytmie. „Wjeżdżanie” się w ten tandem trwa latami. To wyjątkowa więź. Spotykamy się ze sobą 300 dni w roku. Jeżdżenie w tandemie to dla mnie kolejny sposób na integrację.

AG.: Co sport zmienił w Pani życiu?

IP.: Wzrosła moja pewność siebie. Kolarstwo nauczyło mnie też wytrwałości w dążeniu do celu. Na trasie zdarzają się różne nieprzewidziane sytuacje, nieraz zdarzyło się, że przebiłyśmy dętkę. I pojawiały się już takie myśli „Ojej! Niema szans. Nie powalczymy na tym wyścigu”. Ale wiele razy w takich warunkach udało nam się dołączyć do grupy, a nawet zdobyć miejsce na podium. W takich trudnych momentach to koleżanka mnie wspiera, mówi: „Nie no, co ty, wsiadaj jedziemy. Musimy za wszelką cenę dotrzeć do peletonu”[śmiech]. Sport dał mi również możliwość poznania wielu osób. Starałam się integrować na paraolimpiadzie z naszą ekipą z Polski. No i oczywiście mam kontakt z wieloma osobami związanymi z kolarstwem.

AG.: Jaka była atmosfera w Rio?

IP.: Czuliśmy się w wiosce bardzo bezpiecznie. Dużo było policjantów i żołnierzy. Poza wioską nie było już tak bezpiecznie, zdarzały się kradzieże. Weterani igrzysk narzekali na warunki mieszkaniowe, ale czuło się duże wsparcie kibiców. Zarówno na otwarciu i zakończeniu igrzysk Maracana [stadion w Rio de Janeiro] była wypełniona po brzegi. Nawet na trasie naszego wyścigu było bardzo dużo kibiców z Brazylii. Jeśli chodzi o sam wyścig to źle nam poszedł start na torze, bo miałyśmy nowy rower, w starym pękła rama na trzy dni przed Rio! Ale i tak poprawiłyśmy swoje rekordy życiowe. W wyścigu ze startu wspólnego było opóźnienie o 1,5 godziny i skrócono wyścig. To była bardzo ciężka trasa i w wyścigu przed nami zdarzyło się wiele kraks. Jeden zawodnik niestety zmarł. Ja się nie boję wypadków. Mam pełne zaufanie do przewodnika. Moja pilotka jeździ bardzo odpowiedzialnie, ścigamy się 6 lat i nie miałyśmy żadnego wypadku. W starcie wspólnym trasa bardzo nam odpowiadała. Teren górski. Bardzo dobrze czujemy się w takich warunkach, dlatego bardzo czekałyśmy na ten wyścig ze startu. Igrzyska kończyły się 18 września, a start był 17, byłyśmy bardzo zestresowane. To była nasza ostatnia szansa na tych igrzyskach. Wiedziałyśmy, że już nie będzie żadnego innego wyścigu, ten był ostatni i wygrałyśmy. To niesamowita chwila na igrzyskach, kiedy słyszy się Mazurka Dąbrowskiego z najwyższego podium.

AG.: A medal?

IP.: Jest ciężki, dzwoni. Ma w sobie 6% złota. Jest dla mnie bezcenny. Planuję zrobić w domu podświetlaną gablotkę dla niego. Razem z medalami z mistrzostw świata ze Szwajcarii, w ubiegłym roku wywalczyłyśmy tam dwa złote medale ze startu wspólnego i jazdy indywidualnej na czas.

A.G: Czy jest Pani rozpoznawalna?

I.P.: Tak, szczególnie u siebie w miejscowości. Bardzo miłe uczcie, chociaż ogólnie jestem nieśmiała. Mamy dużo spotkań i wywiadów. Zostaliśmy zaproszenia do pani premier. Miałam okazję siedzieć przy obiedzie obok pani Szydło. Jest bardzo otwartą i konkretną kobietą. Pytała nas, co chcielibyśmy zmienić w sporcie niepełnosprawnych. Rozmawialiśmy o zwiększeniu dofinansowania do sprzętu i zgrupowań. Z każdym rokiem jest z tym coraz lepiej, ale nie jest to jeszcze na poziomie, na jakim powinno być. Mamy z koleżanką prywatnego trenera i same go opłacamy. Sama musiałam sobie kupić swój rower trenażer. Tandem kupił nam Polski Komitet Paraolimpijski, który wystarał się o pieniądze na program „Olimpijczyk”. W tym momencie nie mamy prywatnych sponsorów. Sponsorzy nie chcą sponsorować osób prywatnych, wolą sponsorować kluby, ponieważ wtedy mogą się starać o zwrot podatków.

AG.: Kto jest predysponowany do kolarstwa:

Osoby pracowite i systematyczne, to dzięki tym cechom można osiągać dobre wyniki w kolarstwie. Kolarski Klub Tandemowy „Hetman” zajmuje się promowaniem kolarstwa tandemowego. W tym sporcie osoba niewidoma lub słabowidząca jest wspierana przez pilota kierującego rowerem w czasie jazdy. Wychowankowie klubu są medalistami wielu imprez sportowych w kraju i za granicą. Zawodniczki KKT „Hetman” Iwona Podkościelna i Aleksandra Tecław są pierwszymi, które wywalczyły złoto w kolarstwie paraolimpijskim kobiet w Polsce.

Anna Góra

Kolarski Klub Tandemowy „Hetman”

Logo Klubu Kolarskiego Hetman

Lublin, ul. Jana Sawy 5 lok. 13.

Tel. 81 443 21 20

 www.hetman-cycling.eu

PRAWA
Facebook

Ta strona wykorzystuje pliki cookies, aby zapewnić jak najlepszą optymalizację treści na niej zawartych. Czytaj więcej o polityce prywatności i plikach cookies