Letnia Akademia Filmowa, mimo pandemicznych obostrzeń, po raz 22. ściągnęła do Zwierzyńca miłośników kina. 8 dni, 5 kin, 135 filmów, spotkania z twórcami, koncerty – było z czego wybierać.
Po pierwsze: w „Amatorach” fikcja miesza się z dokumentalną rzeczywistością i nie zawsze wiadomo, gdzie przebiega pomiędzy nimi granica.
Po drugie: znani szerokiej publiczności aktorzy (Wojciech Solarz, Anna Dymna, Małgorzata Zajączkowska, Krzysztof Kowalewski oraz Mateusz Bonaszewski) tym razem stanowili tło dla grających poniekąd siebie samych – aktorów działającego w Gdyni od 1998 roku Teatru Społecznego Biuro Rzeczy Osobistych, w którym występują osoby z niepełnosprawnością intelektualną. Warto dodać, że Reżyserka na ekran przeniosła kawałek swojego własnego świata: związana jest środowiskiem osób z niepełnosprawnością – jej brat (Adam Siekierzyński) jest aktorem teatru BRO i występuje w filmie.
Widz poznaje zespół teatralny w momencie, gdy wygrywa on festiwal. W nagrodę aktorzy mają możliwość zrealizowania spektaklu na deskach profesjonalnego teatru wraz z zawodowymi aktorami. I w tym momencie zaczynają się perypetie, ponieważ – jak się okazuje – wcale nie jest prosto pogodzić wizję dyrektora teatru z oczekiwaniami i możliwościami reżysera i zespołu Teatru BRO oraz kaprysami wielkiej gwiazdy (granej przez Romę Gąsiorowską). O samej fabule nic więcej nie napiszę, zachęcając do Państwa do obejrzenia filmu.
Po trzecie: „Amatorzy” to nie tylko film do oglądania, ale też projekt, który zgodnie z zamierzeniem autorów pozwala widzom na głębokie przeżycie, dotarcie do różnych poziomów odbioru i ma stać się przyczynkiem do dyskusji na temat niepełnosprawności i uczestnictwa osób z niepełnosprawnością w życiu kulturalnym na równych prawach.
Te rozmowy, dyskusje, refleksje po obejrzeniu obrazu są tak samo ważne, jak sam film, a może nawet ważniejsze. „Tu nie o film chodzi, tu chodzi o sprawę” – powiedziała na spotkaniu po filmie Roma Gąsiorowska. O sprawę, która jest istotna i potrzebna. O to, żeby pokazać osoby z niepełnosprawnością jako artystów; ludzi, którzy dostali szansę, aby tworzyć, a nie tylko być obserwowanymi. Szekspir jest tu metaforą czegoś niedoścignionego; czegoś, co jest niewyobrażalnie daleko od możliwości aktorów, którzy nie są w stanie nauczyć się tekstu, ale dzięki pracy pokonują przeszkody, a w pewnym momencie okazuje się, że są do swojej pracy przygotowani lepiej niż profesjonaliści.
W filmie „Amatorzy” nie brakuje elementów humorystycznych, ale też widz mierzy się z trudną codziennością osób z niepełnosprawnością intelektualną. Poruszono m.in. kwestię miłości, związków: jedna z bohaterek zakochuje się w instruktorze i zdając sobie sprawę z tego, że to uczucie nie ma szans powodzenia, mówi do dyrektora teatru: „zakochałam się w nim i chciałabym zaśpiewać dla niego piosenkę, bo to niemożliwe w życiu realnym, rzeczywistym”. Oglądając „Amatorów” przekonujemy się, że każdy z nas – bez względu na to czy z niepełnosprawnością, czy bez – ma swoje nieprzepracowane tematy, ograniczenia. I o tym twórcy filmu chcą rozmawiać na spotkaniach towarzyszących prelekcjom.
Kolejnym z tematów poddanych dyskusji była refleksja na temat samej niepełnosprawności jako tematu medialnego – Łukasz Maciejewski przypomniał, iż na szklanym ekranie niepełnosprawność uważana jest za temat fotogeniczny; nie jest tajemnicą, że odegranie roli niepełnosprawnego bohatera zdecydowanie zwiększa szanse aktora na zdobycie wymarzonego Oscara. Okazało się też, że Marzena Gajewska (filmowa Mary) za swoją rolę otrzymała na festiwalu w Szanghaju nagrodę za najlepszą rolę kobiecą – padło pytanie czy w Polsce byłoby to możliwe i kiedy? Nasuwa się odpowiedź, że dopiero wtedy, kiedy samo słowo amator zacznie dla nas znaczyć to, co powinno. Nie: laik, nieprofesjonalista ; osoba, która jakąś rzecz wykonuje bez zawodowego przygotowania. Być amatorem, jak napisał w programie Festiwalu Łukasz Maciejewski, „to znaczy mieć autentyczną, niewymuszoną satysfakcję z pasji, cieszyć się każdym sukcesem, ale niekoniecznie o ten sukces walczyć”. Pierwsze jaskółki na drodze do takiego podejścia już powoli czynią wiosnę we wzmiankowanej materii – na Konkursie Pełnometrażowych Debiutów Fabularnych Festiwalu MŁODZI I FILM- grupa teatralna BRO otrzymała nagrodę Jantara za odkrycie aktorskie.
Mam nadzieję, że jesienią film „Amatorzy” trafi na ekrany lubelskich kin, a tymczasem dla podkręcenia apetytu proponuję zwiastun.
Korzystając z okazji podpytałam Romę Gąsiorowską oraz Łukasza Maciejewskiego o to, czym według nich jest niepełnosprawność. Co powiedzieli?
Łukasz Maciejewski: Ja myślę, że tym, z czym nie powinno się kojarzyć niepełnosprawności. Niepełnosprawność jest funkcjonowaniem równoległym, na tym samych zasadach i wszystko zależy od kontekstu: od tego, czy postrzegamy życie tylko wobec siebie, czy wobec całości. Całości funkcjonowania przyrody, świata, natury. Wolałbym oczywiście, żeby wszyscy byli szczęśliwi, ale to jest utopia. Natomiast w tym nie-pełno-sprawność jest coś takiego niefajnego właśnie, bo uważam, że najlepiej by było, gdyby był znak równości, bo to się po prostu należy i moment, w którym zrozumiemy to, że jesteśmy tacy sami i powinniśmy siebie poznać lepiej i nie oceniać, a na pewno nie etykietować to będzie ten moment, w którym po prostu będzie normalnie.
Roma Gąsiorowska: Jest mi ciężko odpowiedzieć na to pytanie.
Wolałabym, żeby może używać takiego terminu, który słyszałam jako dziecko: specjalnej troski. Nie chodzi o to, aby skojarzyć to w ten sposób, że te osoby nie są samowystarczalne i potrzebują opieki. Dla mnie troska ma więcej zabarwienia pozytywnego, którego właśnie brakuje w tym traktowaniu osób z niepełnosprawnością ogólnie w społeczeństwie i jakbym miałam powiedzieć, czym jest niepełnosprawność z perspektywy społecznej, to w zasadzie wystawaniem może trochę poza normę. To może nie do końca radzenie sobie z takimi sytuacjami, które są przyjęte jako norma. Ale to nie znaczy, że ta norma jest słuszna czy stała, tylko po prostu została przyjęta. Więc jeśliby podejść do tego od innej strony: spróbować pozbyć się tych norm i spróbować podchodzić do każdej osoby indywidualnie, personalizować okoliczności, w jakich funkcjonujemy, to wtedy może by trochę było łatwiej nie nazywać pełnosprawnością to, do czego tak naprawdę równamy. Bo mam wrażenie, że mówimy o osobach z niepełnosprawnością często przez pryzmat dysfunkcji. Natomiast osoby, które nie są nazywane osobami z niepełnosprawnością również czasem mają tego rodzaju dysfunkcje, tylko nie zapisane w dokumentach.
Nasza rozmowa nie umknęła czujnemu oku Agnieszki Krawiec z działu promocji Letniej Akademii Filmowej (źródło: Facebook LAF)
Tekst i zdjęcia: Anna Bieganowska-Skóra
Materiał powstał w ramach projektu “Promowanie aktywności osób niepełnosprawnych w różnych dziedzinach
życia społecznego i zawodowego” realizowanego w okresie 01.06.2021 – 10.12.2021 r. przez Lubelskie Forum Organizacji Osób Niepełnosprawnych – Sejmik Wojewódzki ze środków Województwa Lubelskiego.
UWAGA: Kopiowanie, skracanie, przerabianie, wykorzystywanie fotografii i tekstów (lub ich fragmentów) publikowanych w portalu www.niepelnosprawnilublin.pl, w innych mediach lub innych serwisach informacyjnych wymaga zgody redakcji.