Z panią Zofią Widz-Baryłą umówiłyśmy się na telefon w poniedziałek po południu, gdy już wróci z Lublina z kilku spotkań związanych z jej działaniami. Gdy zadzwoniłam, okazało się, że moja Rozmówczyni zamiast popijać herbatkę w domowym zaciszu, ma przymusową przerwę – czeka w śnieżycy na Dworcu, bo jedno spotkanie się przedłużyło, autobus nie poczekał, a do kolejnego jeszcze trochę czasu. Postanowiłyśmy wykorzystać ten nieplanowany czas na rozmowę. Znienacka, nie tylko treść, ale i forma rozmowy przybrała tryb „ngosowy” – odpowiedź na potrzebę chwili, wykorzystanie momentu, energia i elastyczność. Gdybym miała scharakteryzować panią Zofię – użyłabym tych samych określeń.
Tak się złożyło, że jako nauczyciel przeszłam na emeryturę trochę wcześniej urodził mi się wnuk, więc przeniosłam się do Lublina, żeby wnuka bawić, a jak poszedł do przedszkola, to się zapisałam do lubelskiej Szkoły Superbabci i Superdziadka. Później wróciłam do Janowa. No i to wszystko, czego się w Lublinie nauczyłam, przeflancowałam, przeniosłam tutaj do nas.
Zanim wyjechałam do Lublina, zapisałam się do Polskiego Związku Emerytów i Rencistów, gdy miałam przerwę na Lublin, także należałam do Związku a gdy wróciłam, chciałam się jakoś odwdzięczyć, za to, że mnie przetrzymali w szeregach, więc zgłosiłam chęć kandydowania do Zarządu. No i z tego wszystkiego wyszło tak, że dostałam największą liczbę głosów; przeleciały 2 kadencje, a teraz zostałam wybrana na trzecią. Trzecia kadencja z rzędu – to znaczy, że ludzie mi ufają. Na to trzeba dużo pracować, trzeba po prostu chyba na to zasłużyć, starać się. Ludzie muszą wiedzieć, że coś się dla nich robi. Oni muszą wiedzieć, że mogą na mnie liczyć. Tak to się chyba wszystko dzieje. Trzeba samemu chcieć, żeby ludzie chcieli korzystać.
Mam już swoje lata i już bym mogła od tego odstąpić, ale nie ma za bardzo osoby, która by chciała przejąć to, co się już zrobiło. Szkoda by było zmarnować tego, cośmy już osiągnęli jako Związek, więc działam dalej. Rozbudowaliśmy organizację, mamy różne takie działalności, różne płaszczyzny działania. Podjęliśmy uchwałę jako Zarząd o zakupie sztandaru dla naszego oddziału.
Robimy to ze Statutem w ręku. Ludzie przychodzą, zapisują się. Dla każdego mamy jakąś propozycję. Dużo spraw załatwiamy w świetlicy emeryckiej, która działa co tydzień w każdy wtorek w godzinach przedpołudniowych. Nasze spotkania w świetlicy są tematyczne, poruszamy różne tematy, kogoś zapraszamy; to nie jest takie, że tylko siedzimy i kawkę pijemy.
To jest taka nasza platforma porozumiewania się, bo tu się o wszystkich sprawach mówi, informuje ludzi, a oni przekazują te informacje innym. Dzięki temu jest dobry przepływ informacji w powiecie. Oprócz tego, że pracujemy z dużą grupą w Janowie, to jeszcze mamy 3 koła terenowe w okolicznych gminach. Trzy gminy jeszcze nie są obsadzone, ale widocznie nie przyszedł jeszcze na to właściwy czas. Związek Emerytów nie pracuje za pieniądze, tylko pracuje siłą swoich członków – tak w Statucie mamy zapisane. Uiszczamy niewielkie składki, no i czasem tam się coś uda od kogoś „wydębić”. Dużo imprez robimy w ramach środków własnych. My organizujemy, a ludzie składają się na to – na przykład wycieczki jednodniowe, dwudniowe, trzydniowe, wczasy tygodniowe, wczasy dwutygodniowe, wyjazdy zagraniczne. Wszystko, co kto chce, to u nas znajdzie. Każdy znajdzie swoje miejsce.
Mamy swój teatr, mamy grupę kijkową, mieliśmy grupę śpiewaczą, ale trzeba było ją zlikwidować ze względu na niezbyt dobrą atmosferę. Odczekaliśmy i założyliśmy grupę wokalną, No i ona już zaczyna działać – teraz zbliża się czas opłatków i będziemy śpiewać kolędy na głosy. Grupa jest profesjonalnie prowadzona przez panią po studiach muzycznych, także wszystko idzie w dobrym kierunku. Każdy może swoje talenty realizować.
W naszym środowisku znani jesteśmy przede wszystkim jako Teatr Tradycja. Najpierw w 2013 roku, zaraz po objęciu funkcji, założyłam grupę teatralną, która po 3 latach przerodziła się w teatr. Podjęliśmy uchwałę i utworzyliśmy teatr. Ile on już wystawił sztuk, to trudno zliczyć. Na przykład któregoś roku jak graliśmy kolędników, to przez cały grudzień i styczeń daliśmy 29 spektakli. To był repertuar dla najmłodszej widowni, więc stworzył się most pokoleń. Te działania międzypokoleniowe sa dla nas bardzo istotne. My – najstarsze jeździłyśmy do przedszkoli na terenie Janowa, w teren – do szkół. Dla niektórych dzieci było to pierwsze w życiu spotkanie z żywym teatrem, z grupą teatralną. Uczymy jak się zachować w czasie przedstawienia. Pomagamy w ten sposób przedszkolom. Widzimy, że jest to jest bardzo dobrze widziane w naszym środowisku i opisywane w naszej prasie lokalnej, na stronach internetowych placówek i instytucji. Teatr Tradycja jest już rozpoznawalny w powiecie janowskim. Sami przygotowujemy stroje, scenografię i spektakle. W tym roku zrobiliśmy przerwę w wystawianiu kolędników. Przygotowaliśmy bajkę, którą już na Mikołaja zobaczyły dzieci z naszych 3 przedszkoli publicznych, pacjenci Zakładu Pielęgnacyjno-Opiekuńczego i młodzież z Ośrodka Rewalidacyjno-Wychowawczego. Daliśmy też występ dla Środowiskowego Dziennego Domu Samopomocy. Po spektaklu była kawa, herbatka i ciasteczka, wspólne śpiewanie kolęd z uczestnikami Ośrodka.
Niebawem czekają nas opłatki w kołach terenowych. Potem nasz opłatek na 60 osób, odwiedzą nas władze, zaśpiewa po raz pierwszy zespół wokalny.
Mamy całą masę planów na przyszłość: w styczniu mamy wyjazd na spektakl pt. „Prawdziwe Betlejem” na Podkarpacie. Przyjeżdżamy do Lublina na Don Kichota. Kiedyś to było nie do pomyślenia, żeby zebrać skład do teatru, a teraz ludzie się biją się prawie o to, żeby załapać się na wyjazd.
Potem jedziemy do ośrodka ekologicznego w Nadleśnictwie Janów i tam wyprawimy, jak co roku, Super Bal dla Super Wnuków. To w ramach Szkoły Super Babci i Super Dziadka na wzór lubelskiej. Robimy dwie wakacyjne wycieczki dla dzieci i ten bal. Przyjadą te młodsze wnuki od 2 do 12 lat. Będą zabawy, które poprowadzą młode zabiegające o awans przedszkolanki, będą tańce- hulanki. Będzie jedzonko, będzie pogadanka o lesie, spotkanie z przyrodą – w muzeum zwierzyny. To bardzo miła i dobrze oceniana impreza.
W wakacje nie mamy swoich spotkań w świetlicy, bo jest vacatio legis, ale jedziemy wtedy z dziećmi oraz na swoje krótsze i dłuższe wycieczki. To nie tylko takie bliskie wyprawy, ale i wczasy zagraniczne: Albania, wczasy z zabiegami w Truskawcu – 6 razy byliśmy; Włochy, Grecja, Słowacja, 3 stolice nadbałtyckie, Druskienniki, Krynica Morska, nasza bliższa okolica. W tym roku zwiedzaliśmy wielokulturowo: Włodawę, Kodeń, Kostomłoty, Hannę, Jabłonnę. No i jeszcze bierzemy udział w Janowskich Gryczakach, czyli naszym lokalnym święcie. Mamy tam swoją zagrodę, bierzemy udział w paradzie, zarabiamy sobie trochę. Organizujemy Dzień Seniora i Dzień Inwalidy – zapełniamy wtedy salę po brzegi. Mogłabym o tym wszystkim mówić bez końca. U nas ciągle coś się dzieje – mamy rok wypełniony po brzegi. Jesteśy aktywni, dobrze się bawimy, przekazujemy młodszym pokoleniom dobre wzory. Przyjemne z pożytecznym.
Co na zakończenie chciałabym przekazać od siebie Czytelnikom? Bądźcie aktywni! bądźcie aktywni, a będziecie zdrowi. Bądźcie aktywni, bo to się udziela innym. Ot to!
Rozmawiała: Anna Bieganowska-Skóra
Foto: archiwum prywatne Zofii Widz-Baryły
Materiał powstał w ramach projektu “Promowanie aktywności osób niepełnosprawnych w różnych dziedzinach
życia społecznego i zawodowego” realizowanego w okresie 06.06.2023 – 11.12.2023 r.
przez Lubelskie Forum Organizacji Osób Niepełnosprawnych – Sejmik Wojewódzki.
Zadanie publiczne jest finansowane ze środków PFRON przyznanych przez Samorząd Województwa Lubelskiego
UWAGA: Kopiowanie, skracanie, przerabianie, wykorzystywanie fotografii i tekstów (lub ich fragmentów) publikowanych w portalu www.niepelnosprawnilublin.pl, w innych mediach lub innych serwisach informacyjnych wymaga zgody redakcji.