Grzegorz Czapla jest młodym człowiekiem, który z pasją i wielkim zaangażowaniem zajmuje się tym co lubi robić najbardziej, czyli występami w teatrze i ceramiką, tworząc przy okazji małe dzieła sztuki.
Jest uczestnikiem Warsztatu Terapii Zajęciowej przy ul. K. Wallenroda 2A w Lublinie, prowadzonego przez Lubelskie Towarzystwo Dobroczynności – organizację pozarządową działającą na rzecz osób niepełnosprawnych. Dzięki swojej pracy oraz pracy swoich kolegów i koleżanek, pomocy oddanych instruktorek uczy się wielu przydatnych w życiu umiejętności. Za pieniądze pochodzące ze zorganizowanych przez Warsztat kiermaszów świątecznych, podobnie jak inni uczestnicy ma możliwość korzystania z wyjazdów wakacyjnych, wycieczek, wyjść na basen a wszystko to pozwala mu, mimo niepełnosprawności cieszyć się życiem i przynosi sporo satysfakcji.
Opowiedz proszę coś o sobie.
Nazywam się Grzegorz Czapla i pochodzę z Lublina. Ukończyłem Szkołę Podstawową w Specjalnym Ośrodku Szkolno – Wychowawczym w Puławach. W czasie trwania nauki mieszkałem w internacie prowadzonym przez Zgromadzenie Sióstr Benedyktynek. Później od Sióstr przeniosłem się do Lublina, gdzie ukończyłem trzyletnią Szkołę Zawodową w SOSW nr 1 oraz zdobyłem zawód ogrodnika. Obecnie mieszkam w Lublinie, w mieszkaniu treningowym. Na co dzień uczęszczam do Warsztatu Terapii Zajęciowej przy ul. Wallenroda do pracowni ceramicznej. Wcześniej przez jakiś czas chodziłem na zajęcia do pracowni kulinarnej ale zdecydowanie bardziej podoba mi się ceramika.
Mówiłeś, że z wykształcenia jesteś ogrodnikiem, czy zajmowałeś się kiedyś tym zawodowo?
Nie, jedynie w ramach praktyk zawodowych, w okresie nauki w szkole.
A lubisz zajmować się kwiatami?
Nawet tak, ale zdecydowanie bardziej wolę zajmować się ceramiką.
Od jak dawna jesteś uczestnikiem Warsztatu Terapii Zajęciowej?
Od 2010 roku. Początkowo uczęszczałem na górę, do Dziennego Centrum Aktywizacji ale kiedyś pani kierownik zawołała mnie na rozmowę i zapytała czy chciałbym przejść do Warsztatu. Pomyślałem, czemu nie, mogę spróbować i od tamtej pory chodzę już tutaj i jestem zadowolony z tego wyboru.
Opowiedz proszę, co robicie na co dzień w pracowni ceramicznej. Czym się zajmujecie, jakie przedmioty wykonujesz.
Obecnie wykonujemy odlewy z okazji zbliżających się Świąt Wielkanocnych. Do moich obowiązków należy przygotowanie sobie stołu do pracy, złożenie formy gipsowej oraz zabezpieczenie jej przy pomocy gumki przed wylaniem się gliny. Cały proces tworzenia odlewu przebiega etapami, podczas których stopniowo dolewam glinę ponieważ gips chłonie z niej wodę, przez co zmniejsza się jej objętość. Muszę jej dolewać w taki sposób, żeby widzieć jakiej grubości jest powstający odlew. Kiedy stwierdzę, że jego grubość jest odpowiednia wylewam z formy tę glinę, która jest niepotrzebna. Potem odwracam formę żeby utworzył się pożądany kształt. Następnie zdejmuję z niej gumkę, otwieram i wyjmuję ze środka odlew. Później należy jeszcze dobrze wyczyścić formę gipsową a gotowy odlew odstawić na półkę do wyschnięcia. Ostatnim krokiem jest usunięcie szwów, które są pozostałościami po procesie odlewania i wtedy przedmiot jest już gotowy do wypalania w piecu.
Jaki to rodzaj gliny?
Jest to bardzo rozdrobniona glina połączona z wodą, do której pani Bożena (instruktorka) dodaje szkło wodne, żeby ją uwodnić. Fachowo nazywa się ją masą lejną. U nas w pracowni ceramicznej wykonujemy odlewy z białej i czerwonej masy lejnej.
Jak długo trwa proces wypalania w piecu gotowej figurki?
Dokładnie nie wiem, ale trwa to bardzo długo. Wypalaniem w piecu zajmuje się pani Bożena. Uczestnicy Warsztatu zajmują się natomiast załadowywaniem pieca a na drugi dzień, kiedy piec już ostygnie pomagamy go rozładowywać.
A jak wygląda proces tworzenia mis i donic. Robicie to ręcznie?
Tak, lepimy je ręcznie na toczku ceramicznym. Technika, której do tego używamy nazywa się techniką lepienia ręcznego z wałków. W tym celu najpierw wykonujemy wałek z czerwonej gliny i formujemy go w kształt ślimaka, który tworzy podstawę naczynia. Następnie dodajemy ściankę nawijając kolejny wałek w górę. Grubość ścianki naczynia zależy od grubości wałka. Następnie widoczne zwoje wałka zacieram palcem. Używam jeszcze klepaczki, dzięki której nadaję naczyniu odpowiedni kształt a przy pomocy noża wygładzam jego ścianki.
Jakie przedmioty najbardziej lubisz wykonywać?
Najbardziej lubię wykonywać własne rzeczy, które są niepowtarzalne i unikatowe, bo mogę się nimi pochwalić. Najczęściej są to naczynia użytkowe, takie jak misy, patery czy doniczki. Natomiast dzięki przedmiotom, które wykonujemy na kiermasze świąteczne zarabiamy pieniądze, dzięki którym możemy wyjść na basen, na narty czy na rowery w lecie. Mamy też środki na różne wyjazdy i wycieczki.
Widziałam, że niektóre z nich są również ręcznie malowane. Czy tym także się zajmujesz?
Tak, zdobieniem przedmiotów również się zajmuję. Wszystkie te kolorowe ozdoby wykonujemy sami. Każdy uczestnik pracowni maluje swoje przedmioty, na przykład miski czy dzwonki. Używamy do tego farb ceramicznych zwanych angobami. Angobę nakłada się na wilgotne jeszcze naczynie, ponieważ na suchym już by się nie przyjęła. Następnie na pomalowanym przedmiocie wydrapuję wzorek.
Co Ci ta praca daje?
Przyjemność i odprężenie.
Czy to czym się zajmujesz pomaga Ci pokonywać trudności wynikające z bycia osobą niepełnosprawną?
Pomaga i to bardzo. Jak jestem na kiermaszu naszych prac wykonanych w ramach Warsztatu i pokazuję ludziom moją pracę, przedmioty, które ja zrobiłem i słyszę, że to jest ładne, że się bardzo podoba, jest dobrze wykonane, czuję dużą satysfakcję i radość z tego powodu. Kiedy jestem zajęty pracą, myślę tylko o niej i nic innego się wtedy nie liczy. To jest moja forma terapii.
Czy oprócz ceramiki masz jeszcze jakieś inne hobby?
Trochę czytam. Kiedyś pani pracująca w bibliotece poleciła mi książkę pt. „Szata” Lloyda C. Douglasa. Jej treść zrobiła na mnie duże wrażenie. Przeczytałem też kilka części Harrego Pottera. Myślę jednak, że największą moją pasją oprócz ceramiki jest teatr. Jestem aktorem w grupie teatralnej „Nasza Lepsza”, która funkcjonuje w ramach Środowiskowego Domu Samopomocy „Roztocze” w Lublinie. Nasze przedstawienia powstają dzięki pomocy instruktorów i reżyserów: pani Joanny Marczewskiej i pana Krzysztofa Witaszka. Próby teatru odbywają się regularnie, popołudniami w Dziennym Centrum Aktywizacji przy ulicy Wallenroda. Co roku przygotowujemy nowe przedstawienie. Obecnie gramy „Stonogę” oraz spektakl „Tańcowała igła z nitką”.
Czy uczęszczając do Warsztatu i występując z grupą teatralną cieszysz się z tego, że przy tej okazji możesz spotykać się z ludźmi?
Tak, nie jestem typem samotnika, który lubi siedzieć w domu. Wolę przebywać wśród ludzi i chętnie uczestniczę w różnych spotkaniach jak tylko mnie gdzieś zaproszą. Należę do Międzynarodowego Ruchu „Wiara i Światło”, do wspólnoty „Iskierka”. Jest to miejsce, gdzie upośledzone umysłowo dzieci, młodzież, dorośli, ich rodzice oraz przyjaciele spotykają się raz w miesiącu na przyjacielskich rozmowach, modlitwie i świętowaniu. Oprócz tego dzięki Warsztatowi wyjeżdżamy na różne wycieczki. Niedawno byliśmy we Francji na wycieczce objazdowej. Jednak najwięcej miejsc odwiedziłem z grupą teatralną „Nasza Lepsza” przy okazji różnych występów. Jakiś czas temu byliśmy zaproszeni w Norwegii i wspólnie z Norwegami występowaliśmy w przedstawieniu „Smok i Trole”. Ja grałem tam rolę trola z ADHD. Wzięliśmy też udział w Festiwalu pani Anny Dymnej w Teatrze Słowackiego w Krakowie. Zaprezentowaliśmy tam przedstawienie pt. „Kopciuszek” i zdobyliśmy wyróżnienie. Byliśmy również na Ukrainie, we Lwowie i w Kijowie. Przedstawienia, w których jeszcze wystąpiłem to: „Ptak Cis”, „Bazyliszek”, w którym grałem brata straszącego swoje siostry, „Opowieści o miłości” i „Połowa serca”. W „Stworzeniu świata” zagrałem węża, który kusił jabłkiem Ewę w Rajskim Ogrodzie, a w „Królowej Śniegu” wystąpiłem jako diabeł. Natomiast w „Spektaklu świątecznym” byłem Pastuszkiem, Mędrcem i Herodem. Przy okazji realizacji spektaklu pt.: „Nowe szaty cesarza” opartym na motywach baśni H.Ch. Andersena, miałem także swoją przygodę z filmem. W przedstawieniu wystąpiłem w roli błazna, który mówi, że „król jest nagi”. Zaprzyjaźniony z nami reżyser, pan Grzegorz Linkowski nakręcił dla telewizji film dokumentalny o mnie, o moim życiu i mojej grupie teatralnej. Film nosi tytuł „Świat według błazna” a spektakl był inspiracją do jego powstania. Była to dla mnie niezwykła przygoda.
Widzę, że dzięki swojej pasji jaką jest granie w teatrze odwiedziłeś sporo ciekawych miejsc i doświadczyłeś wielu niezapomnianych wrażeń. Czy w związku z tym masz jeszcze jakieś marzenia?
Tak, bardzo chciałbym pojechać na pielgrzymkę na Jasną Górę, zobaczyć Wenecję, kupić sobie rower, samodzielnie zamieszkać w mieszkaniu chronionym i zdobyć jakąś fajną pracę, najlepiej na basenie, bo trzy lata temu nauczyłem się pływać i bardzo to lubię. Kiedy przyszedłem na warsztaty do pracowni ceramicznej wszyscy uczestnicy chodzili już na basen a ja jeszcze wtedy bałem się wody. Tutaj musiałem przełamać strach i nauczyć się pływać. Teraz umiem pływać na plecach i jestem w stanie przepłynąć całą długość basenu. Marzę więc o tym, żeby nauczyć się nurkować i pojechać do Egiptu i zanurkować w rafie. Teraz jeszcze uczę się jeździć na nartach, chociaż w tym roku nie ma śniegu. Ale jak tylko jest śnieg, chodzimy z grupą na stok.
Czy jest coś, co Tobie jako osobie niepełnosprawnej sprawia jakąś szczególną trudność, czy coś Ci przeszkadza w codziennym życiu. Czy jesteś zadowolony z tego, że mieszkasz w Lublinie i uczęszczasz do Warsztatu Terapii Zajęciowej?
Jestem zadowolony i na razie nie spotkałem przeszkód ani barier, które byłyby dla mnie nie do pokonania.
Czyli czujesz, że gdybyś tylko chciał to mógłbyś wszystko zrobić?
Tak myślę.
Dziękuję za rozmowę.
Dominika Wiewióra
Strona Projektu „Twórcy Anonimowi” na Facebooku: www.facebook.com/tworcyanonimowi
Link do zwiastuna filmu Grzegorza Linkowskiego „Świat według Błazna” (2008), (stan na dzień 18.02.2016 r.) https://www.youtube.com/watch?v=sBg_2KGf9-U