Dzisiaj opowiem Państwu o dwunastolatce z Kraśnika, Hani Bednarz. Jakoś tak się składa, że gdy w naszym pasjowym okienku gościmy młodzież, to się okazuje, że ta młodzież ma dużą siłę oddziaływania na otoczenie – tak jest i tym razem.
Hania od początku udowadnia, że jest wojowniczką. Wraz ze swoją siostrą bliźniaczką, trochę za wcześnie przyszły na świat, lekarze orzekli, że „to cud, że żyje”. Pierwsze miesiące swojego życia spędziła na OIOM-ie. Pan Bartłomiej mówi: „lekarze zrobili, co mogli, a ja wierzę w działanie Pana Boga i to Jemu zawdzięczam życie Hanki”.
Od tamtej pory minęło 12, wypełnionych wydarzeniami, lat. Hania ze swoim tatą Bartłomiejem i siostrą, Julką, stworzyli team doskonały. Niestraszne im kolejne przeciwności losu, których wcale nie było mało. Dzielnie i z uśmiechem (czasem przez łzy) idą do przodu. I starają się, by z pozoru niewinnie brzmiący skrót MPD nie uniemożliwił im szczęśliwego i pełnego życia.
Za nimi setki wizyt lekarskich, tysiące godzin na rehabilitacji, stowarzyszenia i fundacje, zbiórki, operacje, itp., ale i dla przeciwwagi tyle samo uśmiechów, przygód i różnych wypraw. Raftingi, biegi, nurkowanie, rajdy rowerowe i maratony, spływy kajakowe itp. Ręka w górę, kto dorówna?
Na profilu Facebookowym Hani można zapoznać się nie tylko z aktualnym stanem zdrowia dziewczynki, ale też wirtualnie sekundować jej w kolejnych wydarzeniach. Hanka wiedzie aktywne życie – częściowo ta aktywność wymuszona jest przez jej stan zdrowia: rehabilitacja, turnusy, kolejne możliwości poprawy formy; częściowo – niczym nie różni się od codzienności nastolatek – szkoła, różne święta i imprezy, wakacje, życie rodzinne, itp…
Ta wirtualna przestrzeń służy jeszcze czemuś – edukacji. Pan Bartłomiej wraz z dziewczynkami, oprócz wielu zdjęć, informacji i podziękowań, zamieszcza między wierszami życiowe lekcje, które odrobić powinien każdy z nas: „Każdego coś w życiu przykrego spotyka. Ktoś się przewróci i nogę złamie, ktoś nie zda egzaminu, ktoś coś zgubi, ktoś straci notowania na giełdzie, ktoś znowu straci pracę czy stłucze np. talerz… Po prostu pewne sytuacje życiowe można poukładać po zrobionych błędach, wyjść na prostą i zapomnieć, a z niepełnosprawnością trzeba nauczyć się żyć do końca”.
Grono o wdzięcznej nazwie Fani Hani rozrasta się, podobnie jak rośnie liczba inicjatyw i aktywności, w których uczestniczy dziewczynka. Zmienia się, niestety najczęściej na gorsze, jej stan zdrowia; pojawiają się kolejne potrzeby, ale za każdym razem nieprawdopodobnie szybko udaje się przezwyciężyć trudności: potrzebny jest nowy wózek – ruszają dziesiątki zbiórek, licytacji, kiermaszy, setki ludzi dobrej woli i Hania może chodzić na wytęsknione spacery. Po wielu diagnozach okazuje się, że potrzebna jest bardzo kosztowna operacja, dająca ogromne rezultaty, ale nierefundowana przez NFZ, a kosztująca proporcjonalnie do spodziewanych efektów – blisko 100 tysięcy złotych. Pan Bartłomiej, jak przystało na SuperTatę nie ustaje w bojach i pomysłach. Znowu kolejne inicjatywy, środowiska, pomysły, charytatywne turnieje, grono niezłomnych przyjaciół i pasek na zbiórce na operacje Hanny jeszcze dużo przed czasem ukończenia zbiórki zazielenia się i wypełnia. To emocje sprzed mniej więcej roku. Finał? post na Facebooku z 24 lutego 2021: Hania już po operacji. Wszystko póki co jest dobrze. Operacja udana. Dochodzi do siebie. Dziękujemy Wam wszystkim że jesteście z nami Dobranoc.
Dziś operacja dla Hani i jej taty jest na szczęście już wspomnieniem i powodem do wdzięczności, którą wyrażają przy każdej możliwej okazji. Starają się oddawać to dobro, którego doświadczają na co dzień – nie tylko pan Bartek, który za swoje działania zyskał sobie miano „mega starego”, ale też jego córki – razem pieką ciasta na kiermasze charytatywne, wspomagają inne osoby z niepełnosprawnością, a kiedy na jednym z festynów wygrali w loterii rower, zgodnie zdecydowali, że przekażą go na rzecz kraśnickiego Domu Dziecka.
Dzięki Hani, każdy może przekonać się, jaka siła tkwi w życzliwej lokalnej społeczności; jak wiele może zadziać się, gdy ludzie chcą grać do jednej bramki i razem osiągnąć cel.
Dzięki panu Bartłomiejowi ludzie przekonują się, że gdy rzecz idzie o szczególną miłość: ojca do córki, to nie ma rzeczy niemożliwych. „Oczywiście: czasami są takie dni, kiedy naprawdę nie mam siły na nic i zastanawiam się czy, to wszystko, co się robi, ma sens. Pomaganie innym bardzo mi w tym pomaga i wtedy też czuję się lepiej i napędza mnie to do działania”.
Jakie jest przesłanie tej Super Rodzinki?
„Jak nas widzicie, to uśmiechnijcie się do nas. Jak znacie czy nie znacie, a mijacie Nas, zapytajcie, co u Nas. Witając się ze mną przywitajcie się i z dzieckiem, nie odwracajcie swoich spojrzeń. My nie gryziemy, nie zarażamy. Zarażamy uśmiechem i zrozumieniem. Jesteśmy tacy sami i rozwijamy się jak każdy – tylko każdy w swój sposób i w rożnym tempie bo nikt z Nas nie jest perfekcyjny i doskonały”.
Tekst: Anna Bieganowska-Skóra
Zdjęcia: z archiwum rodzinnego Hani Bednarz