80 lat temu wybuchło Powstanie Warszawskie, w którym brali również udział cisi bohaterowie. Polski Związek Głuchych w rocznicę PW przypomina, że udział osób niesłyszących w Powstaniu był ewenementem na skalę światową.
W lutym tego roku powstał również film “…w sercu, w ogniu, w ciszy. Historia Edmunda Malinowskiego, dowódcy Plutonu Głuchoniemych AK”.
Głusi w PW
Pluton Głuchoniemych zaczął działać w 1941 roku, siedziba mieściła się na pl. Trzech Krzyży w Instytucie Głuchoniemych i Ociemniałych.
Członkowie plutonu nosili na ramieniu opaskę z napisem „Taubstumme”, co oznaczało „Głuchoniemy”. Posiadali też niemieckie zaświadczenia, co pozwalało im bezpiecznie wykonywać swoje zadania, gdyż Niemcy ich nie kontrolowali - czytamy na stronie Polskiego Związku Głuchych.
Pluton działał dzięki inicjatywie i opiece konspiratora Związku Walki Zbrojnej, podporucznika Wiesława Jabłońskiego, pseudonim „Łuszczyc”. Szkolenia prowadził weteran wojny polsko-bolszewickiej i III Powstania Śląskiego, starszy sierżant Edmund Malinowski, pseudonim „Mundek”. Kazimierz Włostowski, pseudonim „Igo”, zastępca dowódcy plutonu, był dowódcą grupy głuchych powstańców w Plutonie Głuchoniemych, co było unikalne na skalę światową.
Po kilku dniach od wybuchy PW oddział głuchoniemych został włączony do plutonu starszego sierżanta Edmunda Malinowskiego „Mundka”, awansowanego później na podporucznika., a dotychczasowy dowódca głuchoniemych, czyli podporucznik Wiesław Jabłoński „Łuszczyc” odszedł do oddziałów walczących na Czerniakowie. Jak przypomina Polski Związek Głuchych od tamtej pory organizacyjnie Pluton Głuchoniemych był to II (1107) pluton, 3. kompanii kapitana „Redy”, batalionu majora „Miłosza”, zgrupowania podpułkownika „Sławbora”, Śródmieście – Południe.
W pierwszych dniach powstania Pluton Głuchoniemych posiadał zaledwie kilka granatów i przewidziany był do akcji pomocniczych. W tym charakterze przeszedł swój chrzest bojowy biorąc udział przy zdobywaniu „Soldatenheim” mieszczącego się w Gimnazjum im. Królowej Jadwigi. Inne grupy powstańcze wyruszyły do ataku z ulicy Hożej, Wspólnej i Mokotowskiej. Po godzinnej bitwie zajęto gmach gimnazjum, który Niemcy podpalili a sami uciekli do budynku YMCA i na teren Sejmu. Podczas gaszenia pożaru jeden głuchy został poparzony.
Głusi powstańcy byli uzbrojeni w granaty i butelki z benzyną, a broń wydawano im na czas pełnienia warty. Służbę wartowniczą pełnili najczęściej z powstańcami słyszącymi, a także budowali barykady, przejścia w piwnicach i wykonywali inne prace pomocnicze..
Po kapitulacji większość głuchoniemych opuściła Warszawę z ludnością cywilną, a 9 osób, wraz ze swoim dowódcą, trafiło do niewoli niemieckiej.
W sercu, w ogniu, w ciszy
W lutym tego roku z inicjatywy Fundacji Filmowej CO SIE MOVIE powstał film Bartłomieja Grzegorczyka “…w sercu, w ogniu, w ciszy. Historia Edmunda Malinowskiego, dowódcy Plutonu Głuchoniemych AK”.
Głusi nie są niemi – mają swój język
Na sam koniec tej poruszającej historii warto nadmienić, że dziś nie mówimy o osobach niesłyszących Głuchoniemi, a g/Głusi.
Zwrot głuchoniemy jest zwrotem obraźliwym, dlatego, że głusi nie są niemi, ponieważ mają swój język, którym się komunikują i tym językiem jest polski język migowy (PJM). To, że niektórzy nie mówią, nie znaczy, że są niemi. Jeśli chodzi o pisownię, to piszemy Głusi lub głusi, w zależności od tego, czy mamy na myśli głuchych, którzy utożsamiają się z kulturą. Głusi mają swoją kulturę, mają swój język i z tą kulturą się też utożsamiają. Jeżeli określamy głuchych, jako jednostkę, społeczeństwo to piszemy oczywiście z małej litery.
– mówił dla politykazdrowotna.com Krzysztof Kotyniewicz, prezes Polskiego Związku Głuchych.
Źródło: politykazdrowotna.com