BIULETYN INFORMACYJNY OSÓB NIEPEŁNOSPRAWNYCH
Justyna Kieruzalska

Justyna Kieruzalska – tworzenie to dla mnie medytacja, joga umysłu

Justyna Kieruzalska – animatorka kultury Głuchych, graficzka, społeczniczka, właścicielka swojej firmy, prowadzi własne studio graficzne „UHO”.

Justyna zajmuje się projektowaniem graficznym, wizualną identyfikacją i ilustracją. Jest również edukatorką w Galerii Labirynt, organizuje oprowadzania po wystawach, warsztaty dla dzieci jak również dla dorosłych w języku migowym tłumaczone na polski język foniczny m.in. „Labirynt znaków”, „Deaf Art / Sztuka Głuchych”. Współpracuje z Fundacją Inna Fundacja – IFKA organizując spacery społeczno-kulturowe i historyczne w Lublinie dla Głuchych w ramach projektu: „Nie wymigasz się od historii/herstorii”. Brała udział w krótkim teledysku „Dogadajmy się” w ramach projektu „Migamrap” we współpracy z fundacją „Sztukmistrze”. Wideoklip miał na celu ukazanie kilku zasad, ułatwiających komunikację osób słyszących z głuchymi.

Kandydowała w wyborach do Lubelskiej Rady Miasta z partii „Miasto dla Ludzi – Lubelski Ruch Miejski”, chcąc zmienić przestrzeń publiczną Lublina na bardziej dostępną dla Głuchych, niestety nie uzyskała wymaganej liczby głosów.

Autorka ilustracji w publikacjach: Odmienny Świat? oraz 2 komiksów o Igorze i wehikule czasu, (wydawcą jest Instytut Historii Głuchych Surdus Historicus – komiksy są dostępne w formacie PDF na stronie surdushistory.org – bohaterami są osoby niesłyszące).

Ponadto bierze udział w tworzeniu nowych znaków migowych do Encyklopedii Sztuki w PJM – dostępna online. Encyklopedia Sztuki w PJM umożliwia niesłyszącej młodzieży i dorosłym zdobycie wiedzy o sztuce i podniesienie kompetencji kulturowych.

Justyna Kieruzalska podczas tłumaczenia migowego fotografii w galerii sztuki.

Krótki życiorys:

Do szkoły podstawowej uczęszczała w Ośrodku Szkolno-Wychowawczym dla Dzieci i Młodzieży Niesłyszących i Słabosłyszących w Lublinie, w weekendy miała nauczanie indywidualne, dzięki czemu nauczyła się poprawnie pisać po polsku, nie odstawała jak większość niesłyszących dzieci od swoich słyszących rówieśników. Od dzieciństwa w wolnym czasie lubiła malować i mama widząc to zapisała ją na pozalekcyjne kółko plastyczne do Młodzieżowego Domu Kultury nr 2 w Lublinie. Po Prywatnym Liceum Ogólnokształcącym im. Stanisława Wyspiańskiego w Lublinie o kierunku plastycznym przyszedł czas na wybór dalszej drogi edukacyjnej i ta tkwiąca w niej pasja artystyczna zadecydowała, że Justyna wybrała się na studia na UMCS na Wydziale Artystycznym o kierunku Grafika komputerowa. Następnie dokształcała się w Akademii Górniczo-Hutniczej im. Stanisława Staszica w Krakowie oraz w Wyższej Szkole Ekonomii i Innowacji w Lublinie.

Na swoim koncie ma kilkanaście wystaw zbiorowych oraz indywidualnych m.in.: „Nie rozumiem, co mówisz, napisz mi proszę”, „Dwie kreski”. Jej prace malarskie były wystawiane w Lublinie, Krakowie, Warszawie, Łodzi a także zagranicą w Rosji.

Artystka w swoich obrazach skupia się na prostych przekazach ukazujących minimum formy a maksimum treści, związanych z własną tożsamością, ekspresją uczuć, przeżyć dnia codziennego jako osoby Głuchej. Należy do Grupy Artystów Głuchych – nieformalnej grupy artystycznej, która skupia twórców głuchych i słabosłyszących.

Justyna Kieruzalska posługując się językiem migowym prowadzi warsztaty artystyczne dla dzieci,

Rozmowa z artystką Justyną Kieruzalską:

Justyna jesteś osobą niesłyszącą od urodzenia prawda?

Tak urodziłam się głucha i dorastałam w świecie ciszy.

Jak rozpoczęłaś przygodę z malarstwem?

Od małego dziecka zawsze lubiłam rysować, malować. Myślałam, że jestem jak każde dziecko, które lubi rysować i malować tak po prostu, rodzice też tak na początku myśleli. Mój świat wewnętrzny zamknięty przelałam na rysunki, bo jako Głucha nie miałam możliwości kontaktu tak jak słyszący, dlatego swoje emocje łatwiej mi było przelać na rysunki, a później nieprzerwanie, cały czas malowałam, mama to widziała, później poszłam na kółko plastyczne i tam rozwijałam się stopniowo. Można powiedzieć, że całe życie jestem związana ze sztuką malarstwa.

Kto Cię zmotywował do podjęcia studiów artystycznych, co miało wpływ na Twoją drogę?

To jest dobre pytanie, wcześniej chodziłam do szkoły podstawowej specjalnej dla Głuchych i w momencie ukończenia szkoły była dyskusja na temat mojej przyszłości, gdzie pójdę dalej. W trakcie szkoły podstawowej uczęszczałam na pozalekcyjne kółko plastyczne, miałam nauczycielkę, która mnie uczyła, wprowadzała w świat sztuki, zapoznawała mnie z różnymi nowymi technikami: tusz, akwarela i wiele innych, których wcześniej nie znałam. W momencie poznania to mnie mocno wciągnęło, chciałam więcej i więcej, to właśnie wtedy „połknęłam bakcyla” i zanurzyłam się w malarstwo – miałam różne pomysły, czerpałam inspiracje z gazet, książek czy też po prostu z własnej wyobraźni.

Gdy byłam w 8-śmej klasie akurat zastanawiałam się co dalej, nie wiedziałam jaki kierunek obrać, gdy pytałam moją nauczycielkę od kółka plastycznego to mówiła, że talent we mnie drzemie, że muszę w tym kierunku iść, mam w sobie duży potencjał i muszę to rozwijać i zaproponowała bym poszła do Liceum Plastycznego. Pytałam jak? Przecież jestem Głucha. Powiedziała, że to nie jest przeszkodą, żebym chodziła do „słyszącej” szkoły, to była dla mnie bardzo poważna i trudna decyzja aby podjąć nauczanie w szkole dla słyszących, nie wiedziałam czy sobie poradzę, bardzo długo nad tym rozmyślałam i się zastanawiałam. W końcu zdecydowałam, że pójdę do Liceum Plastycznego i przez 4 lata rozwijałam swój talent, a później przyszedł czas na podjęcie studiów o tym samym kierunku.

Gdy chodziłaś do Liceum a potem podjęłaś studia to miałaś jakieś wsparcie, pomoc tłumacza języka migowego? Jak sobie radziłaś?

To były czasy, kiedy nie było dużej świadomości wśród społeczeństwa na zapewnienie potrzeb w tym potrzeby zapewnienia tłumacza języka migowego. Musiałam radzić sobie sama bez tłumacza, to odbywało się w ten sposób, że wykładowcy dawali mi tematy i pisałam referaty, pożyczałam od koleżanek z klasy notatki i przepisywałam, w ten sposób się uczyłam. Miałam wspaniałych nauczycieli, mieli duże pokłady wyrozumiałości, cierpliwości dla mnie, zawsze dawali mi materiały do nauki, nie odczuwałam braków w edukacji, ale też musiałam więcej pracować niż moje koleżanki i koledzy z klasy, bo pomimo, że uczestniczyłam w lekcjach to po zajęciach musiałam przepisywać notatki od koleżanek. Musiałam też dodatkowo uzupełniać wiedzę z książek, bo na lekcji niewiele rozumiałam.

Co daje Ci sztuka?

Wcześniej miałam zupełnie inne myślenie o sztuce – traktowałam ją jako ucieczkę przed światem, przed problemami związanymi z byciem Głuchą. Teraz po zebraniu masy doświadczeń, nabraniu dojrzałości sztuka nie jest do końca ucieczką, to dla mnie medytacja, która działa uspokajająco (czuję wtedy napływ spokoju). Różni się od standardowej pracy, ponieważ jest to praca rzemieślnicza, w której wykonuje się dzieła, Natomiast praca zawodowa np. z komputerem to dwa zupełnie inne światy, gdyż w tym drugim świecie czuje się ten obowiązek – taki przymus, że trzeba zarobić na chleb, a w pracy rzemieślniczej to taki relaks, medytacja gdzie wyłącza się umysł, czuje się taki spokój. Ja mogę powiedzieć, że to działa (przynajmniej dla mnie) jak joga umysłu. Tak właściwie to czuję, kiedy tylko za każdym razem robię coś rękami – maluję, rysuję to przy tym bardzo dobrze odpoczywam, nie muszę wtedy wyjeżdżać nad morze czy nad zalew, aby odpocząć, dla mnie wystarczy arkusz papieru, wyłączyć komputer i wtedy skupiam się nad rysowaniem, to cudowne dla mnie uczucie, lepiej też sypiam:)

Czy masz ulubionego artystę/artystkę, z którym się identyfikujesz?

Nie, nie mam ulubionego artysty, bo zawsze miałam tak, że w moim życiu od dzieciństwa przewijali się różni artyści. Jak byłam mała lubiłam jednego artystę, jak podrosłam straciłam zainteresowanie poprzednią osobą, przerzucałam się na inną osobę to znów jeszcze kolejne inne i tak całe życie. Różni ludzie mnie inspirowali, mieli wpływ na zmianę mojego sposobu myślenia, a także stylu mojego życia. Z biegiem czasu dorastając każda z tych osób po części wywarła na mnie jakiś wpływ, dlatego nie mam jednego ulubionego artysty.

Twoje obrazy charakteryzują się prostotą przekazu. Masz talent. Przy tworzeniu swoich dzieł (obrazów) z czego czerpiesz inspirację?

Obserwując rzeczywistość jak również innych ludzi, sprawy zwykłe w codzienności – z tego czerpię inspirację. Tak po prostu samo w głowie tworzy się burza myśli i łączę ją z elementami takich „obrazkowych puzzli”, z których wyławia się pełny obraz i zapisuje się w mej pamięci i z tego potem tworzę szkic na papierze. To tak samo ze mnie wychodzi, taka potrzeba ekspresji, nie da się tego dosadnie wyrazić, to jest w głębi mnie, po prostu jak obserwuję wszystko wokół to tworzą się obrazy w głowie, które później rysuję na papierze, a następnie tworzę grafikę na komputerze. Czasami miewam takie chwile, taki czas kiedy przeżywam mocno i żywo wenę, mam w głowie gotowy obraz, który muszę koniecznie uwiecznić. Wówczas od razu biorę się za rysowanie, ponieważ mogę potem zapomnieć, rozpłynie mi się w niepamięci. Tak stworzoną pracę przechowuję, po jakimś czasie troszkę ją modyfikuję, ewentualnie zmieniam na projekt graficzny tj. na grafikę komputerową w zależności od mojego wyczucia.

Jak oceniasz swoje pierwsze prace i ostatnie? Widzisz różnicę?

Tak, widzę. W całym moim życiu mój proces artystyczny malarstwa aż do dziś to naprawdę duże różnice, różniące się między sobą m.in. techniką. Teraz mam coraz bardziej udoskonalony warsztat niż wcześniej 10 lat temu. 10 lat temu moja sztuka wyrażała trochę naiwność, łagodność, niewinność, trochę łatwowierność, teraz moja sztuka stała się poważna, dojrzała, wiem co chcę w niej wyrazić i to jest ta różnica, którą widzę. Może też dlatego, że ja już jestem kobietą po 30-stce, matką, 10 lat temu mając dwadzieścia parę lat czy schodząc niżej 15 lat – w takich różnych kategoriach wiekowych myślenie jest zupełnie inne.

Czy masz swoją ulubioną pracę, dzieło z której jesteś dumna?

(Uśmiech) Mam jeden obraz, wisi w moim domu, w pokoju, nie jest na sprzedaż, choć dużo ludzi chciało Go kupić. Ja nie chciałam go sprzedawać gdyż mam ogromny sentyment do tego obrazu. Na studiach pierwszy raz malowałam na płótnie portret mężczyzny używając farby akryl i tak więc malując ten obraz coraz bardziej polubiłam, to był mój ulubiony temat, spodobał mi się i do dziś mi się dalej podoba, od 3 roku studiów do dziś… szmat czasu.

Też lubię ilustrację, która jest związana trochę (częściowo) z roślinami, z ludźmi, trochę z dziwnymi kształtami, zjawiskami, które czasem przydarzają się we śnie, są nierzeczywiste. To właśnie lubię:

zabawę kolorami, kształtem, formą – taką grę, bawić się w nią w tak zwaną „odrealnioną rzeczywistość”. Oprócz tego też bardzo lubię temat związany z kobietami, a konkretnie ze zmysłowością, kobiecością.

Jakimi pracami zajmujesz się teraz?

Ostatnimi czasy zajmuję się ilustracjami, a wcześniej skupiałam się głównie na malarstwie. Teraz już mniej, więcej udzielam się w ilustracji i projektowaniu graficznym na komputerze, chcę też coś nowego tworzyć, żeby nie była to cały czas praca komputerowa, bo można się znudzić. Chcę coś stworzyć – dzieło ręczne, w niedalekiej przyszłości mam zamiar się tego podjąć.

Życzę powodzenia.

Dziękuję.

Od paru lat należysz do Grupy Artystów Głuchych. Co oznacza przynależność do takiego stowarzyszenia? W jaki sposób wyraża się Twoja aktywność jako członka GAG?

Grupa Artystów Głuchych w skrócie GAG a miga się tak (gestykulacja znaku) została założona w 2012 roku. Założycielami byli Marek Lasecki – znak migowy „las”, Olgierd Koczorowski, Agnieszka Kołodziej – znak migowy „koło”. Marek i Aga to absolwenci ASP, chcieli stworzyć grupę artystów, która by się nawzajem wspierała, organizowała malarstwo, wycieczki plenerowe, wystawy. Pomysł narodził się stąd, że wszyscy Głusi artyści mieszkają w różnych stronach Polski i nie było jednego punktu, w którym mogliby wymieniać się doświadczeniami, dzielić się wsparciem, podyskutować, porozmawiać o sztuce itp., dlatego z ich inicjatywy powstała taka Grupa. Oficjalnie pierwsza wystawa GAG była w Warszawie w Bibliotece Ossolińskich, przyszło na nią dużo ludzi, od tego wydarzenia minęło już 5 lat. Teraz przykro to mówić, ale ta Grupa już nie działa jak dawniej, to znaczy stoi w miejscu, nie wiadomo co dalej z jej losem. Ale dzięki przynależności do GAG artyści utorowali swoją drogę artystyczną, każdy Głuchy artysta się wybił np. mój kolega z Warszawy Daniel Kotowski pracuje w Galerii Zachęta, jak również w MSN – Muzeum Sztuki Nowoczesnej i oprowadza wystawy, jest artystą wizualnym tj. organizuje wystawy sztuk wizualnych i dalej się rozwija (jest aktywnym artystą).

Kolejna osoba to Marek Lasecki pracuje w Muzeum Narodowym, również oprowadza po wystawach, Kołodziejczyk również się rozwija, jest aktywna zawodowo, a to wszystko dzięki przynależności do GAG.

Podobnie jak i Ty, przecież też prowadzisz podobne zadania tu w Galerii Labirynt

Właśnie np. ja tutaj i też dziewczyna Kinga Hołda znak migowy „potrząsane g” – mieszka w Katowicach i pracuje w Instytucji Kultury ,,Katowice Miasto Ogrodów’’ oprócz oprowadzania po wystawach fotograficznych, organizuje też warsztaty, jej mąż Michał Justycki znak migowy „gestykulacja nie do przetłumaczenia” też pracuje w Muzeum Śląskim. Więc każdy z nas jest aktywny zawodowo, współpracuje, integrują się Głusi ze słyszącymi i jak widać jest to możliwe, a to wszystko dzięki GAG.

Obecnie zajmujesz się projektowaniem graficznym, ilustracją, założyłaś własną firmę. Jakie były tego początki?

Zdecydowałam się założyć własne studio w roku 2017, ponieważ chciałam zajmować się projektowaniem graficznym, właściwie dlatego, że lubię to robić no i jak wiadomo to też sposób na życie. A w studiu tworzę loga, ogólną identyfikację wizualną marki, wizualizację tożsamości firmy, projektuję strony, plakaty i wiele innych. Oprócz tego zajmuję się ilustracją. Poza prowadzeniem studia dodatkowo zajmuję się również edukacją, organizuję warsztaty, oprowadzania po wystawach nie tylko tutaj w Galerii Labirynt, ale też w innych miastach. W Białymstoku w Galerii Arsenał prowadziłam wystawę dla Głuchych seniorów, a ostatnio w Centrum Kultury Zamek w Poznaniu dwa razy poprowadziłam wystawę.

Wracając do mojej firmy to chcę ją dalej rozwijać, dlatego jeżdżę do Gdańska na kurs Sztuki Projektowania aby podnieść swoje kwalifikacje, cały czas uczę się nowych rzeczy, nie wyobrażam sobie innej pracy niż ta związana z projektowaniem graficznym, bo ta praca daje dużo kreatywności i nieograniczone pole możliwości, a to właśnie lubię. Dzięki tej szkole w Gdańsku, która uczy naprawdę dokładnie od podstaw, opierając się na konkretnej wiedzy o zaraniu historii projektowania graficznego oraz tym, jak mądrze podejść do zawodu. Odnoszę silne wrażenie, że to właśnie tu jest moje miejsce, moja ścieżka.

Na swoim koncie masz wiele sukcesów: malarstwo, projekty graficzne, występ w wideoklipie „Dogadajmy się”, prowadzisz zajęcia edukacyjne dla dzieci i dla dorosłych. Jeśli mogę spytać: gdzie spełniasz się najlepiej?

Nie lubię stać w miejscu, lubię działać na różnych polach tu i tam. Nie lubię rutyny, nie umiem usiedzieć w jednym miejscu. W domu mam kontakt z rodziną, czasem też potrzebuję pobyć sama np. w pracy twórczej to potrzebuję być sama bez ludzi by się łatwiej skupić, by mnie nie rozpraszali. Kiedy odczuwam potrzebę kontaktu ze światem zewnętrznym to wtedy wychodzę do ludzi, organizuję warsztaty, wystawy itd., jak mam dość to wracam do swojego świata. Dlatego nie mam ulubionego miejsca, w którym bym nieustannie przebywała. Lubię działać w różnych miejscach, tak przeskakiwać z jednego do drugiego. Czasami nawet pracując w firmie, mam lokal, ale nie chcę tam przebywać to zabieram laptop i idę do kawiarni i tam pracuję obserwując przy okazji przypadkowych ludzi, ich zachowania, reakcje – mi to nie przeszkadza, nie dekoncentruje mnie to, gdyż ich nie znam, a ich obserwacja inspiruje mnie, pomaga mi w pracy. Czasem też siedzę w bibliotece, nie muszę stale pracować w jednym miejscu, lubię przebywać w różnych miejscach.

Justyno w 2018 roku kandydowałaś w wyborach do Rady Miasta, co skłoniło Cię do tej decyzji?

To nie było zaplanowane, koleżanka Magdalena Długosz wiesz, o kim mówię, kandydowała na prezydenta, namówiła mnie abym startowała w wyborach do Rady Miasta Dzielnic, gdyż zauważyła, że ja aktywnie działam społecznie, prowadziłam spacery w języku migowym tłumaczone na język foniczny i na różnych płaszczyznach, więc zasugerowała, żebym zgłosiła swoją kandydaturę. Pomyślałam wtedy – czemu nie? Zobaczę jak to wygląda z innej strony, traktowałam to trochę jak przygodę, ale teraz mam już to doświadczenie i wiem, że to naprawdę bardzo trudna praca, ponieważ musisz poświęcić własną prywatność, pokazać siebie ludziom. A najważniejsze dla mnie było to, żeby uświadomić wszerz społeczeństwu temat dostępności, chciałam aby Głusi z powodu barier komunikacyjnych nie siedzieli w domu, nie obawiali się trudności komunikacyjnych, nie bali się rozmawiać ze słyszącymi, chciałam zmienić nastawienie społeczeństwa, żeby dostępność była wpisana w standard, żeby nie trzeba było ciągle o to się domagać prosić, niech to już będzie dostępne. Wiemy już przecież jakie są potrzeby nie trzeba nic dodać, właśnie na tym chciałam się skupić, teraz ta dostępność powoli się wdraża ale gdybyśmy o tym nie mówili to słyszący o potrzebach Głuchych do dziś nadal by nie mieli pojęcia, musimy o tym głośno mówić: ja jestem, ja mam potrzebę, chcę aktywnie uczestniczyć w takim i takim wydarzeniu ale jak? potrzebuję tłumacza. To wymaga od nas wysiłku, dlatego zdecydowałam się kandydować by działać na rzecz dostępności dla Głuchych. Te wybory były do Rady Dzielnic, a w mojej dzielnicy LSM mało osób Głuchych mieszka, mimo że się nie dostałam się to wszystkim moim znajomym i innym ludziom, którzy oddali na mnie głos dziękuję za wsparcie. Zyskałam nowe doświadczenie na tej płaszczyźnie.

Czy oprócz zainteresowań artystycznych masz jakąś inną pasję niezwiązaną ze światem sztuki?

Lubię się spotykać z innymi ludźmi (śmiech), rozmawiać z nimi, czytać książki – tak naprawdę to teraz mniej czytam, bo nie mam wiele czasu, ale staram się nadrabiać zaległości w czytaniu. Uwielbiam też podróżować dlatego, że podróże bardzo zmieniają myślenie, inspirują nas, poznajemy wtedy inną kulturę, innych ludzi, po prostu zmieniają nasze postrzeganie na świat.

Jesteś matką 10-letniego chłopca?

Nie, dokładnie w styczniu kończy 9 lat.

O.. przepraszam, czy Twój 9-letni syn też odziedziczył pasję, talent artystyczny po Tobie?

Ma bardziej umysł ścisły, lubi matematykę, układać klocki lego, robotykę, ma myślenie konkretnie matematyczne, realistyczne, a sztuka artystyczna to już zupełnie co innego. Kiedyś, dawniej interesował się sztuką, rysował ale teraz ma inne zainteresowania – ścisłe: komputer, robotyka więc nie wiem, na pewno jest w niego trochę z humanisty bo lubi teatr, występy, ćwiczy z książek teksty zapamiętuje i przemawia, lubi występować przed publicznością – może też coś ma trochę z artysty? Niekoniecznie malarstwa ale teatru.

To też są dobre zdolności.

Tak.

Jakie jest Twoje motto, zasada, którą kierujesz się w życiu?

Jeżeli napotkasz na jakiś problem to się nie poddawaj, szukaj rozwiązania.

I na koniec jaką radę miałabyś dla młodych artystów czy w ogóle dla osób, którzy próbują sięgnąć swoich marzeń?

Główne i najważniejsze to mieć cierpliwość i wytrwałość, wiarę w siebie, w swoje możliwości, nie można się poddawać szczególnie w chwili zwątpienia, bo jak jesteś już w połowie drogi to z niej nie rezygnuj idź dalej. Jak natrafisz na przeszkodę, znajdź rozwiązanie, omiń ją albo przeskocz, ale nigdy się nie poddawaj, nie trać w sobie wiary tylko dlatego, że jesteś Głucha, że natykasz się na bariery, ale masz zdolności, talenty, o których nie wiesz, musisz szukać w sobie, próbować różnych rzeczy i wtedy odkryjesz to co Ci się podoba, ale też nie tkwić w tym czego nie lubisz, bo szkoda na to czasu. Jeśli coś Cię zainteresowało to warto próbować dalej to ciągnąć bo może być tak, że po jakimś czasie uświadomisz sobie że to jest Twoja ścieżka, po prostu posłuchaj głosu swojego serca, nie głosu otoczenia: rodziny czy znajomych: koleżanek i kolegów, bo może nie być dla Ciebie najlepsze, może być dla Ciebie przymusem jak będziesz spełniał aspiracje innych ludzi. W kwestii swojego życia to Twoje „JA” jest najważniejsze, musisz kochać siebie, wierzyć w siebie. Oczekiwania innych ludzi są na drugim miejscu, przede wszystkim zadbaj o siebie i o swój rozwój. Każdy człowiek jest inny, ma swoją indywidualność, każdy ma w sobie jakąś pozytywną moc, siłę, którą trzeba z siebie wydobyć.

To była przyjemność z Tobą rozmawiać. Dziękuję.

Justyna Kieruzalska

Tekst i rozmowa: Magdalena Zawadzka

Foto: Kamil Artur Kuliński

Facebook

Ta strona wykorzystuje pliki cookies, aby zapewnić jak najlepszą optymalizację treści na niej zawartych. Czytaj więcej o polityce prywatności i plikach cookies