Chciałbym tym razem napisać o moim wyjeździe do Krakowa.
Około miesiąc temu wziąłem udział w konkursie organizowanym przez poznańskich „niepełnosprawnych”. Jakież było moje zdziwienie kiedy otrzymałem e-maila, że jestem jednym ze zwycięzców. Może tylko dodam, że konkurs ten był poświęcony spółdzielniom socjalnym.
Po wymianie korespondencji i telefonów z organizatorami, nadszedł dzień wyjazdu, aha, jeszcze jedna dość istotna informacja, musiałem mieć opiekuna. Zgodził się nim być Tomasz Chmielewski – brat mojego kolegi ze ścieżek biegowych.
Naszym celem miał być „Pensjonat u Pana Cogito” położony przy ulicy Bałuckiego 6 w Krakowie. Wszystkie informacje o hotelu są na stronie internetowej dlatego nie będę się rozpisywał na ten temat. Dodam tylko, że pracują w nim osoby niepełnosprawne.
O 6:30 wyruszyliśmy z lubelskiego dworca w kierunku Krakowa. Podróż minęła nam bardzo szybko, ponieważ byliśmy zajęci wzajemnym poznawaniem siebie.
Po niecałych 5 godzinach dotarliśmy do celu, a tam czekała na nas jedna z organizatorek Krystyna Bryll – Barnaś i razem dojechaliśmy do pensjonatu. Panie Lucjanna Nowicka i Krystyna Bryll – Barnaś są działaczkami w poznańskim Stowarzyszeniu Wszyscy Ludzie Dobrej Woli, a syn pani Lucjanny, Jacek, jest autorem konkursu, którego jestem laureatem.
Potem spotkaliśmy się z Agnieszką Lewonowską – Banach, która opowiadała nam o powstaniu tego hotelu i kto głównie w nim pracuje.
Chciałbym w tym miejscu dodać, że było nas dwanaścioro, czyli pięcioro zwycięzców konkursu z asystentami i jeszcze dwie panie organizatorki.
Pielęgniarka Anna Wonieczko, która opiekuje się pracownikami tej firmy, opowiadała nam o swojej pracy. Ciekawe były wypowiedzi osób, które tam pracują: kelnera, rejestratorki i kucharki. Mówili jak dużo daje im ta praca i jak bardzo pomaga im to w procesie leczenia.
Po kolacji poszliśmy całą grupą na spacer po Starym Mieście.
Następnego dnia po zjedzeniu śniadania, bardzo pysznego śniadania, udaliśmy się do „Zielonego Dołu” jest to Ośrodek Recepcyjno – Szkoleniowy. Tam również wysłuchaliśmy bardzo ciekawej prelekcji Magdaleny Gaj, która opowiadała o historii i działalności tego ośrodka.
Po zjedzonym obiedzie udaliśmy się na dworzec, gdzie pożegnaliśmy się z resztą grupy. Ponieważ mieliśmy jeszcze ze dwie godziny do odjazdu pociągu poszliśmy na Kazimierz – byłą przedwojenną dzielnicę żydowską. O 16:30 odjechaliśmy pociągiem do Lublina.
W tym miejscu chciałbym podziękować organizatorom tego projektu, szefostwu, pracownikom ośrodków i mojemu opiekunowi za umożliwienie mi wzięcia udziału w tym przedsięwzięciu.
Andrzej Mrzygłocki