Po kilkunastu wizytach monitoringowych w różnych jednostkach administracji terytorialnej będąc na półmetku projektu – mogę już wysnuć kilka wniosków i przemyśleń na temat stanu wdrażania Konwencji ONZ o Prawach Osób Niepełnosprawnych w samorządach.
Będę starał się pisać ogólnie o bolączkach nie wskazując palcem, ale też pragnę wyróżnić parę dobrych praktyk.
Warto odnotować – zazwyczaj przedstawiciele administracji samorządowej i ich jednostek przyjmowali nas uprzejmie i wykazywali zainteresowanie tematem oraz otwartością na nową wiedzę (co przekładało się również na poczęstunek pysznymi ciastkami
Niechlubnym wyjątkiem był jedynie jeden (na szczęście tylko jeden) wyjątek w postaci pewnego Inspektoratu Nadzoru Budowlanego – gdzie na dzień dobry usłyszeliśmy, że „dostosowania do potrzeb niepełnosprawnych to pieniądze wyrzucone w błoto”.
Konwencja ONZ o Prawach Osób Niepełnosprawnych (KOPON) jest dla mnie dokumentem potwierdzającym prawa człowieka, należne każdemu człowiekowi, niezależnie od tego czy jest z niepełnosprawnością czy bez, a także zwraca uwagę na konieczność wyrównania szans w dostępie do rożnych sfer życia społecznego.
Po pierwsze niemal wszędzie panuje mała świadomość znaczenia Konwencji oraz niewystarczający poziom wiedzy na jej temat. Nie spotkałem się z żadnym samorządem, który by się odwoływał w dokumentach strategicznych do KoPON. Dodam też, że gminne biblioteki nie mają materiałów na jej temat (co akurat dziwne nie jest – nie ma raczej zapotrzebowania wśród mieszkańców). Brakuje szkoleń dla pracowników samorządów oraz kampanii społecznych na rzecz promowania idei KoPON w społecznościach lokalnych.
Myślę też, że brakuje lekcji poruszających tą tematykę w szkołach, choć tutaj są pozytywne wyjątki np. w Chrzanowie na małą skalę w postaci lekcji bibliotecznych czy w Zamościu. Kluczowe jest zapoznanie dzieci już na etapie przedszkolnym z problematyką osób z niepełnosprawnością – tak, aby w dalszym życiu postrzegały osoby z niepełnosprawnością jako pełnosprawnych i normalnych członków społeczeństwa, którzy przecież mają podobne pasje, zainteresowania i marzenia, jak wszyscy pozostali.
Mimochodem chcę jeszcze wyróżnić szkołę podstawową nr 10 z oddziałami integracyjnymi w Zamościu – za postawę dyrekcji i nauczycieli wobec uczniów – m.in. przejawiających się w sytuacji, kiedy szkoła nie tylko zakupiła drukarkę w brajlu dla uczennicy niewidomej, ale też po zakończeniu edukacji w tej placówce wypożyczyła jej nieodpłatnie sprzęt na użytek dalszego kształcenia podopiecznej w nowej szkole.
Po drugie bariery architektoniczne – najczęściej w najmniejszych gminach wiejskich – nie ma w ogóle podjazdów dla osób z niepełnosprawnością ruchową, poruszających się na wózkach. W większych gminach miejsko-wiejskich już są, choć i tutaj zdarzają się prowizorycznie stworzone pochylnie niespełniające norm dostępności. Rozwiązania takie jak dzwonki wzywające obsługę aby zeszła po schodach stanowiących barierę – nie można uznać za wyrównywanie szans, raczej za tymczasowy środek zaradczy. Bo wyrównanie szans na samodzielne załatwienie spraw w urzędzie zakłada, że mimo ograniczeń wynikających z niepełnosprawności ruchowej – osoba na wózku normalnie dotrze do punktu obsługi klienta i jak każdy obywatel dokona jakiś formalności.
W miastach oczywiście zazwyczaj jest najlepiej pod tym względem – wiadomo większe środki pieniężne, no i przy inwestycjach z funduszy unijnych jest to o wiele bardziej pilnowane. Nowe obiekty takie jak Biłgorajskie Centrum Kultury, które dzięki podjazdom i windom zapewniają dostępność do budynku na wszystkich piętrach. Wiadomo – tu i ówdzie można się przyczepić do szczegółów, ale i tak jest nieźle.
Po trzecie kwestia rzucająca się w oczy to brak oznakowania kontrastowego schodów oraz innych niebezpiecznych przedmiotów w budynkach użyteczności publicznej, w które można się uderzyć. Szczególnie jest to zagrożenie dla osób niedowidzących.
Po czwarte – bardzo często spotykaliśmy się z niefortunną organizacją przestrzeni w budynkach użyteczności publicznej należących do administracji lokalnej– stoły, kserokopiarki czy kwiaty często zawężają przepisową przestrzeń 1,2 m szerokości na korytarzu. Problematyka ta również szczególnie dotyka osób z niepełnosprawnością wzroku.
Po piąte – szczególnie ważne dla mnie – w bardzo wielu gminach wiejskich jest niski stopień aktywności obywatelskiej przejawiającej się m.in. w organizowaniu się w stowarzyszenia czy fundacje – szczególne na rzecz osób z niepełnosprawnością. Nawet grupy samopomocowe są rzadkością – a to przecież jest ważna kwestia w społecznościach lokalnych. Zwłaszcza, że mogliby uczestniczyć w konsultacjach w społecznych, których mechanizmy są nieużywane w większości gmin. Negatywnym skutkiem tego jest to, że konsultacje społeczne, jako forma współtworzenia prawa lokalnego a tym samym realne uczestnictwo w procesach demokratycznych w ogóle nie istnieje – i co gorsza nie dotyczy tylko osób z niepełnosprawnością w społecznościach lokalnych.
Trudno stwierdzić, co może stanowić remedium na tę bolączkę – wygląda na to, że rolę animatorów społeczeństwa lokalnego muszą z konieczności wziąć na siebie samorządy.
Po szóste – kwestia dostępności do tłumaczy języka migowego online w gminach wiejskich – w wielu samorządach nie spotkali się z taką koniecznością nigdy albo „kiedyś tam ktoś był, ale już go nie ma”. W miastach są punkty tłumaczenia online z oprogramowaniem typu wideotłumacz lub migam.eu – ale z drugiej strony wykorzystuje się bardzo rzadko, raz na kilkanaście miesięcy i niewielu pracowników potrafi obsługiwać to oprogramowanie. Wielu Głuchych szczególnie starszych zdecydowanie woli fizyczną obecność tłumacza na żywo. Ten konkretny problem skłonił mnie do przemyśleń, że – postulat „tłumacz języka migowego w każdej instytucji” – jest nieracjonalny ekonomicznie. Przez Internet przy tak doraźnym zapotrzebowaniu na tłumacza – lepsza jest procedura zgłoszenia potrzeby na 3 dni przed wizytą w urzędzie (z wyjątkiem może oddziałów ratunkowych SOR). Nie ma sensu płacić z pieniędzy podatników, co miesiąc za coś, co jest używane raz na rok. Szczególnie dotyczy to małych gmin wiejskich, które po prostu nie mają wśród swoich klientów osób komunikujących się w języku migowym. Jeżeli chodzi o wideotłumacza, migam.eu czy inne rozwiązania z wykorzystaniem nowych technologii w miastach – myślę, że warto je skonsultować z lokalną społecznością Głuchych.
Gdy mowa o technologiach, nie sposób pominąć nieobecnych w zdecydowanej większości budynków samorządów pętli indukcyjnych oraz innych urządzeń wzmacniających dźwięk w aparatach słuchowych. Z wielu tendencji wynika, że stan pogarszania się słuchu w społeczeństwie polskim będzie narastał wraz ze starzeniem się społeczeństwa, dlatego również jest ważne, by zacząć instalować odpowiedni sprzęt. Żeby uniknąć sytuacji, kiedy zakupiono technologię, z której nikt nie korzysta ważne są przy tym konsultacje i testowanie technologii przez osoby z wadą słuchu ze społeczności lokalnej.
To oczywiste, że nie są to wszystkie spostrzeżenia uchwycone w trakcie monitoringu dotyczące problematyki osób z niepełnosprawnością w środowiskach lokalnych. Raczej te, które ja najlepiej zapamiętałem. Pokazuje, że wiele jest do zrobienia oraz że wdrażanie Konwencji to proces w który konieczne jest zaangażowanie zarówno samorządów jak i społeczności lokalnych oraz organizacji pozarządowych. Kluczem do tego jest wzajemna komunikacja i budowa wspólnych płaszczyzn porozumienia – wbrew krzywdzącym stereotypom, że urzędnicy administracji publicznej są „wrogami ludu”.
Na spotkaniu, jakie miało miejsce 10.05.2018 r. w Zamościu w budynku ratusza, gdzie spotkaliśmy się by omówić spostrzeżenia na temat stanu wdrożenia KoPON – byliśmy nie tylko my, jako osoby odpowiedzialne za monitoring wraz z przedstawicielami monitorowanych przez nas jednostek samorządu terytorialnego w ramach projektu: „Lubelskie Gwarancje na Start – monitoring jednostek administracji publicznej w województwie lubelskim pod kątem dostosowania do postanowień Konwencji ONZ o prawach osób niepełnosprawnych”, ale i organizacje pozarządowe jak Stowarzyszenie Pomocy Dzieciom Niepełnosprawnym „Krok za krokiem” w Zamościu. Może to zaowocować w przyszłości rozpoczęciem dialogu i współpracy na rzecz osób z niepełnosprawnością w społecznościach lokalnych. Przynajmniej taką mam nadzieję.
Łukasz Lewicki