BIULETYN INFORMACYJNY OSÓB NIEPEŁNOSPRAWNYCH
Portret zdjęciowy Marka Miszczaka

„Chce się żyć” jako apel o naszą solidarność

Obecny na ekranach kin film Macieja Pieprzycy pt. „Chce się żyć” to historia niepełnosprawnego Mateusza, zabiegającego o prawo obywatelstwa w świecie ludzi zdrowych.

Podmiotowość, której domaga się dla siebie, to nie zaspokojenie którejkolwiek z jego zwyczajnych potrzeb, jakkolwiek widz ze zdumieniem niekiedy odkrywa, jak wiele z tych potrzeb bywa tłumionych. W wypadku chłopca z czterokończynowym porażeniem mózgowym z brakiem adekwatnej odpowiedzi ze strony otoczenia spotyka się odczuwana przezeń potrzeba komunikacji ze światem zewnętrznym. W ślad za upośledzeniem funkcji komunikacyjnej idzie brak zaspokojenia potrzeby użyteczności, pragnienia wniesienia wkładu w dobro wspólne najpierw najbliższej rodziny, potem zaś – być może – szerszej społeczności. Film nie pomija potrzeb osoby niepełnosprawnej w zakresie wartości seksualnych – wykazujących w młodym człowieku tendencję do wybijania się na plan pierwszy (wątek erotyczny jest utrzymany w granicach, w których swoją obecnością służy uwiarygodnieniu opowieści o losach głównego bohatera). Zamknięty w granicach swojej niepełnosprawności Mateusz (w rolę tę wcielił się doskonale Dawid Ogrodnik) zabiega jednak o coś więcej – o własną godność i podmiotowość.

plakat na którym na środku jest napisane Chce się żyć - film inspirowany prawdziwą historią. Nad napisem, zdjęcie kobiety uśmiechającej się do odbiorcy. Na dole kobieta trzymając za dłoń mężczyznę.

Moment, w którym widz uświadamia sobie, w jakiej płaszczyźnie toczą się duchowe zmagania Mateusza (może to być np. scena dobrowolnego upadku ze schodów), to zarazem moment, w którym trudno już uniknąć pytań o odpowiedzialność otoczenia za rozgrywający się dramat, a zatem o naszą postawę wobec niepełnosprawności. Twórcy filmu uniknęli natrętnego moralizatorstwa tak, jak uniknęli tanich efektów wynikających z nagłych zwrotów akcji, czy epatowania scenami służącymi tylko podglądaniu ludzkiego cierpienia. Proponują natomiast cierpliwemu i ambitnemu widzowi zatrzymanie się przy historii jednego z nas (film oparty jest na wydarzeniach autentycznych i w końcowej jego sekwencji pojawia się wizerunek osoby będącej pierwowzorem Mateusza) po to, aby spojrzeć na świat jego oczyma.

Świat zaś widziany oczami osoby niepełnosprawnej nie jest światem przesyconym buntem, agresją, ani ciągłym cierpiętnictwem, jakkolwiek cierpienie wraz ze wszystkimi zrodzonymi przezeń ludzkimi reakcjami (które film unaocznia i czyni zrozumiałymi) jest w nim obecne. Jeśli więc reżyser i scenarzysta Maciej Pieprzyca stawia przed nami pytanie o naszą solidarność, to nie jest to pytanie, u podłoża którego stoi łatwe oskarżanie ludzi zdrowych o odpowiedzialność za życiowy dramat tych, którzy cierpią bardziej.

Czyż jednak brak empatii i zrozumienia z naszej strony nie bywa niekiedy przyczynkiem do uczynienia sytuacji osoby niepełnosprawnej trudniejszą do akceptacji z punktu widzenia wymogów cywilizowanego społeczeństwa? W filmie widzimy dławiącego się pokarmem – wskutek nieodpowiedzialnej postawy opiekunów – pensjonariusza zakładu opiekuńczego. Trudno też nie zauważyć, że wspomniany brak empatii może prowadzić do skutków dramatycznych w perspektywie biografii osoby: Mateusz wszak mylnie zostaje zdiagnozowany jako osoba niepełnosprawna intelektualnie.

Obsadzony w pierwszoplanowej roli Dawid Ogrodnik gra ją w sposób pozwalający widzowi skoncentrować się na duchowym obliczu bohatera (jak w jednej z recenzji pisze Łukasz Adamski: „gra totalnie”). Arkadiusz Jakubik zaś, odtwarzający rolę taty Mateusza, wykreował ciekawą, pełną ciepła postać zaangażowanego w swe – nie tylko rodzinne – obowiązki, ojca.

Dzięki znakomitej grze aktorów ( w tym także Doroty Kolak w roli matki Mateusza i Katarzyny Zawadzkiej jako jego opiekunki w zakładzie opiekuńczym), wyważonej i angażującej widza scenografii, „Chce się żyć” jest spójnym, ambitnym przekazem, pozwalającym odbiorcy oderwać się od wykreowanego przez komercję sztucznego świata i skoncentrować na tym, co istotne. Film, o którym mowa, podobnie jak dobry teatr, pozwala bowiem widzowi uwierzyć, że bohaterem (podmiotem) jest każdy z nas. Chyba także ten jego aspekt wzięło pod uwagę jury Festiwalu w Toronto, przyznając mu zasłużenie Grand Prix.

 Zygmunt Marek Miszczak

Facebook

Ta strona wykorzystuje pliki cookies, aby zapewnić jak najlepszą optymalizację treści na niej zawartych. Czytaj więcej o polityce prywatności i plikach cookies