Pierwszy – poświęcony Mamie – wiersz napisała w wieku lat dziesięciu. Było to w sanatorium w Busku Zdroju w chwili, w której tęskniła za przebywającą w rodzinnym lubartowskim domu Matką. Mała Krystyna długo jeszcze kryła się ze swoimi wierszami, tamtego jednak dnia koleżanki „odkryły” fakt uprawiania przez Nią poezji.
Pytana o początki swoich zamiłowań artystycznych Krystyna Furtak, znana lubartowska malarka jest oszczędna w słowach. Ujawnia fakt, iż pierwszą próbą malarską były narysowane w roku 1981 lub 1982 serduszka. Późniejsze próby w zakresie rysunku przypadły na czas studiów 1984-1990, uwieńczonych magisterium na kierunku historia sztuki w KUL. Późniejszy okres wydaje się być nieprzerwanym pasmem sukcesów literackich i malarskich i Pani Krystyna stopniowo przypomina sobie kolejne fakty z bogatego artystycznego życiorysu.
Zanim – selektywnie z konieczności – wymienię ważniejsze jego elementy, wytłumaczyć muszę, w jaki sposób zazębia się on z historią poważnej choroby naszej bohaterki. W wyniku przebytego w pierwszym roku życia zapalenia mózgu Krystyna Furtak cierpi na padaczkę i niedowład prawostronny spastyczny. Nim zdążyłem na dobre uświadomić sobie fakt, iż wielokrotnie nagradzane w konkursach i na plenerach malarskich Jej obrazy i grafiki musiały być malowane lewą ręką, artystka wyjaśnia ową zależność (lub raczej: niezależność) płaszczyzn niepełnosprawności i twórczego powołania w Jej życiu: „Zawsze uważałam, że wiersz nie powinien być chory – to znaczy nie chcę, aby były w nim elementy jakiegoś niezrównoważenia czy de facto choroby”. Nie oznacza to, by jako poetka unikała tematu cierpienia w swojej twórczości – „Choroba jest przyklejona do nas. To jest nasza osobowość też, a osobowość jest jedna. Jeżeli jakaś tam jej jedna część jest chora, my jednak funkcjonujemy w miarę logicznie – to znaczy, że od tej strony jesteśmy zdrowi, tylko w nas jest niedomoga. Jedni się z tą niedomogą nie godzą a inni godzą. Ja się godzę. Przychodzi mi to łatwiej, bo ja choruję od pierwszego roku życia”.
Dopytywana o szczegółowy wpływ doświadczanego cierpienia na dynamikę swojej twórczej aktywności, precyzuje: „Nie ma żadnych granic wytyczonych chorobą. Z tego, co ja zauważyłam – jeżeli ja myślę o sobie, że jestem chora i daję do zrozumienia potrzebę współczucia, to inni ograniczają się do twierdzeń typu: – Jaka Ty jesteś nieszczęśliwa! Jaka Ty jesteś chora! Jeżeli jednak myślę o sobie pozytywnie – nie daję odczuć nikomu swojego ciężaru choroby […] to wtedy jest ten dystans pomiędzy mną i chorobą. Ludzie wiedzą, że ja się nad sobą nie użalam; że jestem uśmiechnięta. Traktują mnie jako osobę zdrową mimo, że jestem fizycznie chora”. Jak wypracować powyższą postawę; wydobyć z siebie siłę optymizmu w obliczu niezaprzeczalnie poważnego cierpienia; zdobyć się na uśmiech? – To pytanie kryło w sobie przede wszystkim mój własny lęk i Pani Krystyna odpowiada ze śmiechem: „Poćwiczyć tak parę razy, czy paręnaście – jak mało”.
Udzieliwszy rady, zastosowanie się do której może uczynić oblicze niepełnosprawności obliczem uśmiechu, wyjaśnia: „Ja jestem osobą bardzo ekspresyjną i ten uśmiech sam mi przychodzi. Ale to jest taka dobra rada dla tych, którzy się nie uśmiechają po prostu”.
Zrządzeniem losu rozwój twórczy Krystyny Furtak związał się z historią Jej choroby. Nie tylko pierwszy wiersz, ale także pierwszy – skuteczny – impuls do podzielenia się Jej przyszłością – związane były z leczeniem i rehabilitacją. Ok. 1991 roku w czasie pobytu na turnusie rehabilitacyjnym zafascynowany poezją i malarstwem Krystyny (malowała wówczas akrylami i temperą) kolega wręczył Jej adres Leszka Frey-Witkowskiego wraz z radą skorzystania z pomocy w upublicznieniu posiadanego dorobku.
Potencjalny doradca i krytyk okazał się być entuzjastą i… patronem twórczości poetyckiej artystki. Owocem współpracy Krystyny Furtak i Leszka Frey-Witkowskiego są cztery teki exlibrisowo-poetyckie, w których exlibrisy twórcy Ogólnopolskiej Bohemy Art. Poetica sąsiadowały z nacechowanymi psychologiczną głębią wierszami poetki. Z pomocą znanego artysty-grafika Pani Krystyna wydała też cztery tomiki wierszy (trzy z nich z Jego ilustracjami; czwarty – „Krzyk pomiętych oczów” – z ilustracjami własnymi). Pierwsza z tek exlibrisowo-poetyckich, zawierających wiersze niepełnosprawnej poetki pochodziła z 1992 r. – był to zarazem Jej debiut poetycki. Zapytana o odczucia, jakie Jej wówczas towarzyszyły, poetka mówi: ”Inaczej siebie widziałam poprzez te wiersze drukowane. […] Trochę byłam zaszokowana; trochę było mi przyjemnie, że nie tylko ja, ale i ktoś inny będzie czytał te wiersze. Każdy się czegoś tam uczy. Myślałam, że ktoś i ode mnie się czegoś też nauczy”.
Rok 1992 to rok pleneru literacko-malarskiego w Nałęczowie, gdzie Krystyna Furtak – świeżo upieczony absolwent historii sztuki w KUL – została zaproszona w charakterze nieformalnego konsultanta artystycznego w dziedzinie malarstwa. Tam właśnie – mogąc startować w konkursie poetyckim – zdobyła I Nagrodę za cykl wierszy.
W tymże samym roku – już po debiucie poetyckim – Leszek Frey-Witkowski powiedział do artystki: „- Zbieraj wszystko, co powiedzą o Tobie”. „- Z początku to zlekceważyłam, ale On mi owe świadectwa krytyki literackiej przysyłał”. Rada doświadczonego artysty miała głęboki sens. Po latach tomiki wierszy P. Krystyny trafiły nie tylko na półki koneserów poezji w kraju, ale dotarły też za granicę – m.in. do Barcelony, Rzymu, Japonii, Sint Niklaas w Belgii. Jeden z jej wierszy został przetłumaczony na język angielski.
O swoich wierszach mówi artystka: „Chcę w poezji mówić o życiu – o tym, co mnie spotyka; co ludzi spotyka. Wyrażam swoje odczucia co do pojemności świata . Piszę o naturze. Jest w nich dużo głębi psychologicznej”. Najbardziej osobisty i emocjonalny stosunek ma do swoich wierszy religijnych z cyklu Spotkania-Rozmowy, spośród których niektóre opublikowane zostały w almanachu w Tarnowskich Górach pt. „Jezu ufam Tobie” z 2011 r. Wcześniej – w 2010 r. publikowała je też w „Najprościej” – kwartalniku białostockim.
Pytana o początki swojej twórczości plastycznej, wspomina odbyty ok. 1994 r. plener malarsko-literacko-fotograficzny „Natura moich okolic” w Łagowie za Zieloną Górą, dokąd wyjechała na zaproszenie Leszka Frey-Witkowskiego: „Malowałam. Był tam artysta plastyk. Powiedział mi, że dobrze maluję”. Artystka malowała wówczas pastelą suchą i mokrą oraz akrylem (obecnie tylko akrylem). Spektakularne sukcesy przyszły później, by wymienić tylko pierwszą Nagrodę w dziedzinie grafiki w 2003 r. w Zielonej Górze.
W dziedzinie grafiki uprawia formy głównie abstrakcyjne, mające coś wspólnego z malarstwem lastrowanym.
Okresy intensywnej twórczości artystycznej są przeplatane w życiu artystki okresami pobytu w szpitalu. Pani Krystyna ma za sobą śmierć kliniczną – traumatyczny okres w swoim życiu, w którym m. in. przebywała 9 dni na oddziale intensywnej terapii, potem zaś przeniesiono Ją na lżejsze oddziały (przez długi okres przebywała na tzw. „pompie” – tzn. korzystała z podłączenia dużej, dozującej lekarstwa, strzykawki). Od 2005 r. do dziś przebywała w szpitalu dziewięciokrotnie. Mimo, że zapowiadana na rok ubiegły, wystawa z okazji XX-lecia pracy twórczej nie mogła dojść do skutku, nie traci pogody ducha – znamienia swojej wewnętrznej wolności. „- Artysta – obojętnie, jak rozumiany – chce być wolnym w tym, co robi; chce mieć swobodę”.
Odbywszy rozmowę z Panią Krystyną Furtak, wierzę, iż traumatyczne przeżycia nie zakłócą dynamiki Jej twórczości. „- Wie Pan, kiedy się najlepiej pisze?” – zapytała mnie ze śmiechem pod koniec naszej rozmowy. „- Wtedy, kiedy człowiek ma dołki (może dlatego tak smutne są moje wiersze). Wtedy łatwiej mu wychodzi. Wtedy chce się czegoś pozbyć; chce się oczyścić. A kiedy namaluje, napisze, czy wyrzeźbi, czuje taką ulgę: Nareszcie to jest to!”.
Swojego artykułu o Krystynie Furtak – uśmiechniętej mimo wszystko niepełnosprawnej artystce z Lubartowa – nie mogę zakończyć bez uwzględnienia w szerszym zakresie przykładów Jej dorobku twórczego i bez przytoczenia jednego jeszcze cytatu, zawierającego przesłanie do czytelnika. Podam zatem w telegraficznym skrócie, iż:
- Debiut poetycki Krystyny Furtak miał miejsce w 1992 r. w Świebodzinie (teka exlibrisowo-poetycka Nr 7 w tandemie z Leszkiem Frey-Witkowskim);
- Pierwsza wystawa indywidualna grafiki miała miejsce w 1992 r. w Supraślu;
- Debiut w Radio Lublin w 1992 r. zainaugurował stałą współpracę artystki z ta rozgłośnią;
- Poetka wydała sześć tomików wierszy (m.in. „Nazwij snem”, „Krzyk pomiętych oczów”, „Słowa zamarły w powietrzu”) oraz teki exlibrisowo-poetyckie Nr 7 (1992), Nr 9 (1992), Nr 14 (1993), Nr 55 (2002) wydane razem z Leszkiem Frey-Witkowskim;
- Wiersze znajdują się w 37 antologiach i almanachach. Liczba wystaw indywidualnych P. Krystyny wynosi 22; wystaw zbiorowych: 30, w tym poza granicami kraju – w Brazylii, Argentynie, Holandii;
- Artystka brała udział w wielu konkursach literackich i plastycznych, zdobywając nagrody i wyróżnienia – m.in. nagroda publiczności za prozę poetycką i wiersze (Druskienniki 2003); III Nagroda za prozę poetycką (Zielona Góra 2009 – ZNP); I Nagroda w poezji (Nałęczów 1992); I Nagroda LFOON-SW w konkursie plastycznym (Lublin); I miejsce w konkursie plastycznym (kategoria: grafika – Zielona Góra 2005); Nagroda Zarządu Miasta Lubartów za twórczość poetycką (1998);
- Uczestniczyła w wielu plenerach literacko-malarsko-fotograficznych, organizowanych przez Robotnicze Stowarzyszenie Twórców Kultury w Świdniku i Gorzowie Wielkopolskim oraz przez Związek Nauczycielstwa Polskiego – m. in. w Lubniewicach, Nałęczowie, Miłkowie, Łagowie, Polanicy, Supraślu, Druskiennikach, Mławie, Przytoku, Lanckoronie – przez Fundację Sztuki Osób Niepełnosprawnych w Krakowie;
- Otrzymała Brązowy Wawrzyn Literacki (2008) oraz Srebrny Krzyż Zasługi w dziedzinie Kultury (2008);
- Od 1997 r. należy do Związku Literatów Polskich; od 1989 r. do Robotniczego Stowarzyszenia Twórców Kultury w Świdniku; do Fundacji Sztuki Osób Niepełnosprawnych w Krakowie oraz współpracuje z LFOON.
Pomijam z konieczności szereg płaszczyzn zaangażowań twórczych Pani Krystyny, aby zaznaczyć, iż w ostatniej fazie przygotowawczej (poprawki) jest Jej praca doktorska na temat: „Tendencje nadrealistyczne we współczesnej poezji i plastyce a literatura psychicznie chorych”, napisana pod kierunkiem prof. dr hab. Krzysztofa Dybciaka. Praca ta będzie opublikowana w opracowaniu prof. dr. hab. Huberta Łaszkiewicza, z jedną z prac kolorowych Pani Krystyny na okładce.
Mottem zaś do powyższego artykułu powinny być słowa Krystyny Furtak, wyrażające nie tylko Jej motywację twórczą, ale i godną naśladowania postawę życiową. Zapytana o to, co najważniejszego chciałaby przekazać Czytelnikom, Pani Krystyna odpowiada: „Nie można się zasklepić w sobie i powiedzieć sobie ja jestem tylko dla siebie. To byłoby zbyt egoistyczne. Trzeba się dzielić. Ja mam wiersze, mam malarstwo i mam uśmiech. Najważniejsze to, aby dzielić się z innymi tym, co się ma. A ja mam dużo do zaoferowania innym, choć może nie każdy o tym wie. To może też być przesłanie dla czytelnika”.
Zygmunt Marek Miszczak